Rozdział 13

20 1 16
                                    

Następnego dnia Tivan ledwo zwlókł się z łóżka. Mimo tego, że był wykończony po wczorajszej walce, nie spał dobrze z powodu koszmarów wyziębiania Zoren i Kayran. Do tego oparzenie na brzuchu wciąż było świeże i przybyło mu kilka nowych obrażeń. Liczył na to, że nie utrudnią mu jednak dalszej walki.

Obawiał się, co go teraz czeka, więc w duchu przygotowywał się na najgorsze. Wizyta Ishaqa i Farita była nieunikniona i obaj na pewno nie omieszkają wypomnieć mu, jak dużo szkód w polityce wyrządziła jego wczorajsza porażka. Przewidział, że przez swoje działania stanie się ruchomym celem, zarówno dla Sercoszybkich u władzy, jak i dla truciciela, ale teraz, gdy nie miał nawet dalszych tropów, czuł się zupełnie bezradny.

Dochodziło południe, gdy z ociąganiem ubrał się, urażając przy tym poparzoną skórę. Poszedł do salonu, gdzie przy stole nad resztkami śniadania siedziała Eline, Austeya i matka Tivana. W ogrodzie Finas na siwym koniu ćwiczył swój przejazd przed ślubem, a Mikelin obserwował go z rękami założonymi na plecach. Nie patrzył w stronę salonu, dlatego Austeya i Eline wydawały się o wiele bardziej rozluźnione. Rozmawiały swobodnie z matką Tivana, a na jego widok wstały i skinęły mu głowami bez przesadnej sztywności.

Te kilka tygodni, które kobiety spędziły w ich domu, pozwoliły im przyzwyczaić się do ich luźniejszych zasad i atmosfery. Eline nie była już tak przestraszona jak przy pierwszym spotkaniu – siedziała odchylona wygodnie na krześle i z zapałem kończyła jeść śniadanie.

– Przepraszam, że zaspałem na modlitwę. – Tivan usiadł i odwrócił się do służącego, który specjalnie dla niego przyniósł misę ryżu polanego ostrym sosem.

– Uznałam, że nie będę cię budzić. Wczoraj byłeś zajęty. – Matka podała mu półmisek z mango. – Dobrze się czujesz? Może wezwać lekarza, żeby opatrzył cię przed ślubem?

– Nie trzeba. – Tivan uśmiechnął się uspokajająco i nałożył sobie na talerz mango. Jego rany w porównaniu do tych Sahiida były błahostką.

Zaczął jeść, by nie myśleć o tym, co go czekało. Odepchnął od siebie lęk i udawał, jakby nic się nie stało. Wdał się nawet w niezobowiązującą pogawędkę z Austeyą i Eline, która jednak przerwała, gdy do salonu wszedł Finas. Przywitała się z nim w języku pierwotnomorskim, a on ucałował jej dłoń. Tivan wciąż widział w nim oznaki nieśmiałości i zdenerwowania, ale dawna niechęć do ślubu rozpłynęła się w powietrzu. Czym lepiej Eline nawigowała w nowej kulturze i świecie, tym bardziej on oswajał się ze swoją przyszłą rolą męża i polityka.

Po śniadaniu obie matki udały się z Eline, by pomóc jej się ubrać, a Mikelin zaczął popędzać służbę przygotowującą świąteczny obiad. Ojciec zabrał Finasa na prywatną rozmowę i wrócili punktualnie o ustalonej godzinie ślubu. Wtedy wszyscy zasiedli w ogrodzie.

Finas, ubrany w tradycyjną zieloną tunikę, przejechał na siwym koniu do małego ołtarza, na którym stały gałązki akacji na cześć Manuavy. Według wierzeń, gdy Idonis i Manuava zostali rozdzieleni przez ogniste promienie Diina, płakali w samotności, a ich łzy spadały na ziemię w postaci nasion drzew – akacji i drzewa sandałowego. Wygrawerowana gałązka akacji na pierścieniach z imionami Eline i Finasa miała stanowić symbol siły ich miłości. Matka Tivana, jako najstarsza kobieta z obu rodzin, ujęła w dłonie pierścienie, by nałożyć je na palce parze młodej.

– Przepraszam, że przeszkadzam. – Farit, bez cienia skruchy pojawił się obok Tivana, pilnującego konia Finasa. – Musimy porozmawiać.

– Panie Halimar, to już przesada! – Ojciec poderwał się z krzesła, ale Farit zignorował go. Wyrwał wodze z ręki Tivana i cisnął przestraszonemu służącemu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 19, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

SercoszybkiWhere stories live. Discover now