Szłam coraz szybciej i szybciej. Musiałam koniecznie z kim porozmawiać.
Okej.
Od początku.
Miałam wizję, w której wraz z Tylerem znaleźliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania w krypcie Crackstone'a. Nie mogłam zaprzepaścić okazji spełnienia jej.
Wbiegłam więc z impetem do kawiarni "Wiatrowskaz" i tak uderzyłam dłonią w dzwonek, że niemal jej nie roztrzaskałam.
Chłopak wynurzył się zza lady. Początkowo uśmiechnął się szeroko w ten swój rozbrajający sposób, jednak potem wyraz jego twarzy przerodził się w coś w rodzaju zmartwienia.
- Wyglądasz okropnie - stwierdził. Faktycznie zapomniałam o zakryciu cieni pod oczami, które i tak same w sobie zdradzały chorobę. A poza tym przez zwiększenie dziennej dawki trucizny moje usta znów posiniały - Wszystko okej? Dobrze się czujesz?
- Dzięki za komplement - odparłam - I tak. Czuję się wyśmienicie. Ale poczuję się jeszcze lepiej, jeśli mi pomożesz.
- To znaczy? - jego błękitne oczy próbowały rozpoznać moje zamiary, przeszywając mnie na wskroś.
O Boże.
Te błękitne oczy...
Jesteś zbyt słaba, Wednesday.
Ogarnij się.
- Spotkajmy się w lesie przed Nevermore.
- Po co? - zapytał.
- Musimy odwiedzić nasze ulubione miejsce - mruknęłam, unosząc lekko kąciki ust.
***
Podążałam w kierunku swojego pokoju, gdy nagle ktoś pociągnął mnie za ramię. Już miałam go obezwładnić przy pomocy chwytów, których uczono mnie na zajęciach z samoobrony, kiedy miałam pięć lat. Jednak w porę się opamiętałam. Był to tylko Xavier.
- Martwię się o ciebie - stwierdził, patrząc czule w moje zamglone od trucizny oczy.
Chciało mi się rzygać.
- Niby czemu? To raczej ja powinnam przejmować się twoim stanem psychicznym, patrząc na to, że się ze mną zadajesz - odpowiedziałam, a chłopak jedynie przewrócił oczami.
- Powinnaś się oszczędzać - oznajmił, ja miałam ochotę zrzucić go z mostu, ale nie do wody. Na beton - I nie robić żadnych głupot.
Przez chwilę przyszło mi na myśl, że być może wiedział o moich przygodach z wyniszczaniem organizmu, aby się uodpornić.
Ale nie.
To byłoby niemożliwe.
Głupieję od tego mortem viventem.
***
- Wednesday! - zawołała do mnie blondynka, a nawet nie przekroczyłam progu. Wystarczyło, że szarpnęłam za klamkę, a ona już wiedziała, iż byłam to ja. Cóż za instynkt.
Lepszy od twojego.
Jesteś słaba, Wednesday.
- Coś się stało? - spytałam, przy okazji skupiając się na utrzymaniu równowagi. Znów dostałam zawrotów głowy.
![](https://img.wattpad.com/cover/330903293-288-k663506.jpg)
YOU ARE READING
Now It's Definitely Over ~ Wednesday
Fanfiction2 część "The End?" Wednesday wraca na kolejny semestr do Nevermore. Już na wstępie dowiaduje się o dziwnych znakach na drzewach, Otrucie oraz odrodzeniu pewnej teoretycznie dawno rozwiązanej sekty... A sprawa stalkera wciąż pozostaje nierozwiązana...