Prolog ~

787 24 0
                                    

Wchodząc do domu nie oczekiwała niczego co sprawi, że jej dzień będzie lepszy.

Co dzień ta sama nędzna historyjka. Pijany ojciec na kanapie, płacząca po cichu matka, zamknięty pokój siostry.

Miała już serdecznie dość tego życia. Nie wiedziała ile jeszczs wytrzyma w tym patologicznym domu. Ojciec codziennie był nachlany w trzy dupy. Bił, wyzywał ją, jej matkę i siostrę.
Obiecała sobie, że jak będzis starsza, zabierze stąd siostrę i uciekną daleko od tego koszmaru.

Jej matka też nie miała równo pod sufitem. Kilka razy próbowała ją zabić, ale za każdym razem jej się to nie udawało. Ile to razy słyszała od niej wyzwiska, po których czuła ból jakby jej serce było za każdym razem dźgane coraz mocniej. Nie umiała jej jednak zostawić.

Do ojca miała całkowicie wyprute uczucia, bo to przez niego jej matka wpadla w paranoje. Nie wiedziała też jak się zająć młodszą siostrą, która od kilku dni z nią nie rozmawiała. Wiązali ledwo koniec z końcem.

- Szmato - Usłyszała przwchodząc bez słowa obok kanapy na której leżał jej spruty ojciec. Zacisnęła pięści, aby nie wybuchnąć i nie dostać znowu po twarzy.

- Nie nauczyli cie ze jak sie wchodzi do domu to należy sie przywitac? - Powiedzial bełkocząc z powodu wysokiego upojenia alkoholowego.

Nauczyła się, aby nie odpowiadać na takie zaczepki z jego strony. Ruszyła po schodach w górę, zaciskając zęby.

Już chwilę potem była w swoim pokoju, w którym zamknela się na klucz. Dziewczyna leżała na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchała muzyki ja słuchawkach.

Tłuczone szkło usłyszała gdy wybiła godzina 20. Zdjęła jedną słuchawkę z szeroko otwartymi oczami aby przysluchać się czy nie przesłyszał się jej. Tłuczone szkło nie było dla niej żadnym zaskoczeniem jeśli chodzi o jej ojca.

Rozdzierający krzyk dotarł do jej uszu. Zerwała się z łóżka jak poparzona, a zbiegając ze stromych schodów o mało się nie zabiła.
Stanęła na holu, skąd było widać całą kuchnię.

Jej siostra stała z rozciętą twarzą na jej środku, a ojca nigdy nie widziała tak rozwścieczonego. Zagotowało się w niej na widok siostry. Zawsze to na czerwonowłosej mścił się za wszystkie przewinienia.

Mezczyzna stał do niej tyłem, przez co nie był świadomy tego, że zaraz za nim stoi dziewczyna z kawałkiem ostrego szkła po butelce po alkoholu. Chwilę później mężczyzna leżał na zimnych płytkach pokrytych jego własną krwią.

- Jeszcze raz odważysz się podnieść ręke na moją siostrę, połamię ci żebra, obedrę ze skóry, dam na pożarcie dzikom, zbiore twoje zwłoki i spalę w piecu. - Wycedzila przez zęby, wbijając brudne szkło w oko przytomnego jeszcze ojca.

Nim się obejrzała, on był martwy.

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now