Rozdział 7.

751 45 0
                                    

— Gdzie ty jesteś! Martwiłam się całą noc.. Znów się zaczyna?! — westchnęłam słysząc słowa matki.

Przeciągnęłam się na łóżku czując przeszywający ból pleców. Wytłumaczyłam jej wszystko, bo jakoś tak wyszło, że zasnęłam u Liwii i dodałam, że niedługo przyjdę do domu. Kobieta jakby odetchnęła z ulgą, po czym mówiąc, żebym się nie spieszyła, zakończyła połączenie. Czasem dziwiło mnie zachowanie mamy, ale normą było to, że się martwiła, zwłaszcza po tym niesfornym buncie.

Zebrałam swoje skacowane ciało z łóżka i powoli podreptałam do kuchni. Za cholerę nie wiedziałam dlaczego zawsze miałam kaca tylko gdy wypiłam mniej. To było uciążliwe, bo gdy chciałam wypić jednego drinka, to wiadome było że następnego dnia ledwo podniosę się z łóżka.

Przekraczając korytarz prowadzący do kuchennego aneksu poczułam zapach jedzenia. Mogłam się tego spodziewać, bo zawsze gdy nocowałam u Liwii, ona wstawała wcześniej i robiła przepyszne o dziwo na jej możliwości śniadania. Zasiadłam do stołu bez słowa przyglądając się jej manewrującej przy kuchncę. Dziewczyna odwracając się i zauważając mnie przy stole, wypuściła z rąk oba kubki które chciała na nim postawić.

— Crystal kurwa jak ty się skradasz! Do zawału chcesz mnie doprowadzić? — powiedziała z wyrzutem sięgając po ręczniki papierowe. W tym czasie ja potruchtałam do łazienki posyłając jej przepraszająco-rozbawione spojrzenie. Wzięłam do rąk szczotkę, żeby pozamiatać rozbite kawałki szkła. Modliłam się tylko o to, żeby żaden nie wbił mi się w skórę. Moja niezdarność byłaby do tego zdolna nawet, gdybym miała na sobie najmocniejsze na świecie rękawiczki ochronne.

Po zjedzonym śniadaniu oznajmiłam, że idę do domu. Dziewczyna upierała się, że mnie odwiezie, jednak nie dałam jej za wygraną. Chciałam się przewietrzyć i poukładać myśli, bo niestety nie udało się mi uczynić tego wczoraj. Stwierdziła też, że odpuszczę sobie dziś szkołę, bo zupełnie nie miałam na nią siły, a i tak byłam sporo spóźniona. 

Do domu weszłam za pomocą swojego klucza i nie wyciągając słuchawek z uszu podeszłam do ekspresu, żeby zrobić drugą kawę. Rzadko ją piłam, ale w kacowych sytuacjach ratowała bardziej niż leki. Kiedy chciałam sięgnąć  po cukier, muzyka nagle się wyłączyła. Odwróciłam się chcąc zobaczyć na ekran telefonu, jednak w zamian tego zobaczyłam najmniej oczekiwaną w tym momencie twarz. 

— Nieodpowiedzialnie słuchać muzyki na słuchawkach będąc samą w domu. 

— Co ty tu robisz? — syknęłam bez opanowania. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale gdy tylko usłyszałam jego obrzydliwy głos, ciśnienie podniosło mi się jak nigdy. — Jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia a zapewne nie masz, to wyjdź. — dodałam bez krzty wstydu i miłego tonu. Nie miał prawa pojawiać się tu z zapowiedzią czy bez.

— Crystal chcę przeprosić.. — parsknęłam śmiechem wprost w jego twarz.

— Trzeba było myśleć zanim zacząłeś prowadzić podwójne życie. — mężczyzna tylko westchnął, a po chwili posyłając mi przepraszające spojrzenie, wyszedł z domu. — Co za człowiek.. — szepnęłam już sama do siebie i wyjęłam telefon, aby niezwłocznie powiedzieć o najściu ojca mamę.  Jak się okazało, u niej w pracy też był  i równie jak ja nie była z tego zachwycona. Dodatkowo obie byłyśmy pewne, że to nie była pierwsza i ostatnia wizyta. Nie widziałam go od kilku miesięcy i na pewno nie przyjechał by do miasta tylko po to, żeby powiedzieć nic nie znaczące przepraszam.

Po ochłonięciu z nerwów, w końcu odparłam biodrami od szafek i łapiąc głęboki wdech wróciłam do pokoju przed ten zamykając drzwi na zamek. Co do tego przyznałam, że miał rację, co nie nadawało mu prawa wchodzenia do domu do siebie. Przez chwilę rozmyślałam nad wszystkim i niczym. Nie chciałam zagłębiać się znów w swój świat wiedząc, że prędko z niego nie wyjdę, więc po chwili zastanowienia wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Liwki.

Chcesz zerwać się z lekcji dla mnie? — zapytałam od razu gdy dziewczyna odebrała.

Jeszcze pytasz. Porwać od razu Astrid? — zszokowałam się słysząc słowa rudowłosej. Zastanawiałam się, skąd Liwia znała dziewczynę jednak nie dopytywałam. Skoro się lubiły..

Co trzy głowy to nie jedna.

Niedługo będziemy, mam nadzieję że masz alkohol. utwierdziłam jej nadzieję i zakończyłam połączenie.

W czasie oczekiwania na dziewczyny, zdążyłam przygotować jakieś przekąski i wyjąć wspomniany alkohol. Łudziłam się, że dziewczyny zostaną na noc, bo nie chciałam zostawać sama, a była to dobra okazja do spędzenia czasu pierwszy raz we trójkę i przy okazji dowiedzenia się, jak doszło do ich poznania. Ciekawiło mnie to, bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Co prawda Astrid pytała się mnie o nią, ale po tym temat nigdy więcej się nie pojawił.. Po chwili wszystko było przygotowane, a w domu rozległ się donośny dźwięk dzwonka. Prędko wpuściłam dwójkę do środka i skierowałam je do swojego pokoju.

— Inaczej wyobrażałam sobie twój pokój. — skomentowała Astrid rozglądając się po ścianach oblepionych w prawie każdym kawałku plakatami moich ulubionych zespołów i artystów.

— Crystal to najbardziej nieprzewidywalna laska jaką kiedykolwiek mogłaś poznać, uwierz na słowo. — dodała rudowłosa, opierając się o blat biurka. — To co, dziś babska noc, jutro wypad do galerii. Trzeba kupić coś na ten mikołajki.

— Zupełnie wypadły mi one z głowy. — rzeczywiście zapomniałam o tej jakże ważnej okazji, a czas uciekał. Nawet nie zdążyłam przemyśleć tego co kupię..

— W ogóle kogo masz Crys? Ja mam Halera, nie mam pojęcia co kupić największemu kujonowi z całej szkoły.

— Nie powiedziała ci? — Liwia spojrzała na Astrid z sunącymi się pytaniami na ustach, po czym przerzuciła swój wzrok na mnie oczekując odpowiedzi.

— Mam Liberty. — zacisnęłam usta w wąska linię z uśmiechem. — Przysięgam, że bym ci powiedziała, ale zupełnie o tym nie myślałam! Gdybyś nie wspomniała, to bym nic nie kupiła. — wyjaśniłam przewracając oczami.

Rudowłosa mimo wszystko uwierzyła i na tym temat się zakończył, wszystkie razem dogadałyśmy, że pomyślimy o tym już jutro. W zamian tego nalałyśmy do swoich szklanek trunku.

Rozmowa niezmiernie się nam kleiła. Rozmawiałyśmy na wszystkie tematy, tak jakbyśmy znały się od lat. Byłam z tego cholernie dumna, chociaż nie chciałam tego wykazywać. W końcu poczułam się jak przed przeprowadzką, kiedy to ja i już byłe przyjaciółki siedziałyśmy gawędząc godzinami w taki sam sposób. Nic nie mogło zepsuć tego wieczoru.

Night Under Star(s)Where stories live. Discover now