rozdział 2

1.3K 41 5
                                    

Rano zadzwonił mi budzik, więc wstałam ubrałam czarny top i czarne leginsy a do tego nałożyłam szarą bluzę. Dopakowałam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy do walizki i zeszłam na dół.

Na dole przywitali mnie rodzice,bo Emily jeszcze spala.

-wyspała się moja księżniczka?-zapytał tata z uśmiechem na twarzy popijając swoją kawę.

-Tak. Zjem szybko śniadanie i możemy jechać na lotnisko-powiedziałam I otworzyłam lodówkę z której wyciągnęłam mleko i miałam już otwierać szafkę kiedy mama się  odezwała.

-No właśnie Zoe jest taki mały problem. Bo Emily jeszcze śpi I nie możemy jej samej zostawić więc tata będzie musiał zostać, a ja mam bardzo ważne spotkanie,więc zadzwoniłam do James'a i spytałam się czy mógłby cię za wieść a on się zgodził i za 15 minut będzie.-powiedziała, a ja myślałam że już nic gorszego mnie nie spotka.

Niestety się myliłam

- Mamo ale jak ty sobie to wyobrażasz? Przecież prędzej to my się pozabijamy niż dojedziemy na lotnisko!- wrzasnęłam ze zdenerwowania.

-Zoe nie przesadzaj za niedługo skończycie 18lat a nadal zachwujecie się  jak dzieci-powiedziała niskim tonem

-Ta,yhm chyba on-burknęłam

-Zoe-powiedziała matka

-no już dobrze dobrze, pojadę z nim-powiedziałam,niezbyt zachwycona

-cieszy mnie to, a teraz ubieraj się bo za 10 minut będzie, a ja jadę do pracy, pa kocham cię-powiedziała i cmoknęła mnie w czoło.

-Też cię kocham,pa-bardziej wyszeptałam niż powiedziałam.

***
Po 10 minutach usłyszałam że ktoś podjechał samochodem pod nasz dom, więc domyśliłam się że to James ubrałam kurtkę buty i wzięłam walizkę. Pożegnałam się z tatą i wyszłam.

-cześć młoda-powiedział, ale czekaj, od kiedy on do mnie się tak zwraca? Bardziej to bym się spodziewała np. ,,cześć debilko" lub ,,jak mija dzień menelu?" Coś mi tu nie gra ale, nie wiem co ale, muszę się dowiedzieć co mu się stało.

I wtedy nie wiedziałam że za niedługo się dowiem.

- Cześć- burknęłam

- Dobra ty się lepiej nie obrażaj tylko daj te walizki.- powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy.

Dałam mu walizki I siadłam na miejscu na pasażera i rozmyślałam jak to teraz będzie, bez moich przyjaciółek Olivie, May, rodziców i rodziny chodź wiedziałam że będę ich odwiedzać to i tak było mi smutno. Aż z moich myśleń wyrwał mnie trzsk drzwi. Był to nikt inny jak James.

-James?- zapytałam, chodź wiedziałam że to co teraz powiem nie będzie zbyt mądre.

- No co tam- odpowiedział, nadal z uśmiechem na twarzy

-Bo... ja mam takie pytanie...-powiedziałam.

-Tak?-odpowiedział.

-będziesz za mną tęsknił?-zapytałam

-hmm-chwilę się zastanawiał Aż odpowiedział-nie.

- Co?  Wiesz co ci powiem jesteś totalnym dupkiem!-wrzasnęłam.

- No już tak się nie denerwuje. Nie będę tęsknił bo jadę tam razem z tobą.-odpowiedział a mnie zamurowało.

-CO? CHYBA ŻARTUJESZ!-wrzasnęłam

-A wyglądam na kogoś kto by żartował? -zapytał.

-Ale jak to kiedy ? Co i jak?-zapytałam zdenerwowana.

-Moja mama twierdzi że nie umiem sobie poradzić w życiu, więc chce jej pokazać że tak nie jest ,a wylatuję dziś wieczorem-odpowiedział, po chwili dodał- a i jeszcze jedno masz tu klucze do NASZEGO  domu, a i bym nic nie powiedział gdybyś zrobiła jakiś dobry obiad o np. Kluski z truskawkami ooo tak uwielbiam to!-powiedział to ze swoim cwanym uśmiechem.

-Ale czekaj jak to naszym?-chciałam jeszcze coś dodać ale mi przerwał.

-potem ci wszystko wyjaśnię,a teraz jak nie chcesz się spóźnić na samolot to radzę ci się pospieszyć- powiedział a ja nawet się nie zorientowałam kiedy byliśmy na miejscu.

Dziękuję za czytanie tego rozdziału! I przepraszam za wszystkie błędy! Do zobaczenia!

Miłej nocy/dnia💗

przypadkowy związek Where stories live. Discover now