Rozdział XIII

134 6 0
                                    

- Jason i Greg, dwaj bogaci chłopcy z Atlanty. Wynajęli to miejsce pod fałszywymi nazwiskami. - wytłumaczyła Gale, prowadząc całą resztę w ciemny zaułek, obok którego było graffiti z postacią ghostface i napis " What's your favorite movie?".

 Amy przyglądała się temu nieco dłużej niż powinna, co Ethan zauważył od razu. Ścisnął mocniej jej dłoń którą trzymał i zrzucił ostrzegawcze spojrzenie. Gdy Gale powiedziała im że mają nowy trop w sprawie, Bailey nieco się zaniepokoił, jednak doskonale to ukrył. Amy i Ethan także się nieco przestraszyli. Bywali już parę razy w tym miejscu ale nie zostawili nigdzie odcisków palców. 

- Jak to odkryłaś? - spytała Kirby, spoglądając na dziennikarkę zdziwiona. 

- Dziennikarstwo śledcze. - odparła. - A ty tego nie odkryłaś? Nie namierzyłaś ich? 

- Przeglądałam ich konta bankowe, tego miejsca tam nie było. To bez sensu. - stwierdziła blondynka. 

- Spokojnie, jestem dobra w te klocki, ty też kiedyś taka będziesz. - pracowniczka FBI przewróciła oczami na słowa Gale, która podeszła do starych drzwi przyłożyła jakaś kartę do zamku, otwierając wejście i wchodząc do środka a za nią cała resztę. 

- Co to za miejsce? I czemu ma tyle zabezpieczeń? - spytała Sam. 

- To sala kinowa. - odparła Gale, odpalając załącznik światła. - Albo raczej świątynia. 

Każdy spojrzał przed siebie. Wszędzie były dowody w sprawach poprzednich morderców w strojach ghostface. Dowody, rzeczy które należały do ofiar, po prostu wszystko. Ale najlepsze było to, co ukazało się za podnoszącą się kurtyną. Stroje każdego poprzedniego mordercy. 

- Zebrali tu cała chorą franczyzę. - powiedziała Mindy, rozglądając się dookoła. 

Amy podeszła po cichu do Ethana, czując lekki nie pokój. Może było to przez spotkanie z mamą? Kto wie. Staneła za nim, chwytając rękaw jego kurtki. Odwrócił się do niej zaskoczony.

- Amy? Coś się stało?

- Nie czuję się najlepiej.. - odpowiedziała, czując jak powoli zaczyna się jej robić duszno. 

- Chcesz stąd iść? - w odpowiedzi tylko pokiwała głową, biorąc powoli oddech a przynajmniej próbując. - Ludzie słuchajcie, my już pójdziemy, Amy nie poczuła się najlepiej. - rzekł głośniej Ethan, zwracając się do reszty. 

- Pff! Pewnie czuje się źle bo ma poczucie winy, przez to że jest ghostfacem! - stwierdziła Mindy wskazując palcem na czerwonowłosą. 

- Przecież mamy potwierdzone alibi! Mindy proszę cię, Amy-

- Chcemy was mieć na oku, przyjaciele. - wtrącił Chad, mówiąc ostatnie słowo z ironią. 

- Chad, proszę cię, Amy napraw- 

- Ethan, nic mi nie jest, po prostu zrobiło mi się duszno, to pewnie chwilowe. - Marsden położyła dłoń na ramieniu chłopaka, posyłając mu słaby uśmiech. Brunet tylko pokiwał lekko głową, nie drążąc już tematu. Dziewczyna wiedziała że Mindy już im nie ufała, a to psuło cały plan. 

- Zabójca musiał tu trafić, zanim pozbył się Jason'a i Grega. - stwierdziła Gale. - A potem zdjął maski z manekinów. Od Stu i Billy'ego do Amber i Richiego. 

Sam w tym czasie podeszła do manekinów. Najbardziej zainteresował ją strój jej ojca. Każdy podszedł do któregoś ze stroi, przyglądając mu się. Amy najbardziej zaciekawiła szata od Stu. Patrzała na nią zaciekawiona, aż nagle poczuła że ktoś chwyta ją za dłoń. Odwróciła się myśląc że to Ethan jednak się pomyliła. Była To Kirby. 

- Hej, ty jesteś Amy? - spytała ją.

- Tak, to ja. 

- Mogę chwilę z tobą porozmawiać? - kiwnęła głową dając znak Amy że chce porozmawiać z dala od innych. 

Odeszły od innych kawałek, a Marsden zaniepokoiła się trochę. W jej głowie tliła się tylko jedna myśl, "Ona wiedziała". Bała się że tak było i próbowała nie pokazać po sobie że była tym kogo szukali. 

- Twoje nazwisko to Marsden, prawda? - spytała blondynka. 

- Tak, czemu pytasz? 

- Słuchaj Amy, może ci się to nie spodobać, ale szukałam trochę o każdym z was i znalazłam coś o tobie. 

- Co? co znalazłaś? 

- Znalazłam...co się stało z twoimi rodzicami. Sam mówiła że byłaś się spotkać ze swoją mamą, co nieco mnie zmartwiło. To przez to czujesz się-

- Kirby. Co znalazłaś o moich rodzicach? - spytała z lekkim gniewem w głosie. 

- Słuchaj, wiem że to bardzo ciężkie i jeśli będziesz chciała o tym pogadać to-

- Dzięki Kirby, ale nie trzeba, radzę sobie. - odparła posyłając blondynce lekki uśmiech. Spojrzała na Ethana, który wpatrywał się we dwójkę kobiet nieco zaniepokojony. 

- To pewnie jego zasługa co? - Agentka FBI posłała Amy chytry uśmiech, widząc jak brunet patrzy na nią. 

- Tak, to dzięki niemu i reszcie. Tylko szkoda że teraz podejrzewają mnie o bycie tym durnym mordercą. 

- Jeśli mam być szczera, to się im nie dziwię. Miałam pewną teorię że to ty nim będziesz. Że to co się kiedyś stało wywołało u ciebie traumę i staniesz się kimś takim. Jednak znalazłam nagranie sprzed kilkunastu lat, gdzie rozmawiałaś z policjantem i psychiatrą. - Amy spojrzała zdziwiona na kobietę, nie wiedziała że te nagrania jeszcze istniały, ale pamiętała że była taka sytuacja, w której nagrywali jej rozmowy z psychiatrą i policjantem. 

- Ale jeden fragment zostanie mi w głowie aż do końca życia. - Kirby spojrzała na czerwonowłosą. - To w którym powiedziałaś że brzydzisz się mordercami, i że nie miałabyś serca kogoś zabić. To naprawdę inspirujące. - dodała. 

Amy poczuła w sobie ogromną pustkę. Może poczucie winy? Coś co mocno ją złamało od środka. Słowa blondynki odbijały się w jej głowie przez resztę dnia. Miała ochotę zamknąć się w swoim pokoju i płakać. Płakać w ramionach Ethana, który na pewno by ją wesprzył. 

- Naprawdę coś takiego kiedyś mówiłam? - spytała nakładając na twarz maskę z uśmiechem, podczas gdy w środku wręcz krzyczała. Na dodatek zaśmiała się lekko. - Nadal tak uważam, i strasznie boli mnie to, że Mindy twierdzi że to ja jestem ghostfacem. 

- Rozumiem cię. Ale nie martw się, złapiemy go albo ich i będzie po sprawie. - powiedziała pocieszając Amy poklepaniem po ramieniu. 

Czerwonowłosa w tym czasie pochwaliła siebie za swoją grę aktorską. Podeszła do Ethana, który stał aktualnie przy stroju ofiary z czasów Billyego i Stu, Tatum Riley. 

- Trochę to dziwne co? - spytała łapiąc go za dłoń. - Że to wszystko przetrwało do teraz i że to tutaj zebrali. To chore. 

- Masz rację, chore i przerażające. - odparł, odwzajemniając uścisk jej dłoni. - Czujesz się już lepiej? 

- Tak, już wszystko w porządku. - powiedziała posyłając mu promienny uśmiech, na który ledwo co było ją stać. - Ale chcę już wrócić do domu. 

- Ja też, ale-

- Hej gołąbeczki! - usłyszeli za sobą głos Mindy. Odwrócili się w jej stronę. - Aż mi się nie dobrze robi jak na was patrzę i chętnie bym was tu zostawiła, ale musimy iść. Pan Bailey ma pomysł z Kirby. 

- Już idziemy. - rzuciła jej Amy. pociągnęła Ethana ku wyjściu i ruszyli za resztą. I tak oto zaczął się kolejny etap ich planu, w którym miała pojawić się Quenn. 

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now