THOBIAS I SABINE

45 3 27
                                    

°~♤Adrien♤~°

Chyba już przyzwyczaiłem się do pracy modela. Wymagała ona zakładania miliarda masek, a ja już dawno temu wyćwiczyłem to do perfekcji. Jeśli chodzi o związane z nią poświęcenia, to również nie było problemu. Całe szczęście miałem do dyspozycji miliardy kosmetyków pielęgnujących cerę, gdyż mój tryb życia znacznie się pogorszył. Do tego mojej dziewczynie nie przeszkadzał raczej fakt, iż pracowałemz innymi modelkami.

- A masz jakąś specjalną dietę, czy coś? - spytała blondynka z włosami spiętymi w kok - Bo nie wiem jak zachować sylwetkę.

- Szczerze? Nie. Jakoś to leci.

- Nie boisz się, że przytyjesz? Podobno wystarczy kilka kilogramów więcej u juz tracisz pracę...

- Bzdura. Oni nie mają wagi w oczach - rzekłem - Jedynie wyraźnie widoczne zmiany w budowie ciała mogą być tego powodem. Nie musisz się tym aż tak bardzo denerwować.

Miałem nadzieję, że mój pokrzepiający uśmiech jakkolwiek ją uspokoił.

Zauważyłem u Warren, że stresowała się dosłownie wszystkim związanym z jej pracą, co bywało czasem strasznie irytujące. A zarazem przykre. Postanowiłem więc, że wesprę ją w tej trudnej drodze.

Byliśmy właśnie w parku na sesji. Zostaliśmy twarzami nowej kolekcji Gabriela, a co za tym szło: musieliśmy zaprezentować na zdjęciach każdą kreację.

- Pokażcie historię - polecił Alvaro, ustawiajac nas na tle białych róż - Opowiedzcie o swojej miłości.

Łatwiej byłoby, gdybym ją kochał - pomyślałem, łapiąc blondynkę za rękę.

Dłoń Emily była wręcz nienaturalnie gładka i pachniała truskawkowym balsamem. Moim zadaniem było pocałowanie jej. Dziewczyna przymknęła delikatnie powieki, wznosząc oczy ku górze, zaś ja pochyliłem się.

Gdy przyłożyłem wargi do jej skury, poczułem zimno.

Marinette zawsze miała ciepłe dłonie...

- Warren świetnie, a ty - mężczyzna zwrócił się do mnie - Więcej uczuć Agreste.

To fakt, musiałem się wczuć. Postanowiłem sobie wyobrazic, że to inną dłoń miałem pocałować. Delikatnie więc ująłem drobną rękę dzoewczyny i wykonałem owy gest.

- O! Teraz dobrze! Cóż za finezja, cóż za delikatność! Jesteście dla siebie stworzeni! - wołał zachwycony Alvaro - A teraz scena tańca!

***

°~□Narrator□~°

Lina wbiegła do domu cała zdyszana. Zatrzasnęła za sobą drzwi, a następnie wbiegła do kuchni, nie dbając o podłogę poprzez zmianę obuwia.

- Co się stało? - z łazienki wyłoniła się na chwilę twarz Thobiasa w połowie uwalona pianką do golenia.

- Wiesz może gdzie jest dziennik mojej matki? - spytała, próbując unormować oddech.

- No tak, ale... Po co ci on? - z jednej strony to on zapoznał ją z rodzinnym dziedzictwem i pielęgnował miłość do nieżyjących rodziców, ale...

Czasem po prostu bolał go fakt, że ona nigdy nie pokocha go tak, jak kochała ich.

- A ty po co się tak pindrzysz? - uniosła lewą brew, lustrując mężczyznę wzrokiem.

- Idę na spotkanie z przyjacielem, który chce przedstawić mi kogoś ważnego w swoim życiu - oznajmił szczerze.

Blondynka westchnęła. Szczerze, to liczyła raczej na inną odpowiedź. Niczego tak bardzo nie chciała jak tego, żeby osoba, na której miłość nie zasługiwała, pokochała kogoś innego...

The World Against Us Two ~ MLBWhere stories live. Discover now