107

314 24 0
                                    

Kinn i Porsche patrzyli właśnie na Pete , który zdjął z siebie marynarkę, odszedł z główniej rodziny...i wybiegł za Vegas.

Wszystko było by do zrozumienia, ale na jego ustach była rozmazana krew, tak samo jak ma twarzy Vegas, od razu połączyli fakty. Zwłaszcza, że Porsche już jakiś czas podejrzewał, że do czegoś musiało dojść między tą dwójką.

Vegas tego wieczora trafił do szpitala, Pete oczywiście musiał być przy nim... Tankhun podbiegł do Kinn'a

- Kinn nie mogę znaleźć nigdzie Pete!- panikował martwiąc się o swojego ukochanego Bodyguard'a

- Tankhun Pete odszedł...- Tankhun zakrył usta

- bardzo cierpiał?- zmartwiony patrzył na brata

- nie umarł, odszedł z rodziny... odszedł do Vegas- powiedział, a ten tupnął nogą

Następnego dnia Kinn i Porsche pojechali do szpitala, musieli porozmawiać z Pete.
Porsche spojrzał na Kinn'a

- ja sam z nim porozmawiam- powiedział i spojrzał na przyjaciela, poszli razem na dach, Porsche poczęstował go papierosem - Pete...

-nie próbuj mnie nawet namówić na powrót... Porsche ja go kocham - powiedział patrząc na przyjaciela

- Pete... To on wtedy doprowadził cię do tego stanu prawda?- zapytał dobrze pamiętając pobitego Pete w wannie- Pete tak nie może być...

- Porsche ja nie krytykowałem twojego wyboru bycia z Kinn'em, a obaj wiemy co ci zrobił... Byłeś w stanie mu wybaczyć, ja też jestem...- powiedział poważny- ja naprawdę próbowałem być obojętny i wywalić go z głowy...ale jego druga twarz ciągle siedzi mi w głowie, ja już przepadałem Porsche... będą przy nim nawet gdybym miał stać się wrogiem głównej rodziny.- powiedział, a Porsche zgasił papierosa i mocno go przytulił

- wiem, że jesteś bardziej uparty niż ja...nie ulegniesz i pamiętajmy, że ja zawsze będę twoim przyjacielem, nie pozwolę byś stał się wrogiem rodziny - Pete również go przytulił.

Później wrócili na korytarz i Pete Spojrzał na Kinn'a

- więc zmieniasz rodzinę... Pete ale zawsze możesz wrócić - powiedział, a Pete delikatnie się uśmiechnął

- niestety odmówię, muszę zająć się nim i Macau, teraz nie mają nikogo...- co do Macau. Wbiegł właśnie do szpitala, za nim wbiegł Nop, który dobrze wiedział, że Pete był przetrzymywany w domu Vegas, Pete wiele razy prosił go o pomoc, niestety ten nigdy nie był w stanie mu pomóc w uciece.- Nop - Pete podszedł do niego i Macau, młodszy od razu go przytulił co było dla niego trochę dziwne, zwłaszcza, że myślał, że Macau nie wie, że Vegas go przetrzymuje... wiedział, słyszał nie raz w nocy rozmowy Pete i Vegas. - spokojnie Macau- pogłaskał jego włosy

- co z nim?- Macau przestraszony spojrzał na Pete

- śpi...nie wiem kiedy się obudzi- smutny patrzył na nastolatka, później Spojrzał na Kinn'a, który chyba pierwszy raz odpalił swoje szare komórki i zrozumiał bez słowa o co chodzi Pete

- Macau zostaniesz na jakiś czas w naszej posiadłości - podszedł do niego - chodź Pete musi też odpocząć - chciał położyć rękę na jego ramieniu, ale od razu dostał po łapach od Macau

- nie dotykaj mnie.- no tak Gun od zawsze wychowywał go w nienawiści do głównej rodziny, Pete złapał go za policzki

- Macau oni naprawdę nie zrobią ci krzywdy...i Nop pojedzie z tobą, wiesz, że Vegas ufa mu najbardziej - powiedział spokojnie i dopiero po tym Macau zdecydował się pojechać do rezydencji głównej rodziny.

Kinn i Porsche przyjechali z nim do rezydencji, Kim spojrzał na nich

- Co się dzieje?- był trochę zdziwiony, większość osób myślała, że Vegas się nie obudzi...

- Pete jest w szpitalu przy Vegas nie może zostać sam- Kinn powiedział i kazał Arm'owi zaprowadzić Macau do pokoju gościnnego, Nop ciągle łaził z nim bo Macau naprawdę czuł się nieswojo.

- czyli Pete naprawdę odszedł od naszej rodziny?- Kim zdziwiony patrzył na nich- i dlatego jest w szpitalu z Vegas jeśli odszedł, nie musi go już pilnować - zmarszczył brwi

- Nie wiem jak ale Pete pokochał tego psychola- Kinn powiedział i potarł ręką o czoło - nie wiem co robić kurwa mać

- nic nie rób- Porsche powiedział spokojnie - on go kocha, nie pozwoli by ktoś coś mu zrobił, Wiesz, że go kurwa nie pokonasz za żadne skarby świata - oczywiście Tankhun wyłonił się ze swojego pokoju

-gDZIE MÓJ PETE. miałeś go przywieść do domu!- powiedział poważny

- Tankhun on został przy Vegas, darzy go uczuciem - powiedział, a Tankhun zmarszczył brwi

- myślisz, że nie wiem? Wiem już od dawna. Ja wiem wszystko Kinn, mówiłem ci już od początku, że on nigdy nie był na wyspie tylko od początku był w jego posiadłości. - warknął - wiedziałem, że to się tak skończy...

- skąd ty niby wiedziałeś?- warknął, a Nop wyszedł z pokoju gościnnego

- od niego!- pokazał palcem na Nop'a- wszystkie informacje o drugiej rodzinie zawsze były od niego

- z tego co pamiętam miałeś nic nie mówić o moim udziale- powiedział poważny - Pete naprawdę przepadł w uczuciach do Vegas, Vegas ma od zawsze dwie twarze, Pete pokochał tego Vegas który nikomu nie pozwoli skrzywdzić swojej rodziny, tego który siedział przy nim gdy był chory... Powinienem wcześniej zareagować na przetrzymywanie go, ale nie umiałem, zwłaszcza, że Vegas Przy nim stał się inny. On też go pokochał. Znam go jak nikt inny oni nie dadzą się rozdzielić nawet śmierci. - powiedział i Spojrzał na Tankhuna - i ty lepiej daj znak życia swojemu doktorowi bo widać, że się martwi

- MÓJ SŁODKI TOPUŚ SIĘ O MNIE MARTWI... POL DO SAMOCHODU JEDZIEMY!- Krzyknął i chciał iść do wyjścia, ale Porsche go złapał

- nie jedź, zadzwoń.- i tak go nie zatrzymał. Tankhun dosłownie wyszedł oknem. I pojechał do szpitala z Nop'em, który musiał po prostu sprawdzić co się dzieje z jego Emo dzieciakiem... Zawsze był przy Vegas i po prostu się martwi o niego

- miało być między nami, że daję ci informacje.- warknął, a Tankhun przewrócił oczami

- Jeju ci idioci nie zauważyli tego więc nie masz co się martwić, nic z tym nie zrobią, tak samo Vegas, przecież cię nie zwolni- machnął ręką.

Kiedy dojechali do szpitala Tankhun od razu przytulił Pete i chciał z nim siedzieć w sali u Vegas, ale Top wyprowadził go z sali.
Musiał się poprzytylać ze swoim motylem... Nop usiadł koło Pete

- czemu tak na mnie patrzysz?- zapytał

- powinien ci wcześniej dać uciec- powiedział, a Pete spojrzał na Vegas

- ja i tak bym nie uciekł... Ja od początku go kocham... Wiem to chore, ale jego delikatna twarz wydaję mi się być do odkrycia przed światem , nie musi już być potworem - pogłaskał policzek Vegas - zrobię dla niego wszystko

- wiem, on dla ciebie też...- powiedział i wieczorem sam wrócił do posiadłości głównej rodziny bo Tankhun musiał spać z Top'usiem i nie miał zamiaru opuścić szpitala

Kinnporsche talks 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz