1 dzien szkoły

386 12 0
                                    

Reszta dnia minęła zwyczajnie, ja z Lavendą oglądałyśmy filmy do wieczora, a chłopcy jechali na imprezę wiec miałyśmy spokój od nich. Jednak noc była tragiczna, jak w dzień w ogóle nie stresowałam się szkoła, to w nocy nie mogłam przez to spać. Gdy się obudziłam byłam cała zaspana, ubrałam się i uczesałam, a w głowie przeklinała ze nie mam głupiego korektoru, ale dopiero po chwili skapnełam się ze jest jeszcze Lava, Lava może mieć korektor. Szybko pobiegłam do pokoju Lavendy.
- Cos się stało?- Zapytała Lavenda która jeszcze nie przebrana robiła sobie fryzurę.
- Nie nic, tylko chciałam ze zapytać czy masz może korektor?
- Tak mam, poszukaj w toaletce, powinnien być w tej szafce po lewej, jak powiedziała tak tez było. Wzięłam szybko korektor i zakrywam sobie moje sińce pod oczami.
-Lavenda
- Tak?
-Czy będę miała z toba klasę?
-Nie wiem, ale raczej tak, a nawet jeśli byś nie miała to zaufaj mi tam jest tyle fajnych osób ze bez problemu być się dogadała z osobami z twojej klasy.-Po tych słowach wyszłam z pokoju, wzięłam plecak i poszłam na dół gdzie czekało już na mnie śniadanie, były to dwa jajka w koszulce i tostem, z pasta awokado.
Przy stole siedzieli tez bliźniacy. Gdy usiadłam już do stołu Shane z grzeczności odłożył telefon, a Tony raczej nie miał zamiaru tego robić. Po chwili przyszła Lavenda szybko zjadła tosta z awokado i pojechaliśmy do szkoły. Gdy tylko ja, Shane, Dylan i Lavenda podjechaliśmy pod szkolny parking już było widać duży biały budynek który wyglądał na bardzo drogiego. Wyszłam z auta i poszłam do szkoły zaraz za Lavą która już po chwili poszła do swoich koleżanek a ja sama szwendające się po korytarzach szkoły, jednak po chwili wpadłam na jedna dziewczyne.
-Przepraszam.- Powiedziałam
- Nic nie szkodzi, Mona jestem.- przywitała się dziewczyna która stała przede mną.
-Ja Hailie, Hailie Monet.
- Nie gadaj.
- Co?
- Jesteś siostra Monetów?
- Tak.
- Nie wieze, kiedyś chciałam się zaprzyjaźnić z twoja siostra ale ona chyba jakoś nie chciała.
- O to dziwne.
- Dla mnie nie, twoja siostra jest chamska.
-Co, przecież ona jest... miła.
- No może dla ciebie, dobra nie ważne idziemy razem na lekcje?
- Okej.
Po lekcjach wróciłam autem z Shanem i Lavendą, ponieważ Tony wracał motorem a Dylan został na jakieś dodatkowe lekcje czy coś. Po przyjedzie do domu poszłam z Lavendą
Do kuchni i zjadłam obiad, po zjedziemy Lava poszła do swojego pokoju a ja stwierdziłam ze się przejdę, na początku miał być to krótki spacerek wokół domu ale jednak stwierdziłam ze fajnie by było zwiedzić jeszcze okolice. Gdy tylko wyszłam zauważyłam kota w oddali, a ze mam słabość do kotów, szybko pobiegłam do kota, gdy nagle zza drzew wyskoczył jakiś pan, myślałam ze może chce tego kotka, ale dużo się myliłam. Nagle obcy mężczyzna chwycił mnie za nadgarstki, zaprowadził do dużego busa, była tam taka kratka przed siedzeniem kierowcy przez która widziałam Lavende z Shane'm którzy prawdopodobnie widzieli to porwanie, zaczęli strzelać, STRZELAĆ, jeszcze coś krzyczeli kierowcy szybko odjechali a z tylu było słychać motor, którym jechał pewnie Tony. Nagle coś uderzyło w busa a ze stałam to się przewróciłam od uderzenia, wpadłam na kogoś, myślałam na początku ze to któryś z obcych, ale myliłam się, była to jakaś dziewczynka młodsza ode mnie próbowałam ja obudzić ale nic z tego, usiadłam obok niego i tylko czekałam aż staniemy zabija nas i nie będziemy już musiały się już stresować. Po chwili usłyszałam bardzo głośny dźwięk a potem wszystko stało się czarne.

Rodzina monet(druga siostra)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz