Lot

706 17 2
                                    

Już jutro rano dowiedziałam się ze mam 5 braci i 1 siostrę. Ucieszył mnie fakt ze nie będę tam sama i będzie tam jeszcze jedna dziewczyna, chociaż nie wiedziałam ile ma lat choć wtedy było mi to obojętne, cieszyłam sie jak głupia ze nie będę sama z pięcioma chłopakami. Szybko się spakowała tak jak kazała pani z opieki społecznej i jechaliśmy na lotnisko.
Już po 2 godzinach byliśmy na lotnisku. Bardzo się stresowałam był to mój pierwszy lot, pierwszy lot! Nie dość ze leciałam pierwszy raz to jeszcze sama. Mało brakowało żebym nie zwymiotowała śniadania na które zjadłam jakaś kanapkę ze McDonalda. Nagle usłyszałam jak wołają ze już mamy wsiadać do samolotu
Lot przebiegł spokojnie, nie było żadnych turbulencji i w tym stylu. Jak tylko dotarłam zawibrował mi telefon, spojrzałam na ekran telefonu i wyświetliła mi się wiadomość, na początku myślałam ze to od mamy ale odrazu przypomniało ze wszystko to co ważne zostało w Anglii. W SMS było napisane "Będę czekał pod apteka Will" No czyli muszę gdzieś znaleść aptekę. Po jakiś 10 minutach znalazłam aptekę, czekał tam przystojny mężczyzna w białej koszuli, czarnych spodniach i czarnej marynarce, miał jakiś zegarek, drogi zegarek, przynajmniej na tak wyglądał
-Dzień dobry ty jesteś Will?-zapytałam cicho, zdziwiłam się ze w ogóle mnie usłyszał
-Tak, A ty to Hailie pewnie- powiedział uśmiechając się, tez się uśmiechnęłam chociaż trochę nie śmiało i mam nadzieje ze tego nie zauważył
-Dobrze, chodźmy już- powiedział i wziął ode mnie walizkę. Wyszliśmy z lotniska i poszliśmy na parking.
Jak byliśmy już w aucie Will próbował mnie zagadywać ale ja tylko cicho odpowiadałam, ale na szczęście Will sobie odpuścił za co bardzo mu dziękuję. Już po 2 godzinach byliśmy w domu Monetów, była to wielka willa z basenem dużym ogródkiem i małym takim jakby parkingiem gdzie stały auta. Will wyręczył mnie i wziął walizki zaniósł do do domu

Rodzina monet(druga siostra)Where stories live. Discover now