Rozdział 20 - Grzeczna dziewczynka

47 7 0
                                    

- Dave, mówię tu poważnie, jak skontaktowanie się ze mną zajmie mu dużo więcej czasu, nie będzie dobrze - Layne, siedzący na krześle za biurkiem, obrócił się, by spojrzeć przez okno na Main, warcząc do telefonu.

- Słyszę, co mówisz, Tanner, i wszystko, co mam dla ciebie, to pogadaj z Roc - odpowiedział ojciec Rocky.

– Bzdura – syknął Layne – I to jest ta sama bzdura, którą karmił mnie Merry.

- Czy nie jest dobrze? – zapytał Dave.

- Jest kurewsko świetne – odpowiedział Layne.

- Więc może ty wyjaśnisz mi, jaki jest twój pieprzony problem – zasugerował Dave, tracąc cierpliwość, tak jak Layne.

- Przedtem też było kurewsko świetnie – przypomniał mu Layne.

- Ona nie jest już dziewczyną, Tanner.

- Tak, Dave, żyłem i postarzałem się przez te osiemnaście lat rozłąki z Rocky. A tydzień temu również trzymałem ją w ramionach w ciemności, kiedy błagała mnie, żebym wpuścił światło i poczułem jej tak niepokojący strach, przysięgam na Boga, wciąż czuję go na mojej skórze.

Dave milczał i ta cisza była naładowana.

Layne wypełnił ciszę - Muszę wiedzieć, co to za gówno.

Dave nie odpowiedział.

- Muszę też wiedzieć, dlaczego oboje twoje dzieci związały się z ludźmi, z którymi od razu wiedzieli, że chcą spędzić resztę życia, a potem porzucili ich, bez słowa, bez powodu i nie oglądali się za siebie - Layne kontynuował.

– Roc obejrzała się, synu, jesteście razem – argumentował Dave.

– Myślę, że rozumiesz mój punkt widzenia – odpalił Layne.

- Musisz to załatwić z Roc – powtórzył Dave.

- Jezu Chryste, jaki jest ten wielki pieprzony sekret? - Layne eksplodował.

Dave zmienił temat, zrzucając winę – Ostatnim razem pozwoliłeś jej uciec.

– Bzdura – uciął Layne. Po tym komentarzu podpalającym jego gniew, już podsycany, miał wybuchnąć.

– Pozwoliłeś jej uciec – powtórzył Dave.

– Czekaj, czy to nie ty zablokowałeś drzwi pięćdziesiąt pieprzonych razy, kiedy do niej przyszedłem, chcąc z nią porozmawiać? - ton głosu Layne'a był sarkastyczny.

- Dlaczego o tym rozmawiamy? To i tak już nie ważne. Oboje ruszyliście dalej i odnaleźliście się ponownie – poinformował go Dave, ponownie zmieniając temat.

Layne przyniósł go z powrotem - Cokolwiek to było, co czułem, że pochodzi z Roc, nie było historią. To było prawdziwe, było teraz i to ją przerażało. Ona jest twoją córką, stary, czy to cię cholernie nie martwi?

– Nie – stwierdził natychmiast Dave – Nie, nie martwi. Nigdy więcej. Teraz, kiedy cię ma.

– Cholera, Dave – wycedził Layne.

- A czy ty możesz mi wyjaśnić, dlaczego nie chcesz z nią o tym rozmawiać? – zapytał Dave.

- Mówisz poważnie? – zapytał Layne.

– Śmiertelnie – warknął Dave.

- Dobrze, więc raz ją straciłem i nie rozumiem dlaczego, chociaż wyjaśniła, to, powtórzę, nie rozumiem dlaczego. Tym razem moi chłopcy są w miksie. Lubią ją. Myślą, że jest gównem. Im dłużej są przy niej, tym bardziej ją polubią. A nawet się w niej zakochają, jak ich staruszek, haczyk, linka i ciężarek. Fakt, że kiedyś ją straciłem i sposób, w jaki zachowujecie się z Merry'm, mówi mi, że muszę zachować ostrożność. Znasz miny, których unikasz. Ja nie mam pierdolonego pojęcia, a ty nie dajesz mi gówna. Chodzę po tym polu minowym z zawiązanymi oczami i w każdej chwili mogę nadepnąć na jedną z tych min. Utknąłem, Dave, nie mogę się ruszyć. Jak ruszę się, mogę to spieprzyć. Myślisz, że zrobiłbym coś, cokolwiek, żeby to spieprzyć? Spieprzyć to dla mnie, dla moich chłopców, dla Rocky?

Złoty SzlakWhere stories live. Discover now