Rozdział 5 - Wyobraźnia to potęga

43 7 2
                                    

Layne upewnił się, żeby być w domu, kiedy jego chłopcy wrócili do domu, ponieważ Rocky miała pojawiać się o szóstej. Chciał mieć wystarczająco dużo czasu, by powiedzieć im, co miał do powiedzenia, a na tyle mało, by nie zdążyli coś o tym pomyśleć.

Weszli z mokrymi włosami po prysznicach po zajęciach i torbami treningowymi i z plecakami przewieszonymi przez ramiona.

Czas prania.

Layne nienawidził prania. Na szczęście obaj jego chłopcy byli strojnisiami, jak to bywali tylko licealiści. Uważali za moralny imperatyw, aby zawsze dobrze wyglądać i dlatego nie nosili śmierdzących ubrań. A ponieważ ich staruszek nie robił prania, dopóki nie było potrzeba, albo nie poszli na zakupy po nowe ubrania (zakupy były czymś, czego Layne nienawidził bardziej niż prania), robili swoje.

- Torby w dół, chłopcy, musimy porozmawiać - oznajmił.

- Hej! - krzyknął Tripp, rzucając torby na środek kuchni i głaszcząc podekscytowaną Blondie, która witała ich w domu, jakby byli na morzu od dwunastu miesięcy, a nie od dziesięciu godzin w szkole, w tym samym czasie dotarł ręką do kilku artykułów spożywczych na blacie, których Layne jeszcze nie odłożył - Masz płatki owsiane! - Tripp skończył, machając pudełkiem.

Layne uśmiechnął się do niego – Trwała energia, kolego.

Tripp odwzajemnił uśmiech.

- Cholera, tato, dlaczego kupiłeś Blondie pięć misek? – zapytał Jasper. Rzucił też swoje torby i majstrował przy stosie misek, które Layne kupił Blondie, zanim poszedł na zakupy.

- Miska Blondie co wieczór ląduje w zmywarce. Rano dostaje nową – wyjaśnił Layne i obaj chłopcy zwrócili się do niego.

- Co? - Jasper zapytał, a następnie zadał kolejne pytanie, zanim Layne mógł odpowiedzieć - Dlaczego?

- Bo tak - Layne skończył to - Teraz usiądźcie.

Tripp i Jasper spojrzeli na siebie. Potem usiedli przy wyspie.

Kiedy to zrobili, Layne przesunął się i stanął naprzeciwko nich. Potem wyłożył im to i nie upiększył.

- Rozmawiałem dzisiaj z Rocky i dowiedziałem się, że był jeszcze jeden powód, dla którego wczoraj tu przyjechała – oświadczył, a ich twarze zmieniły się z lekko zdezorientowanych bezpośrednio na otwarcie zaciekawione. Layne kontynuował - Mówiłem wam, że postrzelenie mnie poruszyło coś w Rocky i nie pomyliłem się. Są rzeczy, których nie mogę wam w pełni wyjaśnić, nie teraz, może kiedy to się skończy, ale w międzyczasie, z powodu tego, co mi się przydarzyło, ja i Rocky będziemy udawać, że jesteśmy razem.

- Co? - krzyknął Jasper.

- To jest takie fajne! - wrzasnął Tripp z tą nadzieją, którą Layne widział tego ranka, a teraz przemyła się całkowicie przez twarz.

Layne nie mógł skupić się na nadziei Trippa, że Layne zwiąże się ze swoją byłą, która okazała się najfajniejszą nauczycielką w szkole. Musiał skupić się na Jasperze, którego reakcje były zwykle bardziej wrogie, a nawet niestabilne.

Dlatego oczy Layne'a utkwiły w Jasie - Uspokój się, Jas.

– Co do cholery, tato? Ona jest nauczycielką. W mojej szkole! - Jasper wciąż krzyczał, a teraz był w przysiadzie, piętami do baru na dnie stołka, gotowy wpaść w szał.

– Powiedziałem, uspokój się, chłopcze – rozkazał cicho Layne.

Jasper wpatrywał się w niego. Znał ton Layne'a, ton, którego nie używał z nim często, ale używał go, kiedy naprawdę tak myślał, a Jasper wiedział, co myślał. Więc przeniósł swój tyłek z powrotem na miejsce. Kiedy się usadowił, Layne kontynuował.

Złoty SzlakWhere stories live. Discover now