Rozdział 25.

698 37 0
                                    

— Gotowe na cały tydzień błogiego odpoczynku od życia? — spytała rudowłosa przekręcając przy tym kluczyk w manetce swojego samochodu.

— Jeszcze pytasz.. czekałam na to od jebanego września. — przyznała Astrid głośno się śmiejąc. 

Czas leciał, a ferie zimowe zaczęły się szybciej niż można się tego było spodziewać. Podobnie jak przyjaciółki byłam podekscytowana wyjazdem za miasto na te kilka dni. Początkowo obawiałam się, że nie jest to zbyt dobry pomysł, bo jednak trójka nastolatek setki kilometrów od domu krzyczało samo za siebie, że coś może się stać jednakże byłam zbyt przemęczona by przejmować się tym na zapas. Odpoczynek należał się każdemu, a wyjazd był idealnym do tego miejscem.

Jechałyśmy do wypożyczonego domku zimowego na równy tydzień. Trzeba było wyciągnąć resztki swoich oszczędności, ale nikomu to nie przeszkadzało. Ostatnimi czasami spotykałyśmy się mniej, a bynajmniej ja z Liwią, która miała od brudu nauki do matury. Widziałam, że przyjaciółka chodzi wiecznie zmęczona, więc nie naciskałam o spotkania. 

Po dwóch godzinach jazdy wreszcie znalazłyśmy się na miejscu. Przyznałam, że na żywo wyglądało to o wiele lepiej niż na zdjęciu i byłam pewna, że nie pożałujemy ani jeden sekundy pobytu. Nim rozpakowałam walizki obejrzałyśmy razem całe mieszkanie by wybrać pokoje.

Domek nie był jednym z większych które były do wyboru, jednak na więcej nie mogłyśmy sobie pozwolić, więc w trójkę trzeba było pomieścić się w dwóch pokojach. Zaproponowałam, że może mieć pokój sama by dać przyjaciółką trochę przestrzeni (jako, że zauważyłam ich kwitnącą relację) i przy okazji samej mieć trochę prywatności.

— Dzisiaj odpuścimy sobie wyjścia. — oznajmiła zmęczona Liwia kładąc się na kanapie w salonie z aneksem. 

Powolnymi krokami zbliżał się wieczór, a my nie byłyśmy wciąż rozpakowane. Mając jeszcze ostatki sił wzięłam swoją walizkę i zaciągnęłam ją do pokoju gdzie zaczęłam ją opróżniać. Podczas tego usłyszałam powiadomienie przychodzące na telefon. Pierw spojrzałam tylko w jego stronę zastanawiając się czy może być to coś ważnego czy mogłam w pierwszej kolejności dokończyć to co robiłam. Przez myśl przeszło mi, że mogła być to Liberty, a to zaliczało się do tych ważnych. I miałam rację.

Od: Harper Liberty
Dojechałyście bezpiecznie?

Do: Harper Liberty
Tak, wszystko jest pod kontrolą. Nie martw się tak ;)

Od: Harper Liberty
Wcale się nie martwię.

Nowe powiadomienie.

Od: Zastrzeżony

Szkoda, że wyjechałaś :[

Uśmiechnęłam się na wiadomość zwrotną ignorując kolejnego niepokojącego sms'a i odłożyłam telefon z powrotem. Nie chciałam dać się zastraszyć. Ktoś kto mnie znał i wiedział o moich planach musiał pisać te głupie wiadomości, a grupa takich osób była mała i się wykluczała, przez co powoli traciłam zmysły. Ale ignorowałam. 

Po ułożeniu ubrań na półki i pochowaniu reszty rzeczy poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia kolacji dla naszej trójki. Otwierając drzwi lodówki westchnęłam widząc, że jedyne co w niej było, to na pewno na nic zdatne światło. Mogłam się tego spodziewać.

— Idę do sklepu bo lodówka świeci pustkami! — krzyknęłam nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę dwójka pozostałych dziewczyn znajduje się zaraz za mną i krzyczeć nie musiałam.

— Nie zgub się, elfy cię raczej nie przyprowadzą. — odparła Astrid. — I weź jakieś wino jak masz już dowód!! — dodała gdy zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.

Night Under Star(s)Where stories live. Discover now