Rozdział V

350 15 15
                                    

Czerwonowłosa nie wiedziała ile tak wtulała się w bruneta, może kilka sekund, minut, lub więcej ale było jej niezwykle dobrze.
Zapach czekolady, który czuła od Ethana, mącił jej niezwykle w głowie. Uwielbiała czekoladę, a przez chłopaka polubiła ją jeszcze bardziej. 

Ethan odsunął się lekko od dziewczyny i spojrzał na nią spode łba. Amy widząc spojrzenie jakim ją obdarował, lekko się speszyła i poczuła pieczenie na policzkach. Jego czekoladowe tęczówki skupiły się teraz całkowicie na niej. 

- S-słuchaj, mogłabym się już położyć? Jestem okropnie zmęczona. - Powiedziała nie odrywając oczu od tych jego w których coraz bardziej się gubiła.

- Jasne. - Odpowiedział obdarowując ją ciepłym uśmiechem. - Możesz położyć się tutaj, a ja pójdę do salonu. - Dodał. 

Amy przez chwilę obserwowała jeszcze plecy chłopaka, dopóki nie wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Gdy przykryła się kołdrą, w nozdrzach poczuła intensywny zapach który kojarzył się jej z Ethanem. 

Czekolada.

Cała kołdra pachniała czekoladą, co doprowadziło do dużego uśmiechu na ustach dziewczyny. Spojrzała na plakat z Arctic monkeys a w jej głowie zabrzmiał jej ulubiony utwór zespołu "I wanna be yours". Jej miłość do tej piosenki była ogromna. 

Po jakimś czasie wpatrywania się w plakat, poczuła że robi się coraz bardziej senna i chwilę potem odpłynęła w objęcia morfeusza. 

- Amy? - Usłyszała nagle nieznajomy głos. Otworzyła nagle oczy, przez chwilę nic nie widziała ale gdy mrugnęła kilka razy, obraz stał się lepszy. 

Zobaczyła przed sobą sytuacje sprzed kilkunastu lat, zobaczyła młodszą siebie, swojego ojca który pochylał się nad jej siostrą. Nim zdarzyła coś zrobić, mężczyzna runął na ziemię, a z jego głowy zaczeła spływać krew. Jej młodsza wersja spojrzała na siostrę, ta oddychała szybko i bardzo niespokojnie, jej oczy były mocno zaczerwienione, oraz od lewego oka do policzka spływała spora dawka krwi.

- Amy..pomóż...tak strasznie boli... - Szepnęła cichutko jej siostra przybliżając powoli dłoń do twarzy. Na szczęście brunetka podbiegła szybko do siostry i przyciągnęła jej ręce do siebie. 

- Stacy, nie możesz tego dotykać! Mamo! - Krzyknęła na całe gardło, tuląc do siebie plecy siostry. - Stacy...wytrzymaj! Zaraz zjawi się mama i zadzwoni po karetkę! Wszystko będzie dobrze! 

- Amy...boli...tak bardzo boli.. - Rzekła cicho młodsza. - Pomóż mi..

- Zaraz przyjdzie mama! Wytrzymaj! Mamo! - Amy darła się na całe gardło, wołając mamę. Ta jednak nie przychodziła ani nie dawała żadnego znaku życia. - Stacy, poczekaj tutaj chwilę! Pójdę zadzwonić na 112! - Wrzasnęła kładąc siostrę powoli na ziemie. Chwilę potem trzymała już w dłoni telefon stacjonarny, czekając jak ktoś odbierze. 

Tymczasem młodsza Amy i jej prawdziwa wersja, stała obok swojej siostry. Jej twarz coraz bardziej pokrywała krew, a płacz stawał się coraz głośniejszy. Na ciało ojca nawet nie zerknęła kątem oka, nienawidziła go odkąd tylko sięga pamięcią. Ten koszmar pokazywał jej co się stało zaraz po tym gdy zabiła swojego ojca. Przykucnęła powoli przy młodszej siostrze i położyła swoją dłoń na jej. 

- Stacy..wszystko będzie dobrze. Już tyle razy widziałam tę chwilę w snach. - Zaczęła, głaskając wierzch jej dłoni kciukiem. - Zawsze karetka przyjeżdża na czas i cię ratuje. 

- Czy aby na pewno? - Usłyszała nagle głos za sobą. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie, a całe ciało dopadło nieprzyjemny dreszcz. Powoli odwróciła się w stronę głosu i ujrzała swojego ojca we krwi. 

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸOnde histórias criam vida. Descubra agora