Rozdział 14

29 8 0
                                    

"dzień dobry, centrum interwencji..."


"moi rodzice od zawsze byli wymagający"


"maciek..."


"ale odkąd nie dostałem się do liceum, które wybrał mi ojciec, zaczął nas bić"

"był porywczy i już zdarzało mu się mnie popchnąć, ale jeszcze nigdy nie uderzył mnie tak na poważnie"

"nawet nie zauważyłem, kiedy przybrało to taką formę"


"taką, to znaczy jaką?"


"mówiłem już, że wcześniej mnie popychał, więc nie widziałem w tym nic dziwnego"

"ale potem pierwszy raz dostałem w twarz"

"byłem wściekły, ale zacisnąłem zęby"

"i tak uważał mnie za totalną ciotę, więc nie chciałem mu dawać dodatkowych dowodów na to"


"co się działo potem?"


"kilka dni później, przez pierwszą jedynkę z matmy..."

"złapał za pas i po prostu mnie złoił"

"bolało, ale przecież niektórzy rodzice karają tak dzieci, prawda?"


"nikt nie ma prawa naruszać twojej nietykalności cielesnej, maciek"


"po prostu..."

"to się nawarstwiało i zanim się zorientowałem, zostałem jego workiem treningowym"


"co rozumiesz przez to, że się nawarstwiało?"

"i czemu mówisz, że nie zorientowałeś się wcześniej?"


"no wiesz..."

*beznamiętny ton głosu*

"najpierw zwykłe popchnięcie, potem ten niewinny policzek"

"uderzenie pasem, potem kijem, potem... rzucanie o ściany"

"za każdym razem posuwał się o krok dalej"

"niezauważalnie naciągał granicę, a ja myślałem, że wytrzymam jeszcze trochę i zgłoszę to, dopiero gdy zrobi coś gorszego"


"coś gorszego?"


"sam nie wiem..."

*chwila ciszy*

"okazało się, że z czasem można się przyzwyczaić"

"aż w końcu ostateczną granicą okazuje się tylko ta pomiędzy życiem a śmiercią"

*trzaski*

"wrócił"


*czas trwania rozmowy: 3 minuty 15 sekund*

call me firstDonde viven las historias. Descúbrelo ahora