Rozdział 27 - Czyste zło (cz.1)

35 5 0
                                    

Sobota, 13:37, dwa tygodnie później

- Nie mogę uwierzyć, że babcia wraca tutaj, to jest takie fajne - zauważył Tripp z tyłu Suburban'a. Siedział za Layne'm, Keira była pośrodku, Jasper za Rocky.

Właśnie pożegnali Verę na lotnisku. Jechała do domu, żeby wystawić swoje mieszkanie na sprzedaż i uporządkować swoje gówno. Kiedy wróci, miała przejąć czynsz Rocky, ponieważ, chociaż Brendel miał listę oczekujących, nie lubili wypuszczać ludzi z umów najmu. Aby się wydostać, Rocky musiałaby zapłacić fortunę. Rynek był dobry w okolicy Very, ale nie zamierzała na to czekać. Po prostu posortuje swoje gówno, odłoży do magazynu rzeczy, których nie będzie mogła zmieścić u Rocky i nie będzie spieszyć się ze znalezieniem miejsca na osiedlenie się w mieście. Czynsz w Brendel był trochę wygórowany, ale Layne zamierzał jej pomagać, dopóki umowa nie dobiegłaby końca i Vera znalazłaby własnej przestrzeni.

Rocky przenosiła się w chwili, gdy Vera wracała, a może wcześniej, jeśli Layne mógłby ją do tego namówić. Nie chciała się jednak wprowadzać, dopóki nie podpisze dokumentów rozwodowych, co miało nastąpić pod koniec przyszłego tygodnia. Widział, dlaczego tego chciała i dlatego pozwolił jej tak zagrać.

Layne spojrzał w lusterko wsteczne na Trippa, a potem przez tylną szybę, by zobaczyć, jak Calais się odkleja. Devin pojechał za Verą, żeby zwrócić jej wypożyczony samochód i zawiózł ją na lotnisko, gdzie Layne i jego rodzina spotkali się z nimi. Vera odprawiła się, wypili drinka i wszyscy machali jej, gdy przechodziła przez kontrolę bezpieczeństwa. Teraz wciąż byli na I-465.

Layne nie miał pojęcia, dokąd zmierzał Devin i prawdopodobnie nigdy się nie dowie. Chociaż nie był to dom w Ohio. Devin leżał na kanapie Layne'a przez ostatnie dwa tygodnie i pomagał Layne'owi w niektórych jego sprawach.

Nie spieszył się z powrotem do Cleveland. Layne spodziewał się, że później odbędzie się rozmowa, biorąc pod uwagę, że Vera i Devin stali się bliscy, ale cieszył się, że rozmowa jeszcze się nie odbyła. Sprawy się układały. Roc odwiedzała terapeutkę dwa razy w tygodniu. Lubiła ją. Dobre życie zmieniało się w piękne, a Layne nie chciał, żeby cokolwiek kołysało tą łodzią, na przykład, aby jego najlepszy przyjaciel i matka oficjalnie się połączyli.

- Twoja babcia jest fajna – zauważyła Keira - Jedna z moich babć jest naprawdę nieśmiała. Druga nie jest zbyt miła. Ale ciotka Joe, Theresa, jest absolutnie niesamowita, kompletna bomba. Kiedy twoja babcia wróci do domu, powinnam zadzwonić do cioci Teresy i poprosić ją, żeby przyjechała. Mogłyby coś zrobić, upiec lub coś w tym stylu.

Oczy Layne'a przesunęły się na Rocky, by zobaczyć, że uśmiechała się do przedniej szyby.

- Myślałem, że dziewczyny nie powinny lubić jeść, bo nie chcą przytyć - stwierdził Tripp, Layne przewrócił oczami i Jasper eksplodował.

- Tripp, nie bądź kutasem!

- Co? - zapytał Tripp.

- Joe mówi, że chude dziewczyny mu się nie podobają – wtrąciła Keira, najwyraźniej nie obrażając się w najmniejszym stopniu - Mówi, że kobieta musi być kobietą, musi mieć kształty.

– Joe ma rację – wymamrotał Layne, a ręka Rocky wystrzeliła w górę i puknęła w jego biceps z tyłu knykci.

- Co powiedziałeś, tato? — zapytał Tripp.

– Powiedziałem – powiedział głośniej Layne - Joe ma rację.

- Layne! - syknęła Rocky.

- Kochanie, kobieta bez wspaniałego tyłka? - potrząsnął głową.

Złoty SzlakWhere stories live. Discover now