Rozdział 21 - Nie daj się zabić

42 6 0
                                    

Poruszyła się przy nim, poczuł, jak się podciągnęła i objął ją ramionami.

Odwrócił głowę w samą porę, by jej usta dotknęły jego.

Ale nie pocałowała go.

Zamiast tego wyszeptała – To jest początek.

Otworzył oczy, patrząc w jej.

– Tak, kochanie – odszepnął i patrzył, jak jej oczy ciemnieją, smutek i strach mieszają się w nich, zanim poszła dalej – ...początek końca.

A potem jego ramiona były puste.

Odeszła.

*****

Layne otworzył oczy, jego ciało było napięte i wpatrywał się w sufit.

Rocky spała twardo przy nim, jej ramię ciążyło mu na brzuchu, jej kolano było przegięte, a udo na jego, czuł jej włosy na piersi.

To był sen.

– Chryste – wyszeptał, przesuwając dłoń w górę jej pleców, palcami wsuwając jej gęste, miękkie włosy.

Nie obudziła się, nawet się nie poruszała, nie wydawała dźwięku. Była nieprzytomna.

Odwrócił głowę na bok i spojrzał na zegar. Była szósta dwadzieścia dziewięć. Tym razem nie obudziła go wcześniej.

Wciąż patrzył na zegar, kiedy cyfry się zmieniły i brzęczyk zabrzmiał głośno. Ciało Rocky drgnęło, a potem podciągnęła się do łokcia, drugą ręką sięgając do włosów i odsuwając je od twarzy.

– Alarm – szepnęła do ciemnego pokoju - Boże, zapomniałam, jak to brzmi - Potem opadła z powrotem, lądując na jego klatce piersiowej, obejmując go ramieniem i owijając się mocno, gdy ramię Layne'a wysunęło się, by nacisnąć przycisk wyłączenia - Czy możemy się zdrzemnąć?

Layne natychmiast nacisnął przycisk drzemki, brzęczyk ucichł, a on odpowiedział - Tak, kochanie, kiedy musisz wstać?

- Za kwadrans - mruknęła, przytulając się do niego.

Layne był zaskoczony. Zawsze wcześnie wstawała z łóżka, biorąc pod uwagę, że przygotowanie się zabrało jej wieki. Może miała dzisiaj późny start.

– Za kwadrans siódma? - zapytał, żeby się upewnić.

– Szósta – wymamrotała.

- Mała, jest już szósta trzydzieści – odpowiedział, a jej ciało napięło się.

Podskoczyła do łokcia i spojrzała na zegar.

- Kurwa! - syknęła, odrzuciła kołdrę i przeczołgała się po nim.

- Kurwa! - powtórzyła i rzuciła się z łóżka.

– Roc – zawołał, gdy biegła przez jego pokój.

- Jestem spóźniona! - płakała, światło w łazience zapaliło się i zniknęła.

Layne się nie poruszył. Leżał w łóżku, próbując otrząsnąć się ze snu.

To nic takiego, mówił sobie. Tylko sen. Nic dziwnego, że go miał. Wszystko układało się dobrze. Rocky wróciła. Był szczęśliwy. Ale miał to już wcześniej i wcześniej skończyło się źle. Wiedział o tym zarówno podświadomie, jak i świadomie. To by pieprzyło z jego głową i tak robiło. Musiał znaleźć sposób, żeby uporządkować jej głowę, a do tego czasu musiał po prostu sobie radzić.

Wstał z łóżka, naciągnął spodnie od piżamy, kiedy usłyszał, że w łazience odkręciła kran i ruszył w tamtą stronę.

Rocky była w jego koszulce, z włosami w nieładzie na czubku głowy, stojąc przy umywalce i myjąc zęby.

Złoty SzlakTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang