Rozdział 8

110 11 0
                                    

 Witajcie kochani!

Chce wam powiedzieć, że to co dzieję się przez ostatnie kilka dni to szaleństwo. Co wchodzę tutaj wyświetlenia w moim pierwszy opowiadaniu zwiększają się do pięćdziesiąt lub nawet więcej. Jesteście przecudni! 

Mam nadzieje, że rozdział się spodoba i widzimy się w następnym tygodni! Buziaki!



  Czułam się jakbym już to kiedyś przeżyła. 

   Uśmiechnęłam się niczym robot w stronę pana siedzącego na recepcji. Stanęłam przed windą, wcisnęłam okrągły przycisk i czekałam aż zjedzie z góry. Wsiadłam do środka, kliknęłam na panelu odpowiedni przycisk. Oparłam się o ścianę windy i wpatrywałam się w wyświetlacz, na którym zmieniały się numerki piętra. 

   Usłyszałam cichutki dzwonek, odepchnęłam się od metalowej powierzchni i wyszłam z windy. Zakupiłam w automacie ubrania ochronne, po czym ubrałam się w nie i ruszyłam do jednej z sal obserwacji. 

- Hej- powiedziałam, spoglądając na moją przyjaciółkę.

  W poniedziałek po moich debiutanckich zawodach w roli fotografa, dziewczyna musiała na trzy dni iść do szpitala. Mieli zrobić jej comiesięczne badania kontrolne. Podeszłam do niej i usiadłam na łóżku, przykrytym żółtą kołdrą. 

- Hej- odparła uśmiechając się do mnie. Zamknęła książę i odłożyła ją na stolik tuż obok łóżka. 

- Jak tam? Ile razy już twoja mama do Ciebie dzwoniła?- uniosłam zaczepnie brew. Dziewczyna parsknęła śmiechem. 

- Jakieś osiem razy- odwróciłam głowę, przymykając oczy. Starałam się ukryć uśmiech, który próbował wpłynąć na moją twarz. 

- Chociaż mniej niż ostatnio- rzuciłam. Rekord wynosił piętnaście razy. W ciągu godziny.

   Spojrzałam na nią ponownie. Teraz dostrzegam, że coś było nie tak. Starała się za wszelką cenę unikać moje spojrzenia. Skubała paznokciami swoją wargę. Pacnęłam ją w rękę, widząc jak na jej ustach pojawia się czerwona krop krwi. 

- Mów- odparłam wyczekująco. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- Masz być miła- powiedziała. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. 

- Sugerujesz mi, że ja jestem nie miła?- odparłam oskarżycielko drocząc się z nią. Dziewczyna zakryła dłonią usta by nie było widać jej uśmiechu.- Jestem najmilszą osobą w naszym mieście. 

- Być może- przyznała, udając że się nad czymś zastanawia.- Jak odwrócimy ranking do góry nogami. 

   Rozdziawiłam usta. Udawałam szok, a później przyłożyłam obie dłonie do klatki piersiowej, tam gdzie powinno znajdować się serce.

- Jak tak możesz- wyszeptałam dramatycznie. Przygryzła wargę posyłając mi lekki uśmiech.

- Wiktor dzisiaj przyjdzie- powiedziała w końcu. 

   A mnie zamurowało. Poczułam dosłownie jakbym dostała kopniaka w brzuch. Przyglądałam jej się z lekko rozchylonymi ustami. W mojej głowie odbijały się słowa Pawła. Byłam wkurzona na swój mózg za to, że nie chciał ze mną współpracować i choć raz mnie posłuchać.

- Oo- zdobyłam się tylko na to. Zmarszczyłam brwi spoglądając na nią.- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?

- Bo byś nie przyszła- odpowiedziała po cichu.

  Poczułam się okropnie. Bo miałam nadzieje, że te wszystkie słowa wypowiedziane przez blondyna te kilka dni temu, były czysta złośliwością. Czymś co niestety z powodzeniem miało mnie urazić, sprawić mi przykrość. Ale to była prawda. 

Uśmiech Na FotografiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz