Rozdział 34.

594 34 0
                                    

Po powrocie do pokoju stałam przy balkonowym oknie i układałam w swojej głowie plan, jak delikatnie opowiedzieć o wszystkim Astrid. Ukrywałam to wystarczająco długo, żeby mogła mieć do mnie żal. Dodatkowo gdybym powiedziała jej wcześniej, to może odbyło by się bez zbędnych intryg szatynki.

Wciąż nie wiedziałam co wymyśliła tym razem, ale była nieprzewidywalna. I nie wiedziałam czy chce nad tym dłużej myśleć. Jeśli jaka zamiar coś zrobić, to prędzej i później i tak by to zrobiła, wieść już się przygotowywałam na wszelakie możliwe sytuację.

Patrząc przez okno na nocne niebo złożyłam na swoje ramiona bluzę i wyszłam na balkonik. Każdy pokój hotelowy miał niewielki balkon połączony z pokojami obok, więc spodziewałam się, że nie będę na nim sama, jednak na szczęście się myliłam.

Od czasu odejścia od ogniska nie widziałam też Harper. A szkoda, bo chciałam podpytać ją o piosenkę, która podobnie jak Dayanara i rozmowa z Astrid nurtowała moją głowę. Może byłam urojeniowa i słowa nic nie znaczyły, ale przeczucie mówiło mi co innego.

Przerwałam bieg myśli słysząc otwieranie wejściowych drzwi. Wyszłam przez próg i oparłam się o framugę drzwi balkonowych.

— Crys nie żebym zapomniała, ale przełożymy tę rozmowę na jutro. Normalnie to bym z ciebie to wyciągnęła nawet teraz, ale idziemy na mini imprezę do chłopaków z 1b, więc bierz najlepsze ciuchy jakie masz i chodź!!

— Co? — to było jedyne co udało mi się wydukać. Mogłam się spodziewać, że ktoś będzie organizował nocne picie, ale nie sądziłam, że będę zmuszona na nie iść. — Daya idzie? — dodałam godząc się z faktem, że Astrid nie odpuści i muszę iść.

— A co, nie polubiłaś jej? — spojrzała na mnie z powagą, a ja odruchowo pokręciłam głową.

— Pytanie czysto z ciekawości.

Skinęła głową, po czym rzuciła w moją stronę sweterkową sukienkę i kazała mi ją założyć. Musiałam przyznać, że wyglądałam w niej znakomicie. Jednak nie zmieniało to faktu, że miałam zerową chęć wychodzenia dalej niż spod kołdry. Ustaliłam sobie, że pójdę tam tylko do towarzystwa, a potem kulturalnie wrócę do pokoju.

Piętnastoletnia ja wyśmiała by mnie za tą myśl, ale jej już nie było i nie chciałam, żeby wróciła. Nie miałam zamiaru wchodzić z powrotem w swoje nastoletnie buty.

Po dwudziestu minutach już byłyśmy przed jednym z pokojów. Wchodząc tam miałam nadzieję, że zobaczę kilka osób, jednak Astrid mówiąc "mała imprezka" miała raczej na myśli dwadzieścia osób w trzyosobowym pokoju. Było kilka dziewczyn i zdecydowanie zbyt duża ilość chłopaków. Astrid od razu dostała w swoje ręce dwa czerwone kubki dla mnie i dla siebie. Odmówiłam, ale i tak mi go wcisnęła mówiąc, że mówiła im, że ja nie piję.

Upewniłam się wąchając pomarańczową ciecz i zdziwiona mogłam przyznać, że rzeczywiście nie było w niej alkoholu. Bynajmniej przez węch nie był on wyczuwalny, jednak gdy spróbowałam, upewniłam się, że miałam sam sok.

Astrid odeszła w stronę grupki chłopaków, a ja nie chcąc zwracać na siebie większej uwagi podparłam się o jedną ze ścian i cierpliwie czekałam, aż wróci. Zmrużyłam oczy czując dreszcze rozchodzące się po moim ciele. Nie wiedziałam czym były spowodowane, ale podejrzewałam, że jedno z okien było otwarte, a wiatr postanowił obrać sobie kierunek w jego stronę.

Night Under Star(s)Where stories live. Discover now