– Co ty tu robisz? – spytała pozornie spokojnie dziewczyna, choć czułam, że w środku wręcz się gotowała.

– Przyszłam odwiedzić starą przyjaciółkę, lecz jej nie zastałam i wciąż czekam – mruknęłam – A no taaak! Nigdy nie byłaś moją przyjaciółką. Teraz to ma sens.

– Powiedz lepiej prawdę, albo... – zaczęła, a ja prychnęłam.

– Albo co? – szydziłam – Udusisz mnie, czy poskarżysz się mamusi?

– Oskarżę to ja ciebie o włamanie! – zagroziła.

– Już się boję! – jęknęłam teatralnym głosem.

– Wypad.

– Dobra, Summer – postanowiłam obrać bardziej przyjazną taktykę – Nie będę owijała wełny w bawełnę, musimy porozmawiać.

– Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać – odparła, rozbawiła mnie jej dziecinna stanowczość.

Chuj ci w dupę

– No patrz. Niekulturalnie tak kogoś wypraszać. Mama cię nie uczyła zasad gościnności? – zaczęło mnie irytować jej gówniarskie zachowanie.

Nagle dziewczyna zerknęła na rozsunięte deski, a wyraz jej twarzy zmienił się ze wściekłej surikatki na przerażone dziecko.

– Po jakiego chuja grzebałaś w moich rzeczach? – głos Summer zadrżał, gdy wypowiadała tamte słowa.

– Jak zgodzisz się na rozmowę to wszystko ci powiem. A jak nie, to wykorzystam to co znalazłam przeciwko tobie, kochanie – może i skłamałam, gdyż niczego złego nie znalazłam, ale nie zmieniało to faktu, iż moja wypowiedź była pozytywna w skutkach.

– Dobra – westchnęła. Wyglądała na coraz bardziej spiętą – Mów co tam chcesz i daj mi spokój.

– Byłam w siedzibie Wilczych Jagód. Jak się okazało runy, które ty, głupia pizdo, aktywowałaś, pękły na pół. Nie oszukujmy się, z lekcji obie wiemy, co to oznacza. Udało ci się. Więc teraz powiedz mi szczerze. Miałaś lub masz kontakt z tą swoją mentorką? A i zanim odpowiesz, pamiętaj, że jestem jak pierdolony wykrywacz kłamstw – niemal wysyczałam – To taki mój specjalny talent.

– Nie – odpowiedziała odruchowo. Wiedziałam, że nie mówiła prawdy. Kiedy to zrozumiała, zreflektowała się – No dobra, może raz... Ale zerwałam z nią układ, bo...

– Bo?

– Bo kiedy była uwięziona budowała poczucie mojej wartości, a gdy tylko zasmakowała wolnosci, zaczęła je niszczyć – tym razem czułam, iż mówiła prawdę – Nienawidzę jej i uwierz mi, żałuję tego co zrobiłam.

– Tak? Czyli chcesz się na niej zemścić i jakoś odpokutować? – spytałam.

Dziewczyna przez chwilę się wahała, lecz w końcu odparla:

– Tak. Co mam w takim razie zrobić, Wendy?

– Obieciaj mi coś.

– Co?

– Obiecaj, że mi pomożesz.

– Obiecuję – westchnęła zrezygnowana.

Mimo wszystko jej nie ufałam.

Trzeba uważać na tę dziewuchę.

***

– Masz jakieś rzeczy swojej matki?– spytałam.

Ja i Summer siedziałyśmy na podłodze w moim pokoju. Enid nie było, gdyż wyszła do miasta na zakupy, przy okazji zabierając ze sobą Rączkę.

– Mam tylko to – kiedy podała mi zużytą chusteczkę, chciałam dać jej w ryj, lecz nagle poczułam, iż otaczała mnie ciemność...

***

Otworzyłam oczy.

Znajdowałam się w gabinecie pani Henderson. Kobieta właśnie przeglądała jakieś papiery, gdy nagle zadzwonił do niej telefon.

Miałam ochotę uderzyć się w głowę, kiedy usłyszałam dźwięk polskiego utworu disco:

Oddział mrówek, tańcząc w koło (oh oh oh)
Och, jak, kurcze, jest wesoło
„Chodźcie się zbierzemy w kupę
I zerżniemy Mai dupę"

– Tak, to ja – powiedziała matka Summer do swojego telefonicznego rozmówcy – Wiem, tak, wiem. Stowarzyszenie znowu zaczęło funkcjonować. Właśnie przeglądałam ich akta... Tak, tak. Zadbam i bezpieczeństwo wszystkich uczniów. Tak, szczególnie jej.

***

Stałyśmy obie przed drzwiami do gabinetu jej matki.


– Jesteś pewna, że jej nie ma? – spytałam po raz któryś.

Po prostu jej nie ufałam.

– Tak, Wendy. Wiem już wszytko.

Summer moje imię, poza lekko ironicznym tonem wypowiadała tak samo, jak pół roku wcześniej.

Mimo wszystko dziewczynka wizuallnie się zmieniła. Jej twarz nabrała minimalnie doroślejszego wyrazu. Do tego urosła dobre dwa centymetry, zresztą jej włosy również.

Piętnastolatka chwyciła za klamkę, lecz ta ani drgnęła.

Cholera.

Całe szczęście, że jestem gotową na wszystko.

Wyciągnęłam wsuwkę z włosów i zaczęłam nią manewrować.

Dobrze, że nikt nie chce mnie obudzić.

Udało się. Od razu niemal otworzyłam drzwi. Otworzyłam drzwi, a za nimi dostrzegłam...

Właściwie to nic ciekawego.

Summer – zwróciłam się do blondynki – Pomóż mi w poszukiwaniach.

Zaczęliśmy przeglądać papiery. Oczywiście moja towarzyszka, zamiast skupić się na zadaniu, postanowiła poglądać starocie dla rozrywki.

Nagle do ręki wpadła mi pewna książka pod tytulem: Kronika szkolnych klubów.
Zaczęłam ją przeglądać i odnazłwszy na temat dziwnego stowarzyszenia sporo informacji, wyrwałam stronę, po czym schowałam ją do kieszeni.

Nagle usłyszałyśmy kroki za drzwiami.

– Kurwa – zaklęła szpetnie dziewczyna.

– Dobrze powiedziane.

Zaczęłam na wymyślasz jakiś plan na poczekaniu. Nagle doznałam olśnienia.

– Okno. Wyjdziemy przez okno.

– Nie! – zawołała zrozlpaczyna blondyneczka – Ja przecież jestem amebą fizyczną.

Podsadziłam najpierw ja, a potem sama wyskoczyłam. Podniosłyśmy się razem, lecz nagle Summer opadła bezwladnie na ziemię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

DOBRA DŁUGOŚĆ NIE JEST TAK ZLA JAK OSTANIO

ALS MOGĶK BYĆ LEPIEJ

AKTUALNIE USYPIAM, WIEC PODCZAS CZYTANUA PISZCZE MI WMKOM, CZT COŚ SJĘ NJE POJEBAŁO.

NIGDY NIE MOW NIGDH, ALE RACZEJ JUTRO NIE BDZ ROZDDZIAŁU

POZDRAWKAM  @xavierslove J ŻYCZĘ SŁAWNEJ KAWUSI

pozdrawiam,
Ździsław

Now It's Definitely Over ~ WednesdayWhere stories live. Discover now