Rozdział dwudziesty

2.4K 127 37
                                    

Rosalie przesunęła znudzonym wzrokiem po otaczających ją twarzach. Stłumiła ziewnięcie, słuchając pani Carmen po raz kolejny tłumaczącej Dylanowi, że nie może jej wysyłać tekstów na ostatnią chwilę. Zwłaszcza że chłopak traktował zasady interpunkcji, jak każde inne zasady – jako uderzenie w jego wolność.

– Nie rozumiem, co to za różnica, czy postawię przecinek, czy nie, pani Profesorko – powiedział. – Sens i tak jest zrozumiały.

– No właśnie nie jest – wycedziła kobieta.

Odwróciła się i gwałtownie zaczęła przeglądać stos kartek, leżących na biurku. Rosalie z fascynacją obserwowała jej wydęte różowe usta i drżącą brodę, po raz pierwszy widziała ją tak wyprowadzoną z równowagi.

– Więc – ciągnęła pani Carmen, odwracając w jego stronę kartkę – według ciebie to zdanie: dopóki do pieczary nie weszła dziwaczna postać na głowie, miała rogi na nogach dziurawe kalosze oznacza to samo co: dopóki do pieczary nie weszła dziwaczna postać, na głowie miała rogi, na nogach dziurawe kalosze?

Dylan w odpowiedzi oparł łokieć na krawędzi krzesła i leniwym spojrzeniem wpatrywał się w stojącą nad nim kobietę.

– To jak? – spytała. – Widzisz różnicę?

– Taaa, kumam – powiedział, po czym parsknął śmiechem. – Ale ta postać była odjechana. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Kto wpadł na taki pomysł? I te kalosze. Normalnie miazga.

Rosalie zagryzła wargę, obserwując zrezygnowaną twarz pani Carmen.

– Po prostu wysyłaj mi teksty szybciej, abym miała czas je sprawdzić – powiedziała.

– Się zrobi, pani Profesorko.

Kobieta jeszcze przez moment wpatrywała się w chłopaka, wyraźnie rozważając, czy powiedzieć coś więcej. Wreszcie opuściła ramiona i z głośnym westchnięciem wróciła na swoje miejsce za biurkiem.

– Dobrze – odezwała się, zerkając do swojego notatnika – został nam ostatni temat do omówienia, a mianowicie edycja specjalna Eatonville Daily. Zapewne wielu z was już się domyśla, co zaraz powiem, ale proszę, wysłuchajcie mnie do końca. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, więc jak co roku, ogłaszam nabór na artykuł, który zostanie opublikowany w świątecznym wydaniu gazety. Każdy mieszkaniec Eatonville może zgłosić swój tekst i chociaż nie jest to obowiązkowe, to spodziewam się, że nie zawiedziecie mnie jako moi podopieczni. Normalnie nie wymyślałam motywu przewodniego, lecz po ogromnej ilości kuriozalnych tworów, które przyszło mi czytać podczas ostatniej edycji, postanowiłam to zmienić. Stąd temat brzmi: postanowienia noworoczne.

Jęki zawodu rozniosły się po pomieszczeniu.

– Nie powiem, że jestem zaskoczona waszą reakcją – powiedziała, rozglądając się po sali. – Dlatego przygotowałam dla was wskazówkę. Potraktujcie ten temat jako drogowskaz, nie jako cel sam w sobie. Jakieś pytania?... Nie? W takim razie to tyle na dziś, widzimy się w czwartek.

Rosalie schowała swoje rzeczy do torby, przysłuchując się niezadowolonym pomrukom reszty osób. Uśmiechnęła się, czując znajome uczucie podniecenia. Wreszcie miała szansę się wykazać i pokazać pani Alegre, na co ją stać. Napisać coś innego niż krótką relację z głupiego meczu.

– Rosalie.

Głos pani Carmen przebił jej bańkę entuzjazmu. Zrezygnowana popatrzyła na kobietę, czekając, aż poda jakąś głupią wymówkę, dlaczego akurat ona nie może brać udziału w otwartym naborze.

– Tak?

– Nie zawiedź mnie – powiedziała pani Alegre, mierząc ją lodowatym spojrzeniem.

Zabrakło jej słów. Kilkukrotnie otworzyła i zamknęła usta, nie wiedząc, co odpowiedzieć. W końcu kiwnęła głową i prawie biegiem wybiegła z klasy.

Hate between us WYDANE 14.02.2024Where stories live. Discover now