rany

191 14 5
                                    

wróciłam po 21.00. w domu zastałam tylko hailie.
- chlopacy cię szukają.- rzuciła obojętnie.- a i twój chłopak tu był, powiedziałam mu żeby wypierdalal.
  To akurat dobrze ze powiedziała żeby wypierdalal.
-aha.-odpowiedziałam totalnie bez emocji.
nie miałam ochoty rozmawiac. zwłaszcza z nia.
Poszłam do góry i slyszlam tylko ją jak dzwoniła do chłopaków ze wróciłam. A niech spierdala. Weszłam do pokoju, wzięłam słuchawki i włączyłam moja ulubiona playliste na takie dni jak dzisiaj. Pierwsza piosenka była od jan rapowanie anioły, jedna z moich ulubionych. zaczęłam śpiewać.
Znów podjeżdżam sprawdzić, czy się u Ciebie świeci
A to zbieg okoliczności, dobry duch
Jeśli czegoś się obawiasz, czegokolwiek się boisz
Patrzę, reaguję, nic ci nie grozi
uslyszlam ze chlopaki przyszli wiec podeszłam do drzwi i je zakluczylam. Podglosnilam muzykę i dalej śpiewałam a łzy leciały mi same po policzkach.
Będę drogowskazem, kiedy tylko zabłądzisz
Wiatrem w twoich żaglach i kołem ratunkowym
Będę twoim, "Ale szczęście", będę twoim, "Z głowy"
Będą ci mówili, że to wszystko anioły
Będę pożarem, który spali twoje teczki
Kiedy poczujesz nienawiść, będę zanikiem pamięci
Będę twoją odpowiedzią i piątą kreską zasięgu
Będę siłą argumentu i stałą dla twoich
ner...
Nie zdążyłam dokończyć bo jakiś debil walił z całej siły w moje drzwi.
- nie wał idioto bo drzwi rozwalisz.
- Lavenda.- zaczął Dylan
- to tym bardziej idioto.
- otwórz.- uslyszlam głos Tone'go.
- ile was tam jest
- trójka.-powiedizl shane
- no ja kurwa mam nadzieje ze tej szmaty nie braliście.
- lavenda!
- czyli jednak.- te debile ja wzieli.- no ja pier dole.
- otwórz i to już.- powtórzył tony
- wywalajcie, a i nie idę jutro do szkoły.
- oczywiscie ze idziesz
-noł noł
- lavenda ty jesteś jakaś popierdolona ostatnio.- zaczął dylan. zabolało. w chuj zabolało. Łzy zaczęły spływać po policzkach jedna za druga a ja dusiłam się nie mogąc złapać powietrza. Weszłam do łazienki i wziąłem żyletkę.
- LAVENDA ON NIE CHCIAŁ OTWIERAJ TE POPIERDOLONIE DRZWI.- wykrzyczał shane.
   Na wszelki wypadek zakluczylam tez drzwi od toalety jakby wywarzyli tamte drzwi.
  Miałam całe ręce od krwi. Nie. Nie chcaialm tego. Wybiegłam z łazienki i wyrzuciłam żyletek przez balkon. Rany były głębokie. Za głębokie. Przemykam rany woda i obandarzowalam sobie ręce. Teraz to już napewno nie pojde do szkoły. A krzyki zza drzwi ucichły. zostawili mnie. w końcu kurwa mnie zostawili. ale... czy ja chcaialm żeby mnie zostawiali?

   ~~~
obudziła się o 10. nikt nawet nie próbował mnie obudzić. Nie chciałam tak życ. Nie chciałam i nie chce. Brakowało mi shane z którym ogladalm barbie, Dylana z którym cały czas się droczylam i tonego z którym odwalaliśmy różne gowna a potem mielimy długa rozmowę z Vincentem. Postanowiłam ze pojde do nich.
   O 18 gdy już wszyscy byli w domu postanowiłam zejść na dół. Gdy schodizlam po schodach uslyszlam ze oglądali krainę lodu. Zeszłam jeszcze bardziej w dół żeby się do nich przyłączyć. Shane... Shane leżał z hailie razem pod kocykiem i oglądali krainę lodu... Kiedyś to ze mną tak siedział gdy oglądaliśmy barbie.
Łzy napłynęły mi do oczu. Cos za często płacze. Zauważyłam Dylana który tez mnie zauważył.
- ooo lava chodź do nas- powiedział z sarkazmem dylan.
  Po co ten sarkazm? nie chcieli mnie tam. otarłam łzy. i wtedy zrozumiałam ze to był najgorszy ruch który mogłam zrobić. zobaczył. zoabczyk moje bandaże.
- Lava...co ty masz na rękach.- wymruczal dylan
- ja... ja..- nie umiałam się wysłowić. Wszystkich wzroki padły na mnie. ale ja nie chciałam. Ja.. ja nie wiedizlam czego ja chce. Ja nic nie chciałam. Moje chceci przyłączeni się do nich momentalnie wyparowały.- Ja przepraszam. Naprawdę nie chciałam.- usiadłam na schodach i jeszcze bardziej się rozpłakałam. po chwili poczułam delikatny dotych. To dylan. Dylan jako jedyny podszedł do mnie i mnie przytulił. Powoli wziął moje ręce i odwinął bandaże.
- kurwa lavenda.
   Odrazu objelam dylana. Po chwili odczepiła się od niego a przy nas stał shane z środkami odkarzakacymi i tony z nowi bandażami. Nie chciałam żeby tony lub shane przy mnie teraz byli. Nie wstali gdy zobaczyli ze mam bandaże. Niech spierdalaja.

Obudziłam się dopiero po 12. Miałam nowe bandaże na rękach i już nie piekło. Jedno szczęście. Wczoraj dylan zaniosl mnie do łóżka.
Shane pewnie dokończył bajkę z dziwka a tony żarł.
Zeszłam na dół i nikogo nie było. No tak był piątek wiec logiczne ze są w szkole. Poszłam sobie zrobić śniadanie ale ktoś zaczął dzwonić. Podeszłam i zobaczyłam ze to will. Co ci idioci znowu odwalili. Kliknęłam zielona słuchawkę.
- Cześć lavenda
- cześć
- Dlaczego jie ma cię w szkole? i wczoraj tez cię nie było?- jezu po chuj oni mieli te jebane dzienniki. Teraz trzeba się wytłumaczyć.
- źle się czuje.- w sumie to była prawda. Czułam
się źle psychicznie.
- Dobrze, powiem eugenie żeby kupiła ci jakies leki.
- Podjade sama, Eugenie ma wolne wiec jie chce sie narzucać.
- jak wolisz. Pa
- papa.
Jezu nie chciało mi się z nim gadac.
Zjadłam śniadanie i postanowiłam się przejść. Przeważnie jak chodziłam na spacerki to brałam psy sąsiadów żeby je wyprowadzić, tym razem tez tak było. Był to potężny dog niemiecki który mial na imie venus i równie potężny pitbull monster. Sąsiadów nigdy mie było w domu dlatego ich klucz zostawiali mi pod doniczka. Wziąłem klucz, smycze i pieski. Z nimi zawsze czułam się bezpiecznie, tylko nie mogłam wchodzić do różnych sklepów czy kawiarni bo psy nie mogły a były warte więcej niż hailie wiec mogli by je ukraść. Szlam tak już z chyba druga godzinę. Usiadłam na ławce bo już zaczynały bolec mnie nogi. Poczułam lekki wietrzyk. No tak, zaczynała się już jesień. Gdy zobaczyłam na złotym zegarku 16 godzinę odrazu wstałam i kierowałam się do dom. Do domu doszłam w mniej więcej 20 minut. Odprowadzałam pieski do sąsiadów i oddałam już klucz ich starszemu synowi. Zawsze byłam w nim zabujana.
- Chcesz może wejść?.- zapytał uprzejmie chłopak. Oczywiscie ze chcaialm wejść ale wiedizlam ze jak on wrócił to bliźniaki tez a oni by się pruli. Albo dobra w dupie idę.
- jasne.
- to dawaj wchodź, mozemy obejzec jakiś film czy cos.

Ogladaismy filmy już długo, zerknęłam na zegarek żeby dowiedzieć się która jest godzina. była 1 w nocy... japierdole. Zerknęłam na telefon który miałam wyłączony.
267 nieodebranych połączeń od Dylana
216 nieodebranych połączeń od Shane
215 nieodebranych połączeń od Tonego
36 nieodebranych połączeń od Willa
3 nieodebranych połączeń od Vincenta
Zabije się. Mam przejebane.
- Muszę już wracać, chlopacy piszą żeby wracała.
- no nie, nie możesz zostać na noc?
- nie, raczej nie.
- dobra to chodź odprowadzę cię.- chłopak pognał pod drzwi. Ubrałam buty i wyszłam. Jezu jak zimno. Miałam na sobie tylko bluze która nie zależała fo najcieplejszych.
Gdy kuz dotarłam do domu uslyszlam Dylana.
- Lavenda?.- zapytał.
- Szo chcesz.- pls kocham słowo "szo" zamiast "co"
- Gowno, gdzie bylas przez cała noc?!- wykrzyczał. Jego mina była tak wkurwiona.
- nie krzycz.- gdy to powiedizlam jego mina momentalnie złagodniała.
- przepraszam.- 1 raz mnie przeprosił co jest.- chcesz co zjesc?
- tak, a gdzie tony, shane i hailie?
- szli spać.
- poprstu szli spać? po tym jak nie było mnie pol nocy?
- zmieniałyśmy się. Teraz akurat ja na ciebie czekałem.
- takie myki
- rel

Zjadalm kolacje na która dylan przygotował mi tosty z serem i poszłam spać.

od autorki:
szczerze to sama się nie spodziewałam ze będzie tak szybko nowy rozdział ale widzicie. Mam nadziej ze sie cieszycie i po raz 2 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU🫶❤️😻💥🎆

Rodzina monet(druga siostra)Where stories live. Discover now