Rozdział XI

218 8 0
                                    

Feel like I've been living life asleep~

Love so strong it makes me feel so weak~

Zabrzmiał głos spokojnej piosenki. Amy już kolejną godzinę leżała wtulona w bruneta, który głaskał jej plecy i głowę, wpatrując się w sufit.
Dziewczyna chyba wypłakała wszystkie łzy, drżąc przez bardzo długi czas.

- Kochanie - usłyszała nagle głos loczka, który odwrócił głowę, ta ułożyła się tak, że opierała brodę na jego torsie. - czujesz się już lepiej?

- Cóż, bywało lepiej, po prostu chyba przeszłość znowu mnie nawiedza. - Poczuła ciepłą dłoń chłopaka na swoim policzku, a drugą ogarnął jej włosy za ucho.

- Wiesz że w każdej chwili możesz mi powiedzieć o wszystkim, tak?

- Wiem, ale dziś uświadomiłam sobie, że przeszłość nie zniknie dopóki się z nią nie zmierzysz. - zaczęła wpatrując się w brązowe tęczówki chłopaka. - Przez połowę życia starałam się zapomnieć o tym co się stało działo, ale nigdy nie wychodziło. - dodała uśmiechając się sztucznie.

Ethan tylko przyglądał się kobiece z ogromnym zaniepokojeniem. Niezwykle zależało mu na Amy, a bał się o nią jeszcze bardziej.

- Nie musisz tego robić, wracanie do przeszłości nie zawsze jest dobre.

- Nie mam wyboru. Nie chcę żeby do końca życia nawiedzało mnie sumienie.

- Co zamierzasz zrobić?

- Coś co powinnam od bardzo dawna. - Rzekła przełykając głośno ślinę. - Odwiedzić matkę w psychiatryku.

***

- Nazwisko?

- Mardsen.

Starsza kobieta zerkneła znad czarnych okularów na dziewczynę. W jej oczach pojawiało się zaskoczenie i ciekawość. Przeniosła wzrok na komputer, sprawdzając coś w nim.

- Krewna czy ciekawa dziennikarka? - Spytała nie odwracając oczu od monitora.

- Córka.

- Pełnoletnia?

- Tak. - Czerwonowłosa wyciągnęła z torby dowód osobisty, kładąc go na blacie przed blondowłosą kobietą.

Jej niebieskoszare tęczówki przejechały wzrokiem dowód. Wstała z skórzanego krzesła, obchodząc biurko za blatem i stając obok Amy.

- Proszę za mną. - Powiedziała udając się przed siebie, przechodząc przez długi korytarz, ozdobiony mnóstwem plakatów na temat zdrowia psychicznego.
Amy prychnęła na to w głowie, podążając za starszą kobietą.

Na oko była jakoś po pięćdziesiątce lub sześćdziesiątce. Mimo wieku miała bardzo chudą figurę oraz była bardzo schuludna i zadbana. Miała na sobie czarną spódnicę do kolan, biała koszulę a do tego biały fartuch. Miała także przypinkę z imieniem, nazywała Emma.

- Czemu odwiedzasz ją dopiero teraz? - Zabrzmiał nagle głos kobiety.

- Sprawy osobiste. - Odparła ściskając lekko dłonie które miała w kieszeni kurtki.

- A twoja siostra?

- Skąd wie pani o mojej siostrze?

- Gwen bardzo dużo o was mówiła.

- Mówiła też że chciała nas zabić?

- To też, ale mówiła też że bardzo tego żałuję. W przyszłość chce opuścić ten szpital i naprawić relację między wami.

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now