24 ❖ THAT'S ON MY MOMMA, I LIKE IRRATIONAL DRAMA

706 107 168
                                    

Dobrej zabawy, tygryski! — wika



—❖—

Wzrok pantery wpierw zatrzymał się na odkrytym brzuchu Jehy, potem na jego muskularnej piersi, ciasno opiętej poliestrowym materiałem crop topu i krzyżującymi się ze sobą, czarnymi tasiemkami. Zgrabnie przeniósł się w stronę wąskich bioder i ud otulonych czarną, połyskującą ekoskórą. Na koniec Doyun wreszcie spojrzał w oczy boksera, zahaczając o wytatuowaną na prawym policzku ćmę.

— Intrygująca zmiana stylu — skomentował z figlarnym uśmiechem na ustach.

— Wyglądam jak kurwa — wymamrotał speszony Jeha.

— Ty widziałeś w życiu jakąś kurwę? — parsknął Doyun, unosząc prawą brew. Jego kocie uszy, wyzierające spomiędzy włosów wystylizowanych co do najcieńszego pasemka skierowały się do przodu.

Of course I did. Plenty of them...

— Czyżby...?

— Mój przyjaciel lubił otaczać się różnymi laskami — wymamrotał Jeha. Czuł, że spłonął rumieńcem i że przydałby mu się woreczek lodu, a najlepiej dwa, po jednym na każdy policzek.

Wtem do jego uszu dotarło wymowne chrząknięcie. Spojrzał na Bawoła, który zdążył zmaterializować się w holu i pragnął zostać zauważony. Doyun zresztą też się do niego odwrócił, a nawet się uśmiechnął — uśmiechał się często, jakby bez przerwy był w dobrym humorze.

— Idziemy? — spytał Bawół. Sam wcisnął się w T-shirt z nadrukiem Tupaca i dżinsy baggy.

— Powinniśmy — stwierdziła pantera, kiwając głową. — Ilhoon czeka już na dole.

— Ja chyba jednak cofnę się i przebiorę — mruknął Jeha.

Doyun zmarszczył brwi.

— Po co? W stroju kurwy też jest ci do twarzy.

Jego słowa sprawiły, że zaskoczony Jeha połknął haust powietrza, rozdziawiając szeroko wargi. W pierwszej chwili poczuł się urażony, jednak dość szybko dotarło do niego, że stojący przed nim mężczyzna nie miał złych intencji i że tylko — jak zwykle — się z nim droczy. Jeha był beznadziejny w łapaniu żartów.

Ostatecznie postanowił się nie przebierać, wrócił jedynie po czarną, dżinsową kurtkę. Pod koniec listopada temperatura w Bangkoku wciąż była dość wysoka, tak że nocą wynosiła średnio dwadzieścia cztery stopnie, więc Jeha naturalnie nie potrzebował żadnej kurtki. Po prostu obawiał się, że jeśli wszyscy, których dzisiaj spotka, będą patrzeć się na niego podobnie jak Doyun, to prędko straci resztki pewności siebie.

Wciąż upierał się przed samym sobą, że wcale a wcale nie wystroił się, by jeszcze bardziej zwrócić uwagę Changho. Mimo to, gdy tylko dotarli na miejsce i wysiadł z samochodu, zaczął rozglądać się za tygrysią hybrydą. Myślał o nim wręcz maniakalnie, czując łomoczące w piersi serce.

Walka została zorganizowana nie w portowej hali, lecz magazynie, który z zewnątrz nie wyglądał ani na porzucony, ani na wyjęty z pierwotnego użytku. Wręcz przeciwnie — na parkingu wciąż znajdywały się jakieś ciężarówki i palety, sprzęt do załadunku. Ciężarówki skutecznie zagradzały to, czego nie zasłaniało ogrodzenie otaczające magazyn, a za nimi znajdowało się miejsce dla parkujących gości.

Jeha zwrócił uwagę na banery i neonowe napisy, zainstalowane wyłącznie po tej stronie ciężarówek, którą widać było na parkingu, a nie od ulicy. Na jednym z banerów widniał Riwoo, pozujący w złotym, bokserskim szlafroku, i szczerzący zęby osłonięte ochroniarzem. Z oczu, świadomie wytrzeszczonych, biło szaleństwo w najczystszej postaci. Marszczył nos i unosił wysoko brwi, przecięte dwukrotnie z prawej strony.

TIGER MOTHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz