Rozdział II

435 15 7
                                    

Następnego dnia, Amy obudziła się około godziny 6, nie widać tego po niej było, ale była porannym ptaszkiem. Wstała z łóżka, umyła się, zrobiła śniadanie i ubrała się.
Weszła do salonu i włączyła telewizję, wyskoczył jej pierwszy lepszy kanał.

- A w dzisiejszych wiadomościach: Wczoraj wieczorem, około godziny 23, znaleziono ciało młodej kobiety, która była pielęgniarka w miejskim szpitalu. Jej ciało znaleziono pod jednym z nocnych klubów. Sprawca nie jest jeszcze znany, ale policja jest w trakcie poszukiwań.

- Pewnie znowu jakiś psychol co się naogladał filmów Stab. - Pomyślała wpatrując się w ekran telewizora.

Nagle usłyszała otwieranie drzwi do mieszkania. Podniosła się powoli z kanapy i stanęła w przedpokoju.
Po chwili, jej oczom ukazały się Sam i Tara z torbami.

- Witaj rudzielcu. - Przywitała ją Sam i przytuliła, dołączyła się do nich także Tara.

- Miło was znowu widzieć. - Rzekła uśmiechając się do przyjaciółki.

- Ciebie też, ruda. - Rzuciła do niej Tara i poszła do swojego pokoju się rozpakować.

- I jak było? - Spytała ją rudowłosa.

Jej współlokatorki wyjechały wczoraj z rana, na cały dzień do parku wodnego, aby spędzić same czas.

- Całkiem nieźle. Wyobraź sobie że ku uwielbieniu ghostfaców, zrobili zjeżdżalnie w kształcie tej maski. - Odpowiedziała jej wywracają oczami.

Amy wybuchła śmiechem.

- Błagam, powiedz że macie tego zdjęcie. - Tara pokiwała przecząco głową.

- Nie mamy, ale i tak musisz to zobaczyć na żywo. Nigdy nic tak pięknego nie widziałaś - zaśmiała się Sam. - Kto jest aż tak głupi żeby budować zjeżdżalnię w kształcie maski psychopaty, zwłaszcza kiedy przeznaczona jest ona dla małych dzieci.

- Tak czy siak, nadchodzi Halloween - Powiedziała Amy z podekscytowaniem.

- O nie, żadnych imprez, przebierańców ani żadnego wychodzenia z domu nocą. - Oburzyła się Sam.

- Wyluzuj Sam. Organizują imprezę, nie możemy tego przegapić! - Odpowiedziała jej Tara z nadzieją w głosie. - Już od kilku lat nie obchodzimy tego święta.

- I wiesz co? myślę, że bardzo dobrze że tak się stało - Uśmiechnęła się do nich ironicznie czarnowłosa, wypakowując torby.

- Oj nie przesadzaj już tak. - Rzuciła w stronę Sam rudowłosa. - Ja sama uwielbiam świętować Halloween.

- I widzisz! To jest większy powód abyśmy poszli na imprezę. - Tara uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- Nie. Przecież wiesz co spotkało nas ostatnio na imprezie. - Powiedziała do siostry.

- Ale to było już jakiś czas temu! Raczej wątpię aby to się znowu powtórzyło. - Rozmowa sióstr zaczynała zamieniać się w kłótnie.

- Tara, nigdy nie wiesz co się tam może wydarzyć, dlatego posłuchaj-

- Nie! To ty posłuchaj mnie! Chcę wyjść z przyjaciółmi na imprezę, czy ci się to podoba czy nie! - Rzuciła w jej stronę i poszła do pokoju trzaskając drzwiami.

- Powiedz mi że chociaż ty jesteś po mojej stronie? - Spytała współlokatorkę.

- No nie zbyt Sam, już minęło trochę czasu od tamtego wydarzenia. Nie wiesz czy znowu się powtórzy, powinnaś dać Tarze więcej swobody. - Rzekła w jej stronę..

- Tara już nie jest dzieckiem, Sam. Musisz jej trochę odpuścić. - Uśmiechnęła się do niej zamykając usta w cienką linię.

- Damn - Przewróciła oczami starsza z dwójki dziewczyn. Westchnęła i rzuciła się na kanapę.

𝐑𝐄𝐃 𝐋𝐀𝐔𝐆𝐇^ ᵉᵗʰᵃⁿ ˡᵃⁿᵈʳʸWhere stories live. Discover now