Rozdział 24.

713 41 0
                                    

Rankiem obudziłam się w niespodziewanie dobrym humorze. Na samą myśl wczorajszej nocy na moje usta wypływał uśmiech. Nie mogłam doczekać się spotkania z Harper po szkole, a jako że od tygodnia trąbiłam swoim przyjaciółką o tym, że nie chce żadnej imprezy, to miałam czas wolny. Oczywiście w sam dzień urodzin przyznałam, że chciałbym je spędzić, jednak wciąż był środek tygodnia i upajanie się alkoholem nie należało do rozsądnych.

Zanim wyszłam do szkoły moja mama przyniosła do mojego pokoju jeszcze ciepłe karmelowe babeczki z dokładnie osiemnastoma świeczkami i życzyła mi wszystkiego najlepszego. Nie ukrywałam, że zrobiło mi się ciepło na sercu chociaż nie lubiłam gdy ludzie biegali wokół mnie tylko dlatego, że miałam urodziny. To było strasznie niezręczne.

Po życzeniu zdmuchnęłam świeczki i od razu zjadłam kilka słodkości, bo były to moimi ulubionymi. Ucałowałam mamę na pożegnanie i z uśmiechem wyszłam z domu. W szkole czekały już na mnie Astrid i Liwia. Dziewczyny nie wypowiedziały ani słowa na temat moich urodzin i już wiedziałam, że coś kombinują. Każda niespodzianka zaczynała się od zapomnianych urodzin.

— Czekaj. — zaczęła Astrid przytrzymując mnie przed wyjściem z łazienki. — Zakładaj. — podała mi opaskę na co rozszerzyłam oczy.

— No bez przesady.. — odparłam biorąc z ręki niebieskookiej materiał, który po chwili zawiązałam sobie na oczach.

— Na pewno nic nie widzisz? — pokręciłam głową i zaczęłam machać rękami, żeby złapać punk oparcia i się nie wywalić ze swoją niezdarnością. Któraś z dziewczyn złapała mnie za rękę i wyprowadziła z łazienki. Przekroczyłam próg drugiego pomieszczenia, a prowadząca mnie osoba odsunęła się w tył zostawiając mnie samą, po czym kazała zdjąć opaskę.

— Niespodzianka!! — opadła mi szczęka gdy zobaczyłam kilka znajomych twarzy których nie widziałam już wieki. Z tyłu moją uwagę przykuła również anglistka wpatrującą się we mnie z uśmiechem i rękoma założonymi na piersiach.

— Dziękuję.. — wydusiłam z siebie mało co nie płacząc jak małe dziecko. — Ashley! — podeszłam do blondynki i od razu wzięłam ją w ramiona.

— O wiele lepiej widzieć cię szczęśliwą. Wszystkiego co dobre, kochanie. — pomiziała mnie po włosach na co mimowolnie przerzuciłam oczami. Przywitałam się z resztą starych znajomych i podziękowałam za niespodziankę.

W międzyczasie dowiedziałam się, że nie mamy zbyt dużo czasu, bo Liberty udostępniła nam klasę tylko na dwie godziny lekcyjne i pod warunkiem, że tam będzie, bo musi nas pilnować. Nie wiem czemu miałam wrażenie, że była to głupia wymówka, ale w zupełności mi to nie przeszkadzało. 

— Wszystkiego najlepszego, Parker. — kobieta podeszła do ławek przy których siedziałam żywo rozmawiając i ułożyła swoją wciąż zabandażowaną dłoń na moim ramieniu.

— Dziękuję, Pani Profesor. — uśmiechnęłam się do siebie w myślach śmiejąc się na odgrywanie roli. Liberty wróciła po tym do swojego biurka, a ja do rozmowy. Po chwili jednak znów się od niej wyrwałam czując wibrację telefonu.

Od: Harper Liberty
Lubię jak mówisz do mnie Pani Profesor ;)

Po chwili przeczytania wiadomości wyprostowałam się na krześle i ukradkiem spojrzałam w stronę nauczycielki by pokazać jej, że jestem cała czerwona w gronie znajomych.

Od: Harper Liberty
Wybacz kochanie. Schowaj już telefon, bo zaczną węszyć.

Zdziwiłam się na określenie którego użyła blondynka. Było zupełnie tym samym jakim nazwała mnie Ashley. Była o nią zazdrosna.. Ashley była moją przyjaciółką i najwidoczniej ona uważała inaczej, a ja musiałam jej udowodnić, że jest w błędzie. Dużym.

Night Under Star(s)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu