Rozdział dziewiąty

2.2K 141 40
                                    

Rosalie osłoniła oczy dłonią, starając się dostrzec, numer na koszulce zawodnika, który właśnie zdobył punkt... albo dwa punkty. Nie była pewna. Tak naprawdę to odkąd czterdzieści osiem minut temu rozpoczął się mecz, jedyne czego była pewna to to, że jest w dupie. Poświęciła cały wieczór na oglądaniu filmików w Internecie, robieniu notatek na temat zasad futbolu, lecz nic jej to nie pomogło w ogarnięciu chaosu, panującego na boisku.

Wszystko działo się zbyt szybko. W jednej chwili zawodnicy wypinali w jej stronę pośladki, aby po chwili brutalnie się na siebie rzucać, pohukując przy tym głośno. I tak w kółko. W telewizji wyglądało to zdecydowanie lepiej. Kamera śledziła zawodnika, który akurat posiadał piłkę. Komentatorzy na bieżąco tłumaczyli, co się dzieje i powtarzali najważniejsze momenty.

Zerknęła na swoje notatki i ledwo powstrzymała jęk, cisnący jej się na usta. Zapisała zaledwie trzy zdania, z czego dwa podyktował jej siedzący obok niej starszy mężczyzna. Popatrzyła na niego, zastanawiając się, czy nie będzie przesadą, gdy zada mu kolejne pytanie, lecz ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Nie mogła oprzeć całego artykułu na słowach jednego kibica. I to w dodatku niechętnie nastawionego do trenera Eatonville Highschool, którego kilkukrotnie określił per „wypierdek", „kapuściany łeb", czy jej ulubione: „nędzne indywiduum".

Rozejrzała się po wypełnionym po brzegi stadionie. Pani Carmen nie kłamała, mówiąc, że mecz futbolu stanowił główną atrakcję w mieście. Jej wzrok zatrzymał się na grupce dziewczyn, ubranych w koszulki z wielką czwórką na plecach. Numerem, pod którym grał Liam. Rosalie mogła się założyć, że żadnej z nich nie interesowała piłka.

Chyba że te dwie, znajdujące się w spodniach Liama.

Pokręciła głową na swój mało zabawny żart. Zazdrość sprawiła, że była jeszcze bardziej zgryźliwa niż normalnie. Najwyraźniej nadal nie pogodziła się z myślą, że jej kościsty, głupkowaty przyjaciel wyrósł na przystojnego mężczyznę, za którym uganiają się inne dziewczyny.

Długi dzwonek sędziego oznajmił koniec gry. Zerknęła na tablicę wyników. Eatonville Highschool wygrało trzydzieści osiem do trzydziestu pięciu. Przeczytała swój ostatni zapis w notatniku i spanikowana rozejrzała się dookoła, w poszukiwaniu kogokolwiek, kto pomoże jej uzupełnić braki w notatkach. Podyktuje cokolwiek, co nada się do użycia w artykule, a co nie będzie inwektywą skierowaną w stronę trenera. Jej wzrok padł na boisko, na ubranych w granatowe koszulki chłopaków. Kto będzie lepszym źródłem informacji, niż sami zawodnicy?

Nałożyła świeżą warstwę szminki na usta, poprawiła koka i wmieszała się w kibiców, opuszczających stadion. Rozpadał się deszcz, powodując zamieszanie na trybunach. Ludzie pchali się, przeciskali, popychali, byleby jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Dopiero po piętnastu minutach udało jej się wydostać z napierającego na nią tłumu. Jej włosy i ubranie były przemoczone, sprawiając, że niczego nie pragnęła teraz tak bardzo, jak powrotu do domu i zaszycia się pod ciepłym kocem z kubkiem herbaty. Przymknęła powieki, przypominając sobie minę pani Carmen. Nie mogła dać jej wygrać.

Zapukała do drzwi szatni, a gdy nie dostała żadnej odpowiedzi, weszła do środka. Przyjemne ciepło uderzyło jej zmarzniętą skórę. Westchnęła, widząc, że znajduje się w długim, pustym korytarzu. Ruszyła przed siebie, chcąc jak najszybciej znaleźć kogoś, kto udzieli jej informacji. Na szczęście, jej pech na chwilę ją opuścił. Przeszła zaledwie kilka kroków, gdy jedne z drzwi otworzyły się gwałtownie, a ona zaliczyła zderzenie z wielką kupą mięśni.

– Ała! – krzyknęła, łapiąc się za nos, który ucierpiał najmocniej w trakcie tej kolizji.

– Och!

Hate between us WYDANE 14.02.2024Where stories live. Discover now