Rozdział VII

279 13 1
                                    

- Nie mieli już tutaj być?! - Wydarła się Amy do Tary, głośna muzyka dudniła w uszach i mocno zagłuszała dziewczynę. Dotarły razem z Tarą, Mindy i Aniką na imprezę, która okazała się okropnie huczna. Czerwonowłosa szukała wzrokiem Ethana i Chada, z którymi miały spotkać się na miejscu. 

- Czekaj sprawdzę! - Rzuciła jej, wyjmując z kieszeni spodenek telefon. - Chad napisał mi że są przy wejściu! Chodź pójdziemy tam! - Dodała, machając dłonią na Anikę i Mindy, które siedziały na kanapie z butelkami piwa. 

Tara ruszyła ku drzwiom, przy którym najprawdopodobniej byli chłopcy. Jak się okazało, tak było. Chad nie miał na sobie koszulki, ale miał dżinsy, chustę przewieszoną na szyi oraz jakiś kapelusz. Niebieskooka spojrzała na Ethana, który stał obok współlokatora i momentalnie wybuchła śmiechem. 

- Co ty masz na sobie?! - Wrzasnęła zwracając się do chłopaka, do którego podeszłą. Spojrzała na niego od stóp do głów, czując nadchodzącą falę śmiechu. 

- Nie bądź taka! Siedziałem nad nim prawie dwa dni! - Wykrzyczał w jej stronę, ledwo ją słysząc, ale zrozumiał o co jej chodzi przez jej śmiech. 

- Ja oczywiście musiałem mu pomagać! - Wtrącił Chad, łapiąc bruneta ramieniem i przyciągając do siebie. - A wiesz że on cały czas o tobie mówił?! - Dodał głośno stukając palcem w klatkę chłopaka. 

- Nonsens! - Rzucił czekoladowooki, spoglądając na współlokatora spode łba. 

- Idziemy się napić?! - Zabrzmiał głos Tary. - W kuchni mają mnóstwo alkoholu! - Dodała kierując kciukiem za siebie. 

Chad pokiwał jej głową na tak i po chwili kierowali się w stronę barku. Tara ze swoim przyjacielem szli przed Amy i Ethanem. Dziewczyna spojrzała na niego. Brunet zwolnił lekko tępo, więc niebieskooka zrobiła to samo. Podszedł do niej niebezpiecznie blisko, że poczuła jego oddech na swoim karku, co przyprawiało ją o przyjemny dreszcz. 

- Wyglądasz cholernie dobrze. - Szepnął jej cicho do ucha, chcąc aby tylko ona to usłyszała, co by się na pewno stało przez głośność granej muzyki. Amy poczuła milion motyli w brzuchu, słysząc głos chłopaka. On tylko poszedł za resztą, zostawiając ją osłupiałą w salonie gdzie było kilka osób. Gdy znów zaczeła kontaktować ze światem, także ruszyła w stronę kuchni, czując po raz kolejny mocne pieczenie na policzkach. 

- Tu jesteś! Czemu cię przez chwilę nie było? - Spytała Tara, gdy przyjaciółka staneła obok niej biorąc do dłoni czerwony kubeczek. 

- But mi się rozwiązał i musiałam go rozwiązać. - Skłamała wymyślając jakąś wymówkę. Brunetka spojrzała na nią, a następnie na chłopaków którzy byli niedaleko nich. 

- Czyżby chodziło o pewnego bruneta? - Spytała ją z cwanym uśmiechem na twarzy. Czerwonowłosa spojrzała na nią błagalnym wzrokiem aby nie drążyła tego tematu, ale siostra Sam chyba nie zamierzała odpuścić. - Przecież widzę że ci się podoba. 

- Ale czy ja się podobam jemu? - Westchnęła biorąc solidny łyk alkoholu, na który w tej chwili miała cholerną ochotę. 

- Na pewno! Widziałam jak nie raz ci się przygląda myśląc że nikt tego nie widzi. Powinnaś spróbować. - Odpowiedziała jej, kiwając głową w stronę Ethana. 

- No nie wiem- 

- Amy. Nie denerwuj mnie. Masz tam teraz iść i z nim poga- Brunetce przerwał inny głos osoby która teraz do nich podeszła. 

- Amy? To ty? - Spytał wysoki blondyn ubrany w koszulę o barwie butelkowej zieleni, oraz ciemnych spodniach. Włosy miał ułożone do tyłu, a jego zielone oczy idealnie pasowały do jasnej karnacji. Czerwonowłosa poznała w nim swojego starego kolegę z poprzedniej klasy. 

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now