Rozdział trzynasty

2.3K 128 37
                                    

– Oł! – krzyknął ktoś za Rosalie.

Skrzywiła się. Zarówno z bólu, promieniującego z jej czaszki, jak i widoku Liama, którego grupka facetów właśnie przygniatała do ziemi.

– Evans nie w formie – skomentował, siedzący obok straszy mężczyzna. – Tak się właśnie kończy zarywanie nocy, aby imprezować.

Zmierzyła go lodowatym spojrzeniem, lecz głośne wycie zmusiło ją do zwrócenia uwagi z powrotem na boisko. Drużyna przeciwna zaliczyła przyłożenie. Zapisała to szybko w notatniku i odszukała wzrokiem Liama. Stał obok trenera, intensywnie wymachującego rękami. Plecy zgarbione, spojrzenie wbite w murawę.

Przełknęła ślinę, czując wyrzuty sumienia. To przez nią chłopak tak wyglądał. To dla niej zarwał noc, aby uratować ją przed popełnieniem ogromnego błędu.

Uratować ją przed jej własną głupotą.

Trzy godziny snu i światło poranka sprawiły, że szybko uzmysłowiła sobie, jak wielką była idiotką. Jak mogła, aż tak nie myśleć? Jak mogła chociaż przez chwilę uważać, że całowanie Dylana to dobry pomysł? Liam miał rację, najwyraźniej zioło zabiło jej ostatnie szare komórki.

Kolejny krzyk rozniósł się dookoła niej. Zamknęła oczy, gdy pulsowanie w skroniach przybrało na sile.

– Ciężka noc? – spytał ojciec, uśmiechając się do niej złośliwie.

Wzruszyła ramionami, unikając przenikliwego wzroku mężczyzny.

Ufam Rosie i wiem, że nie zrobi nic głupiego.

Przypomniała sobie jego słowa, wypowiedziane z taką pewnością i zaufaniem. Kolejna osoba, którą wczoraj zawiodła.

– Rzygałaś tęczą? – Nie dawał jej spokoju.

– Nie – mruknęła, wpatrując się w boisko.

Nie kłamała. To, co wczoraj z siebie wyrzuciła, na pewno nie przypominało tęczy. Prędzej miało kolor zgniłego kartofla albo tej zapiekanki z brokułem, którą przygotowała w poprzednim tygodniu.

Tony przyglądał jej się podejrzliwie, lecz na szczęście odpuścił temat.

*

– Co chcesz? – zapytał ojciec godzinę później, przeglądając menu.

– Dużą kawę i jajka na bekonie.

Uniósł brew, lecz nic nie powiedział. Widział, że była jeszcze bardziej burkliwa niż zazwyczaj.

Podeszła do nich kelnerka. Kobieta w podeszłym wieku z trwałą na głowie i mocnym makijażem.

– To, co zwykle, skarbeńku? – spytała Tony'ego.

Rosalie przygryzła wargę, widząc zmieszaną minę ojca.

– Tak, Amy. A do tego kawę i jajka na bekonie dla mojej córki.

Kobieta popatrzyła na nią, jakby dopiero teraz ją dostrzegła. Otworzyła oczy tak szeroko, że prawie zahaczyła sztucznymi rzęsami o włosy.

– Ach, tak – powiedziała, przyglądając jej się dokładnie – kojarzę cię, kwiatuszku. Nie byłaś tutaj czasem tydzień temu? Z takim wielkoludem, co zawsze zamawia podwójną porcję podwójnej porcji?

Skinęła głową.

– Tak myślałam – ciągnęła Amy – ale wtedy wyglądałaś o wiele lepiej. Kac?

– Zarwana noc – skłamała.

– Ach, tak?

Uniosła cienkie brwi. Gdy Rosalie nie powiedziała nic więcej, odwróciła się niezadowolona na pięcie, rzucając przez ramię, że zaraz wróci z ich zamówieniem.

Hate between us WYDANE 14.02.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz