Rozdział VI

321 12 1
                                    

- Więc? Co mam teraz zrobić? - Spytała czerwonowłosa spoglądając na Ethana.

Odkąd kilka dni temu dziewczyna dowiedziała się o jego sekrecie, spędzali każdą chwilę razem. Z dnia na dzień Amy poznawała plan coraz lepiej, ponieważ współpracownicy Ethana nie byli zbytnio przekonani o lojalności Amy. A dziś miała się z nimi spotkać.
Znajdowali się w teraz starym teatrze, który był całkowicie oddany historii ghostfaców, było tu praktycznie wszystko, maski, stroje, dowody zbrodni, rzeczy ofiar i tym podobne. Niebieskooka siedziała obok chłopaka na schodach od sceny, wyczekując niecierpliwie pojawienia się reszty.

- Za chwilę się dowiesz, powinni być tutaj lada moment. - Odpowiedział jej. - Z początku plan był całkowicie inny, ale gdy się do nas dołączyłaś niektóre rzeczy musieliśmy zmieniać.

- Mam nadzieję że nie mają mi tego za złe. - Spojrzała mu w oczy, śmiejąc się lekko zdenerwowana.

- Wręcz przeciwnie, niektóre części planu przeszły pomyślnie, ale z tobą stał się on bardziej doskonały. Można wręcz powiedzieć że jesteś naszym cudem.

- Dobrze usłyszeć za się przydaje. - Odparła posyłając mu miły uśmiech.

Kątem oka przyglądała się chłopakowi. Odkąd odkryła jego mroczny sekret, stali się sobie bliżsi, a jej z każdym dniem coraz bardziej na nim zależało. Chciała pomóc brunetowi w misji oraz wspierać go w każdym momencie. Zrozumiała że była nim zauroczona, ale trwało to już znacznie dłużej niż się spodziewała. Myślała o nim przez większość czasu, nie umiała nad tym zapanować, więc pozostawiła sprawę czasowi który pokaże co będzie dalej. Jej rozmyślenia przerwał odgłos otwierania drzwi. Niebieskooka lekko się spięła, a co jeśli to był ktoś kogo znała? Mógł to być każdy, Chad, Mindy, Anika lub Sam. Jakieś było jej zdziwienie gdy zobaczyła dwójkę ludzi którzy właśnie weszli do środka, poprzez wielkie drzwi ogrodzone kratami.

- Quinn?! Podejrzewałabym Anikę, nawet Tarę, ale nie ciebie! - Rzuciła Amy, wstając ze schodów i udając się w stronę rudowłosej oraz mężczyzny w średnim wieku, razem z Ethanem. 

- Amy. - Zaczął brunet wskazując dłonią na pozostałą dwójkę przed nimi. - Poznaj mojego tatę oraz siostrę. - Po słowach chłopaka, szczęka dziewczyny omal nie dosięgła ziemi.

- Ojca i siostrę?! Wow..tego się nie spodziewałam - Odparła starając się zrozumieć obecną sytuację. - Czemu tak właściwie zabijacie? 

- Dla zemsty, za naszego syna oraz brata. - Powiedział mężczyzna a zdziwiony wzrok czerwonowłosej powędrował na jego twarz. - Richiego Kirscha. 

- Chwila, chwila, chwila. - Wtrąciła spoglądając po kolei na każdego. - Jesteście rodziną Richiego?! To dla mnie za dużo informacji. Ale rozumiem że chcecie się zemścić na Sam i Tarze, bo zabiły waszego krewnego?

- Dokładnie. - Odrzekła rudowłosa. - A ty jesteś z nami, tak? - Quinn spojrzała na dziewczynę intensywnie wyczekując odpowiedzi. Tak samo było z pozostałą częścią. 

- Jasne że tak. Już za dużo przez nich wycierpiałam. - Powiedziała patrząc na niebieskooką z wysoko podniesioną głową i pewnością w głosie. Ethan zaśmiał się lekko i spojrzał na ojca. 

- Mówiłem ci że się zgodzi. - Powiedział do niego z dużym uśmiechem. Amy widząc takiego bruneta, poczuła dziwne uczucie w brzuchu i lekkie pieczenie na policzkach, co nie uszło uwadze Quinn. 

- Więc Amy. - Zaczął mężczyzna, przekierowując swój wzrok z bruneta na dziewczynę. - Mój syn mówił mi o tobie całkiem sporo, oraz to że pragniesz się także zemścić na Samancie i Tarze. Wszyscy ci ufamy i mamy nadzieję że nie nasz nie okłamujesz.

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now