18 ❖ I'VE GOT A BUNNY AND IT AIN'T FUCKING EASTER

569 101 40
                                    

Kiedyś obiecałam, że wrzucę dodatkowo rozdział Ćmy, gdy ta historia wbije 10 tysięcy wyświetleń, także dotrzymuję słowa!

Dobrej zabawy, tygryski! — wika




—❖—

Jeha wydał z siebie radosny okrzyk, gdy tygrys powrócił do pokoju z jego świeżo dostarczonym jedzeniem. Dostał wszystko, o co prosił — ogromnego burgera, kluski ryżowe z mozzarellą, kubełek czekoladowych lodów, a także karmelowe latte ze Starbucksa, z bitą śmietaną i w rozmiarze venti. W czasie, gdy Changho odbierał zamówienie, bokser ubrał na szybko bieliznę i dresy, krzywiąc się z powodu niesłabnącego bólu ud, ramion i brzucha, który towarzyszył mu wraz z każdym, nawet najmniejszym ruchem.

Na samą myśl o jutrzejszych zakwasach robiło mu się jeszcze słabiej.

— Lody odłożyłem do zamrażalnika, by nie zdążyły ci się roztopić — powiedział Changho, podszedłszy do łóżka. Podał mu kolejno burgera i tteokbokki, a papierowy kubek ze słodką kawą odstawił na stolik nocny. — Potrzebujesz sztućców, talerza...?

— Nie — odparł Jeha, spostrzegłszy, że w torbie z kluskami ryżowymi znajdują się drewniane pałeczki, które w zupełności mu wystarczyły. — Sobie nic nie wziąłeś?

Tygrys pokręcił głową i przysiadł na brzegu łóżka. Zauważył, jak jedna z dłoni sportowca łapie za dół bluzy i obciąga ją niżej, by zakryć plamę po obficie sączącym się preejakulacie, widoczną idealnie na środku krocza. Pomyślał o tym, że powinien dokończyć to, co zaczął, by jego bokser zasnął zmęczony i usatysfakcjonowany. Najpierw jednak powinien porządnie się najeść.

— Nie jadam takich rzeczy, jestem dość wybredny — odparł, przeniósłszy wzrok z powrotem na twarz Jehy. Widział zachwyt i radość w jego oczach, gdy ten ładował w usta pierwszą ryżową kluskę i ciągnący się za nią ser. — Zaraz zrobię sobie herbatę. Ty pewnie nie chcesz, hmm?

— Nie.

— Tak myślałem — powiedział tygrys, racząc go swoim uśmiechem.

Nie miał na sobie koszuli, która leżała zapomniana na podłodze, przez co młodszy mógł gapić się na pręgi zdobiące jego prawy bark, a następnie przechodzące na szczupłą pierś i równie smukły bok. Choć Jeha miał już okazję, by się im przyglądać — tak samo jak pręgom zdobiącym pośladek hybrydy i jego prawą nogę — nadal był nimi wyraźnie zaintrygowany, praktycznie nie mógł oderwać od nich wzroku. Działały na niego jak silnie naładowany magnes.

— Hmm — mruknął, przełknąwszy ryżową kluskę. Jadł dość szybko, brudząc sobie brodę i usta rdzawo-czerwonym sosem. — Dobrze się odżywiasz, stronisz od używek, jesteś atrakcyjny, zadbany i dziany. Faceci i kobiety muszą lgnąć do ciebie jak ćmy do ognia — skwitował, uniósłszy brew.

— Owszem — zgodził się od razu Changho, kiwając pojedynczo głową. Nie narzekał na brak zainteresowania, czy to ze strony mężczyzn, czy też płci przeciwnej. — Choć, jeśli mam być szczery, odkąd cię poznałem, mam wrażenie, że role się odwróciły i to ja jestem ćmą — dodał chwilę później, przysuwając się bliżej boksera. Następnie sięgnął palcem do jego brody i starł z niej odrobinę sosu.

Kiedy zlizywał go z opuszki kciuka, Jeha zmarszczył brwi. Nic jednak nie powiedział, napychając policzki kolejną ryżową kluską. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz pozwolił sobie na jedzenie tego typu rzeczy — zwykle nawet po walkach trzymał się swojej diety, jednak teraz naprawdę tego potrzebował. Jedzenie rozpływało mu się w ustach i smakowało jak niebo, rekompensowało mu fakt, że był całkowicie wyzuty z energii i posiniaczony. Voodoo, któremu oberwało się znacznie gorzej, musiał teraz nie nadawać się do niczego, nawet do kiwnięcia palcem.

TIGER MOTHKde žijí příběhy. Začni objevovat