LINA VIDAL

43 4 41
                                    

°~□Narrator□~°

Tego dnia Lina postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Przyszykowała, możnaby rzec, plan idealny. Jedynym, co musiała zrobić, to odnaleźć odpowiedni moment...

Czuła, iż nie miała już nic do stracenia. Kompletnie postradała zmysły, chcąc udowodnić to, że zasługiwała na nazwisko Vidal.

Tym razem jednak Thobias o tym nie wiedział. Już jakiś czas wcześniej, zapewne przez tę całą Caroline, definitywnie zakazał jej podejmowania jakichkolwiek działań. Powiedział, iż nie miało to sensu oraz jedynie marnowało czas.

Zirytowało ją to. Kurwa, tak bardzo ją to zirytowało, że już tej samej nocy zaczęła opracowywać strategię uderzenia.

Tak właśnie powstały plan A i plan B, gdzie jeden był okrutniejszy od drugiego...

***

°~♧Marinette♧~°

Nie do końca rozumiałam to, ci działo się między mną a moim byłym. Ani razu od czasu rozstania ze sobą nie rozmawialiśmy, a jednak...

Działo się. I to cholernie dużo.

Wszystko zaczęło się od tamtej pamiętnej nocy oraz pocałunku. Niby nie zamieniliśmy wtedy rzadnego słowa, lecz runęły wszystkie mury. Zaczęliśmy bardzo ryzykowną zabawę, która mogła się bardzo źle skończyć...

Tak jak każdy inny, potajemny romans.

Pomijając to jednak, miałam do załatwienia inną sprawę. Dla świętego spokoju chciałam ostatecznie wyjaśnić wszystko z Luką. A raczej go przeprosić, oczekując rzecz jasna tego samego.

– Hej! – pomachałam do niego, lecz mnie ignorował. Co za dupek – Luka, kurwa mać!

W końcu się odwrócił. Na jego cholernie przystojnej twarzy malowała się irytacja w swojej najczystszej postaci. Miałam to jednak w poważaniu.

– Cze...

– Przepraszam – wypaliłam, a jego zamurowało. Serio Marinette Dupain-Cheng przepraszajaca kogoś to taki niecodzienny widok? – Przepraszam, że moje zachowanie mogło cię kiedyś zranić. Przepraszam, że złamałam ci serce. I przede wszystkim przepraszam za to, że choć nie potrafiłam cię nigdy pokochać, to i tak wpieprzałam się w twoje życie uczuciowe.

Jeśli miałabym ocenić dalszą rozmowę, to dałabym jej dwie i pół gwiazdki. Chłopak przyjął moje przeprosiny, lecz sam od siebie niczego nie dodał. Nie było to sprawiedliwe, lecz postanowiłam dalej nie rozpamiętywać tamtej sprawy. Ja zachowałam się dojrzale, nadeszła kolej na niego.

Gdy po całym tym zajściu przechodziłam sobie beztrosko przez szkolny korytarz, usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a następnie poczułam silne szarpniecie za rękę. Jak się okazało ktoś mnie wciągnął do schowka na szczotki. Mówiąc ktoś, rzecz jasna mam na myśli: Adrien.

Zrozumiałam jego zagrywkę i lekko się uśmiechnęłam. Jak zawsze zero procent słów, sto porcent działań. Przeszliśmy do rzeczy.

Ja wiedziałam, iż to było głupie i  nieodpowiedzialne. Rozumiałam, iż na tym kończyła się moja dojrzałość i zaczynało gówniarstwo.

Problem był jednak w tym, że nie mogłam się oprzeć.

***

The World Against Us Two ~ MLBWhere stories live. Discover now