nowy chlopak

202 12 0
                                    

-Lavenda otwórz mi te jebane drzwi- powiedział chłopak i delikatnie się zdziwiłam ze zapamiętał moje imie bo ja jego już po 1 sekundzie zapomniałam.
Tym razem nie chciało mi się już z nim droczyć wiec otworzyłam mu. Gdy chlopak juz przyszedł miał piekne umięśnienie ciało czarna bluzkę która była przylegająca do ciała przez co jeszcze bardziej było widać jego mięśnie.
- czego chcesz?- zapytałam
- ciebie
- aha, to spierdalaj
- żartuje przecież
- to odpowiedz mi
- no myśle ze jesteś mega fajna i chciałem się zaprzyjaźnić
- chcieć to ty możesz wszytsko. Powiedz pare powodów dlaczego mam się z toba przyjaźnić
- po pierwsze, nie masz przyjaciół- zaśmiał się cicho- po drugie odmówisz takiemu ładnemu chłopakowi?- chłopak się popatrzył na mnie jakby zaraz miał mnie zrizzowac
- widze ze ktoś tu ma wyjebane ego
- rel, oboje wiemy ze to ty
- a wypierdalaj
chlopak zaczął się tak śmiać ze myslam ze się udusi. Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało a jak narazie zamieniliśmy tylko pare zdań, nawet już zapomniałam o słowach Vincenta.
- dobra chodź na górę tam jest mój pokój.
gadaliśmy chyba z 2 godziny aż w końcu moja popierdolona rodzinka wróciła.
- LAVENDA!- krzyknął chyba Tony ale nie uslyszlam dobrze bo rozmawiałam z, z, no nie pamietam jak on miał.
- CO CHCESZ!- krzyknęłam do niego równie głośno.
-Dobra to ja juz pojde- powiedział chlopak którego dalej imiena nie pamiętałam
- okej tylko jak bedizmey schodzić to powiem ze przyszłaś robic jakiś projekt czy cos
Zaczęliśmy schodzić, bardzo tego nie chciałam ale musiałam w końcu zejść i zobaczyć hailie
Tony siedział na kanapie i trzymał hailie na rękach jakby była jakimś małym dzieckiem a shane dał jej akurat herbatę
- Kto to?- zapytał krótko dylan
- nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz
- Lavenda slowinctwo- upomniał mnie vincent
- tak tak
- kto to?- powtórzył shane po dylanie
- chłopak, ślepi?
- ale co on tu robi
- przyszedł bo mamy jakies zjebany projekt na biologię do zrobienia
- lavenda- znów upomniał mnie vincent ale tym razem mu nei odpowiedziałam
- to pa...- jak mówiłam zapomniałam jego imiena
- andre- dokończył chlopak
- a wlasnie! andre
- papa- chłopak pomachał i wyszedł.
  teraz czekała mnie ta cięższa rzecz. Nikt jej w tym lesie porwać nie mógł? podeszłam do niej jak musialm
- hej-powiedziałam oschle
- hejka- hailie chciała mnie przytulić ale w porę się odsunęłam a ona podniosła sie do siadu bo przed tem leżała na kolanach tonego, dobrze ze wstała, bo ciężko mi się patrzala jak leżała na moim 2 ulubionym bracie.
- Hailie jak się czujesz? cgcesz może cos do jedzenia?- zapytał z troska shane.
- ja chce
- to sobie zrób- shane nawet na mnie nie popatrzal jak to powiedział... Czułam jak kolejny raz napływają mi łzy do oczu "kurwa ksiazniczki nie płaczą" powtarzałam sobie w myślach lecz na nic, rozpłakałam się, bardziej ryczałam. Pobiegłam szybko do góry a żaden z braci nie zafatygowal się żeby powiedizec mi głupie "co się stało" a żeby za mną iść? żaden nawet mie drgnął. Gdy rozmawiałam z andre, (tak zapamiatalm jego imie, sama się dziwie) podał mi swój numer gdybym chciała z nim pogadać. Odrazu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer.
- no odbierzzz- mówiłam cicho sama do siebie
po chwili uslyszlam
- Halo - dzięki bogu ze odebrał
- andre?
- Tak co sie dzieje? czemu płakałaś?- zapytał z troska a ja jeszcze bardziej sie rozpłakałam bo jakiś obcy typ którego poznałam dopiero dzisiaj bardziej sie o mnie martwi niż moi bracia- Przyjachac co ciebie?- nie odpowiedziałam vo stwierdziłam ze to jednak było głupie wtrącanie go w moje sprawy, poznałam go godzinę temu a już mu sie mam zwierzać? po tych myślach szybko sie rozlaczylam. Andre próbował jeszcze kilka razy sie do mnie dodzwonić ale nie odbierałam tylko napislam sms
Do: Andre Kasen
nie moge rozmawiać. widzimy sie jutro w szkole
Od: Andre Kasen
lavenda martwię sie
Do: Andre Kasen
nie ma czego, jutro pogadamy.
poczułam jak telefon mi zawibrował ale nie zamierzałam patrzec co napisał. Nie cielam sie już 4 lata, nie chciałam tego psuć... ale to było silniejsze odemnie, wiec wzięłam jakaś ekierce metalowa i ostrzynke, ekierka wykręciłam śrubkę i wyjęłam ostrze. Nie wiedziałam gdzie to zrobić bo na rękach moi bracia by zobaczyli wiec widziałam z internecie ze można tez na udach, wiec bez zastanowienia zrobiłam pare kresek. Zrobilo mi sie odrazu lepiej i położyłam sie, nawet jie wiem kiedy zasnęłam, rano obudził mnie Tony żebym wstała i ubrała sie do szkoły. W naszej szkole nie było trzeba nosić mundurka wiec tak sie ubrałam

zaraz po tym jak się ubrałam chcailam iść pomalować rzęsy jak zawsze i zrobić fryzurę dzisiaj wypadło na koka ale ktoś zaczął pukać - KTO?- zapytałam głośno chodź widzialm zw jakby powiediala dużo ciszej to tez by mnie dobrze usłyszał

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

zaraz po tym jak się ubrałam chcailam iść pomalować rzęsy jak zawsze i zrobić fryzurę dzisiaj wypadło na koka ale ktoś zaczął pukać
- KTO?- zapytałam głośno chodź widzialm zw jakby powiediala dużo ciszej to tez by mnie dobrze usłyszał.
- To ja hailie- otworzyła lekko drzwi- miałabyś mi cos do ubrania do pokrzyczeli? Will powiedział ze powinnas mieć pare rzeczy zamalych
- laska jestesm w tym samym wieku czemu miała bym ci dawać zamale ciuchy dla mnie
- Will powiedział ze jestem chudsza od ciebie i żebyś mi dała za małe ciuchy.- Zabolało, zabolało w chuj. Szybko się obrucilam w stronę toaletki żeby nie widziała ze prawie się rozryczalam. Od pierwszego razu kiedy płakałam przez vinca zrobiłam się strasznie wrazliwa
- idz sobie cos wybrać z garderoby.- powiedziałam ledwo powstrzymując płacz. Czy naprawdę jestem taka gruba?
                                      ***
Rano obudził mnie już z 5 budzik, była 7.15, KURWA 7.15? JAPIERDOLE SZYBKO. Ubrałam się dosłownie w minutę, potem szybko pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie shane i hailie. Skierowałam się odrazu w stronę auta shane
- Ej młoda, a gdzie śniadanie- obrucilam się z myślą ze powiedizla to do mnie. Powiedział do Hailie. Jak mogłam się nie domyślić, jestem za gruba wiec po co maja mnie upominać? Obróciłam się znów i poszłam do samochodu. Jak zawsze usiadłam z przodu.
- Lava daj hailie usiąść z przodu, mówiła ze lubi tu siedzieć
- niech spierdala
- zawsze możesz pójść na piechotę.
- Lepsze to niż jechanie z dwoma pojebami- wzięłam swój plecak i ruszyłam w stronę szkoly.
- ej no mała żartowałem- podjechał obok mnie shane
- no to ewidentnie ci nie wyszlo
- nie obrażaj się. Wysiadaj bo spóźnisz się na lekcje
- zycie. Jedz, nie mam zamiaru w toba jechać- Po czym shane pomachał mi i odjechał, jeszcze cos pierdolil żebym uważała ale chuj.
Gdy byłam już w połowie drogi do szkoły była już 8.20. Widziałam ze się spóźnię wiec nawet się nei spieszyłam. Nagle zauważyłam jakies auto które jechało w moim kierunku tak szybko ze nawet nie zauważyłam jak we mnie walnął. Nic nie czułam, KURWA JA NIC NIE CZUJE CZY JA UMIERAM? Czy tak wyglada smierć? nie chcialam umierać. Nie teraz. A może jednak chciałam? Może to znak ze moi bracia mnie już mie chcą i to dobrze ze umarłam? i wtedy urwal mi sie film i nic nie pamietam.

~~~
teraz bede sie starała robic dłuższe rozdziały <3. ~1119~

Rodzina monet(druga siostra)Where stories live. Discover now