Gabinet Vincenta

382 14 0
                                    

Przez resztę kolacji w sumie nic nie mówiłam
A tylko patrzyłam jak moje rodzeństwo ze sobą rozmawia i się śmieje, i miałam nadzieje ze nie powiedzą nic do mnie. Tuż po kolacji jak chciałam iść do góry, do swojego pokoju Lava pociągnęła mnie za skrawek mojej sukienki.
- Ej zapomniałaś?
-Co? O czym?
- No Vince chciał z toba porozmawiać.
-A No tak.
- Zaprowadzić cię?
Przytaknęła głowa i razem z Lavą poszliśmy do gabinetu Vincenta.
- Powodzenia.- Powiedziała cicho Lava
-Co?- nawet nie zdążyłam dokończyć a Lava otworzyła drzwi i byłam skazana żeby wejść do tego ponurego gabinetu.
- Hailie, usiądź na fotelu.
Szybkim krokiem podeszłam do jednego z foteli i usiadłam.
- Teraz powiem ci kilka zasad których musisz przestrzegać w tym domu, a wiec pierwsza-spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem i zaczął.- nie toleruje kłamstw, żadnych, druga to że nie wychodzisz z domu bez mojej lub chłopaków zgody jasne?-przytaknelam głowa- trzecia często wyjeżdżam z Willem wiec zajmować się toba będą chłopcy lub Lavenda, Rozumiesz?
-Tak.
- Okej możesz już iść do swojego pokoju, a po jutrze pójdziesz do szkoły.
- Dobrze.
Po tych słowach szybko można by nawet ująć biegiem wybiegłam z gabinetu Vincenta. Jak tylko wyszłam z gabinetu udałam się do swojego pokoju, lecz po drodze nie patrzałam przed siebie i wpadłam, wpadłam na Dylana, NA DYLANA.
- Uważaj jak chodzisz.-powiedział i szybko mnie ominął. Bardzo się cieszyłam ze odrazu sobie poszedł i nie ciągnął tego, bo po prostu miałam dosyć na dzisiaj. Gdy tylko weszłam
Do mojego pokoju zaczęłam rozmyślać nad nowa szkołą, w końcu pojutrze pójdę do nowej szkoły, bardzo chciałam iść do Lavy i z nia to obgadać, ale było już późno i bałam się  ze ja obudzę czy coś. Wzięłam telefon i do około 3 siedziałam w telefonie i  przeglądałam media bo nie mogłam zasnąć. Rano jak się obudziłam odrazu poszłam na dół, na śniadanie, byłam bardzo nie wyspana, zauważył to jeden z braci, dokładniej Shane.
- Ej, mała coś się stało?- powiedział Shane
-Nie, po prostu się nie wyspałam, i tyle.
- Napewno?
- Tak.
-  Shaneee- krzyknęła Lava z salonu- moge zostać w domu? Prosze.
- Dlaczego?
-Em No ten, brzuch mnie boli.
- Dobra możesz zostać.
- No co ty Shane? Nabrałeś się na to?- powiedział Dylan wkraczając właśnie do kuchni
- Oczywiście ze nie, ale przecież nic się nie stanie jak raz zostanie w domu z Hailie.
- Racja, dobra chodźmy bo się spóźnimy.
Gdy chłopcy wyszli Lava dalej oglądała coś w salonie a ja szykowałam sobie śniadanie.
- AAA.- Usłyszałam głośny pisk Lavendy. Szybko przybiegłem do Lavy.
-Co się stało?- Zapytałam
- Lecimy do Chorwacji.
- Co? Kiedy?
- Za dwa tygodnie. Mega się cieszę.
- Ja też.- Wcale się nie cieszyłam.
- I co Hailie?
- A co ma być?
- No jutro idziesz do nowej szkoły, cieszysz się?- zanim zdążyłam w ogole cos powiedzieć Lavenda odrazu dodała- Chociaż ze szkoły cieszyć się nie można.
- No trochę się stresuje.
- Nie, No nie ma czym uwierz mi, na przerwach możemy razem pochodzić, lub masz też chłopaków którzy ci pomogą. Po tych słowach poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.

Rodzina monet(druga siostra)Where stories live. Discover now