Rozdział 12 - Szczoteczka do zębów

46 8 0
                                    

Ciepło Rocky było przyciśnięte do niego, jej głowa na jego klatce piersiowej, jej ramię leżało ciężkie na jego brzuchu, jej kolano opierało się na jego udzie – przyszpilała go na plecach w łóżku.

Jej głowa przesunęła się, jej ramię zacisnęło się wokół niego i zsunęła się tak, że jej usta były na spodzie jego szczęki.

- Musisz mnie obudzić, kochanie. Muszę iść do pracy – szepnęła.

*****

Layne otworzył oczy i zobaczył ciemność.

Czuł jednak ciepło Rocky przyciśnięte do niego, jej głowę na jego klatce piersiowej, ramię leżące ciężkie na jego brzuchu, jej kolano oparte na jego udzie – przyszpilała go na plecach w łóżku.

Layne wpatrywał się w ciemność i pozwolił przeniknąć jej zapachowi, jej dotykowi, ciepłu, miękkości, Rocky przyciskającej go mocno, przyszpilającej go do łóżka po raz pierwszy od osiemnastu lat.

Zamknął oczy i skupił się na tych doznaniach i złotym szlaku, który pozostawiały.

Potem otworzył oczy i uśmiechnął się.

*****

Poprzedniego wieczoru, po tym, jak Layne siedział na zewnątrz, rozmyślając w ciemności przez drugiego papierosa i do końca piwa, wszedł do domu, gdzie zastał Jaspera i Keirę przygotowujących się do wyjścia, a Rocky i Trippa w kuchni, kończących sprzątanie.

Layne spojrzał na zegarek i zobaczył, że Jas miał pół godziny do godziny policyjnej Keiry, a Keira mieszkała najwyżej dziesięć minut jazdy samochodem.

Więc albo jego syn próbował przypodobać się Calowi i Violet, zabierając ją bezpiecznie do domu przed czasem, albo zamierzał zabrać gdzieś Keirę, żeby mógł się z nią obściskiwać.

Layne domyślał się tego drugiego.

- Wrócę, tato – zawołał Jasper od frontowych drzwi, trzymając rękę Keiry.

- Dzięki za kolację, panie Layne – zawołała Keira, gdy Jasper skończył.

– W każdej chwili, Keira – odkrzyknął Layne i zniknęli.

Layne spojrzał na Devina, który stał przed kanapą, miał już ręce wyciągnięte nad głową i udawał, że ziewa.

Potem usłyszał, jak Rocky oznajmiła stanowczym głosem nauczycielki:

– Layne, muszę z tobą porozmawiać.

Zaskoczony jej tonem, spojrzał na nią, ona spojrzała na niego, a potem ruszyła dumnie po schodach, wciąż na obcasach, z każdym krokiem kołysząc tyłkiem.

Layne stał tam i patrzył, ponieważ podobało mu się przedstawienie, ale także dlatego, że szła po schodach, a on nie musiał robić skomplikowanej gry, żeby ją tam wciągnąć.

Usłyszał chichot Devina i spojrzał na swojego przyjaciela, zobaczył, jak jego oczy błyszczą, a Layne uśmiechnął się do niego.

– Mam trochę pracy domowej, tato – poinformował go Tripp, a wzrok Layne'a powędrował na syna.

- Wyświadcz mi przysługę i zrób ją tutaj – odparł Layne.

Tripp powędrował spojrzeniem w stronę schodów, których nie widział ze swojego miejsca w kuchni. Wrócił wzrokiem do swojego staruszka, uśmiechnął się i skinął głową.

Layne ruszył po schodach.

Światło nad biurkiem paliło się, kiedy tam dotarł, ale Rocky stała pośrodku pomieszczenia, powoli poruszając głową, patrząc na sprzęt do ćwiczeń. Kiedy przybył, jej wzrok strzelił do niego i wiedział, że coś jest na rzeczy. Rocky nie była szczęśliwa.

Złoty SzlakWhere stories live. Discover now