Rozdział 6 - Nepotyzm (cz.2)

38 8 1
                                    

*****

– Nie mogę tego zjeść – oznajmiła cicho Rocky, a Layne spojrzał na nią.

Stali trzy kroki od stoiska jedzeniem, a on właśnie podał jej hot-doga i napój, a ona wyglądała, jakby miała się pochorować lub uciec.

Wiedział, dlaczego straciła apetyt.

Właśnie przeszli całą długość boiska od wejścia do stoiska z jedzeniem. Mecz trwał cztery minuty i hot dogi były już sprzedawane. A jednak Rocky i Layne, którzy wkroczyli na mecz, obejmując się ramionami, odwrócili uwagę ogromnej większości oczu na trybunach i ludzi stojących przy płocie otaczającym boisko. Rodzice patrzyli i dzieci patrzyły i nie ukrywali tego.

Otrzymali także różne pozdrowienia: od chichoczących dziewcząt, które zebrały się na odwagę, by w ostatniej chwili powiedzieć „Hej, pani Astley", po dorosłych mężczyzn, niektórzy z nich byli żonatymi ojcami, żonatymi ojcami dzieci, które prawdopodobnie siedziały w klasie Rocky, rzucając Rocky spojrzenie i mówiąc do Layne'a „Tanner" w sposób, który można łatwo odczytać jako: dobra robota, stary.

Jakby tego było mało, Gabby, która zawsze przychodziła wcześnie, żeby usiąść w pierwszym rzędzie, na pięćdziesiątym metrze i zrobiła to przy Stew. Oznaczało to, że Rocky i Layne musieli przejść tuż przed nią, podczas gdy ona patrzyła na nich ogniem z twarzą tak twardą, że Layne nie byłby zaskoczony, gdyby się roztrzaskała.

Niemniej jednak przechylił głowę do nich obojga, trzymając ramię mocno wokół sztywnych ramion Rocky, gdy jej palce wbiły się w jego talię, a on przywitał - Gabby, Stew - Pozdrowienie, którego żadne z nich nie odwzajemniło. Następnie poprowadził Rocky tuż obok.

– Jest w porządku – zapewnił ją Layne.

– Nie jest w porządku – pochyliła się i syknęła – Widziałeś Josie?

Layne poczuł, że zmarszczy mu się brwi. – Josie?

– Josie, Layne. Josie Brand, teraz Josie Judd!

– Żona Chipa? – zapytał Layne.

– Tak – warknęła - Żona Chipa i moja najlepsza przyjaciółka. Moja najlepsza przyjaciółka, do której nie zadzwoniłam, żeby poinformować, że spotykam się z moim dawnym chłopakiem!

Jezu, to było wszystko?

Layne uśmiechnął się – Przejdzie jej to.

Uniosła ręce i prawie zgubiła wieczko kubka oraz kiełbaskę z bułki – Najwyraźniej nie znasz Josie.

O, tak. Znał Josie Brand, ale z tego, co wiedział, nie widział jej od ponad dwunastu lat.

- Pączuszku, uspokój się.

Pochyliła się bliżej - Jeśli nazwiesz mnie pączuszkiem w obecności jednego z uczniów...

Tak jak poprzedniego dnia na komisariacie, zaczepił ją za szyję i przyciągnął do swojego ciała. Obie jej ręce wystrzeliły na boki, aby uniknąć zmiażdżenia jej niezbyt ekscytującej kolacji. Tym razem, zamiast być do jego boku, była całkiem frontem i tak było lepiej. Dużo lepiej.

Zbliżył twarz do jej twarzy - Mała, nie będę cię nazywać pączuszkiem przed uczniami.

– Również mnie nie całuj – zażądała - Od jakiegoś czasu nie czytałam mojej umowy, ale myślę, że zawiera ona wyraźną klauzulę, której nie mogę obściskiwać się z naprawdę gorącym prywatnym detektywem podczas meczów piłki nożnej lub innych zajęć w szkole.

Jego ciało znieruchomiało, gdy jego umysł próbował i nie potrafił zrozumieć, jak cholernie wspaniale się czuł, że nazywała go „naprawdę gorącym prywatnym detektywem", a jednocześnie chciał, z niemałą dozą desperacji, śmiać się głośno długi pieprzony czas.

Złoty SzlakWhere stories live. Discover now