Rozdział III

359 13 6
                                    

Przecież nie zrobiła tego specjalnie. Nie przeszło jej nawet przez myśl, że jej słowa mogą zostać skojarzone z przeszłością Sam. Rozumiała jednak swoje przyjaciółki, że mogło ich to zaboleć. Idąc w niewiadomą stronę, Amy spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 22.
Już dawno zrobilo siw chlodno, jednak czerwonowłosa nie czuła zimna. Wgapiała się w drogę jakby była najciekawszą rzeczą na świecie. Bała się wrócić do własnego domu.

- Do czego to doszło? - Powiedziała pod nosem.
Gdy tylko podniosła wzrok, zauważyła przed sobą latarnie.
W tym samym czasie czyjaś ręka spoczęła na jej obojczyku. Nie ukrywała, że była przerażona tym, co się właśnie dzieje. Wstrzymała oddech, po czym delikatnie obróciła głowę w lewo.

- Damn, chcesz żebym na zawał Ci tu zeszła? - Wykrzyknęła szeptem Amy, widząc przed sobą Ethana.

- Nie...przepraszam jeśli cię wystraszyłem. - Odparł w jej stronę brunet.

- Nie no, nic się nie stało. - Odrzekła zdejmując z uszu słuchawki.

- Co tu robisz o tej godzinie? - Zapytał ją.

- Pokłóciłam się nieco z przyjaciółkami i teraz nie mam chwilowo gdzie iść. - Rzekła i ruszyła przed siebie o chłopak obok niej.

- Chyba cię nie wyrzuciły z domu? - Spojrzał na nią z lekkim zmartwieniem.

- Nie, po prostu musiałam pobyć sama i oczyścić myśli. - Rzuciła w jego stronę.

- To...gdzie teraz pójdziesz?

- Nie mam pojęcia, ale narazie nie chce tam wracać.

- T-to może...przenocujesz u mnie i Chada? - Spytał ją lekko zdenerwowany.

Amy uśmiechnęła się pod nosem, patrząc w mokry beton.

- Nie chcę się wpraszać, wiesz o co chodzi. - Wybełkotała po chwili.

- Sam zaproponowałem, naprawdę nie ma problemu. - zaczął gestykulować rękami, co było naprawdę zabawne.
Zaśmiała się do bruneta, patrząc w jego brązowe oczy.

- No dobrze, ale gwarantujesz że Chad nie będzie miał nic przeciwko? - Spytała, aby upewnić się czy przyjaciel Ethana ale także i jej nie ma nic przeciwko.
Ten pokiwał twierdząco głową, po czym ruszył w ciemną uliczkę.
- O co się pokłóciłyście? - Spytał, patrząc przed siebie w ciemność.

- Nic ważnego, mała sprzeczka - Stwierdziła Amy.

Po chwili znaleźli się w akademiku, gdzie uczyli się wspólnie.

- Niezłe mieszkanie. - Powiedziała rozglądając się po domu, gdy znaleźli się w środku.

- Dzięki...Chada narazie nie ma, ma wrócić jakoś jutro. - Odpowiedział zdejmując kurtkę i wieszając na wieszak.

- A czemu go nie będzie? - Spytała miło.

- Pojechał odwiedzić rodziców i wróci jakoś jutro. - Odpowiedział jej.

- Mhm. - Rzuciła do niego.

Po chwili, udali się do jego pokoju.

Jej serce zaczęło bic mocniej, gdy tylko weszła do pokoju Ethana.
Na ścianach były powieszone plakaty z zespołami, takie jak Arctic Monkeys, The neighbourhood, Chase Atlantic. Najbardziej jej uwagę przykuła jednak gitara, która wisiała na ścianie.

- Umiesz grać na gitarze? - Zapytała wpatrując się z uchyloną buzią w drewniany sprzęt.

- Dopiero się uczę. - Odpowiedział jej jąkając się delikatnie, ale nie przeszkadzało jej to. Uznała, że to urocze. - Mogę pokazać ci kilka piosenek, ale nie umiem ich za dużo..- Podrapał się niezręcznie po szyi.

Amy usiadła na łóżku chłopaka, które było niesamowicie miękkie. Uśmiechnęła się do niego i poklepała miejsce obok siebie.

Brązowowłosy zdjął gitarę z haczyków, po czym usiadł po lewej stronie dziewczyny. Pierwsze co zauważyła gdy przysiadł się do niej Ethan, to jego ręce. Były bardzo ładne, zadbane. Gdy zaczął tłumaczyć jej poszczególne nuty, Amy patrzała jedynie na jego dłonie.

- Grasz naprawdę nieźle. - Rzekła do niego gdy zagrał jej kawałek "I wanna be yours".

- Dzięki. - Szepnął do niej odwracając głowę w jej stronę.

I wtedy ich spojrzenia sie spotkały. Amy wpatrywała się w jego czekoladowe tęczówki, w których zaczynała się zatracać.
Chłopak nie był lepszy, odkąd po raz pierwszy zobaczył jej niebieskie jak ocean oczy, nie mógł się od nich oderwać.
Nie wiedzieli ile się tak w siebie wpatrywali. Poczuli jakby ziemia nie istniała i byli tylko sami oni.

Niespodziewanie ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Amy była wpatrzona w blade usta chłopaka, na które raz za kiedy zdarzyło sie jej zagapić, a on w ty jej, lekko malinowe ale niezwykle piękne wargi.

Byli już tak niezwykle blisko swoich twarzy, dzieliły ich dosłownie milimetr, dziewczyna już czuła oddech Ethana.

Gdy nagle do pokoju wszedł bez pukania Chad, a Amy i Ethan szybko odwrócili się od siebie.

- Oł...Przepraszam jeśli wam... Jakoś przeszkodziłem. - Rzekł chłopak wskazując to na nią, to na niego. - To ja już pójdę. - Dodał i wyszedł zostawiając ich samych.

Ethan spuścił głowę na dół, odrazu gdy drzwi za Chadem się zamknęły.

- Ja przepraszam.- Ledwo co wyjąkał.
- Jedyne na co jestem teraz zła, to na Chada. - Zaśmiała się w głowie Amy.

- Co? - Spytał zdezorientowany.

- Co? A, nieważne. - Zdała sobie sprawę z tego, że powiedziała to głośno.

Dlaczego Chad akurat wtedy musiał wejść? Już było tak blisko, dosłownie dzieliły ich milimetry.

- Myślę, że powinniśmy dokończyć to, co zaczęliśmy. - Powiedział do Amy, uśmiechając się.

- Mówił ci już ktoś, że masz ładne dołeczki? - Spytała się, gapiąc się w jego uśmiech.

- Dziękuję. - zaczerwienił się lekko.

Jego loczki spadały mu na czoło, przez co musiał co chwilę je poprawiać. Były niesamowicie śliczne, nawet gdy były roztrzepane.

Nagle telefon Amy zaczął dzwonić. Dziewczyna wyjęła go z kieszeni spodni, i spojrzała na ekran. Dzwonił do niej zmarły ojciec, z telefonu który musiał dawno zniknąć, ale jednak..

- Co...- Powiedziała cicho wpatrując się w komórkę.

- Co się stało? - Spytał ją zmartwiony.

- D-dzwoni do mnie ktoś kto już dawno nie żyje..- Odpowiedziała mu, czując jak zaczyna drżeć.

- Czekaj...co? Może to jakaś pomyłka?

- Nie wydaje mi się. - Rudowłosa chwilę się zawachała, ale po chwili wcisnęła zielony przycisk i przyłożyła telefon do ucha. - Halo?

- Witaj, córeczko. - Usłyszała głos ojca z telefonu, i przez moment myślała że to zły koszmar z którego zaraz się wybudzi, albo to jakiś głupi kawał.

- Niemożliwe.. - Szapneła. - Przecież ty nie żyjesz...

- Jesteś tego pewna, Amy? Nie chcesz zobaczyć ojca?

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now