Rozdział 19.

626 31 0
                                    

- Crystal! - syknęłam czując dłoń owijającą się z dużą siłą o moje ramię. - Myślałam, że coś ci się stało! - rudowłosa syczała przez zęby nie zwracając uwagi na kobietę obok mnie.

- To moja wina, nie krzycz na nią. - odparła blondynka. - założyła ręce na piersi i przywróciła swoją kamienną twarz.

- Owszem będę, a pani nic do tego. Zareagowałaby pani tak samo, gdyby przyjaciółka ledwo stojąca na nogach wyszła do łazienki i nie wróciła. - zmierzyła ją wzrokiem z poirytowaniem. - Idziemy. - dodała spoglądając w moją stronę.

- Ja poszłabym z nią. - rzuciła kiedy byłyśmy przy wyjściu z tarasu. Rudowłosa odwróciła się i pokręciła głową mrużąc oczy. Liberty patrzyła na nią tym samym wzrokiem.

- Pierw trzeba je mieć. - zripostowała będąc już na odległości w której starsza nie mogła jej usłyszeć. - Co z nią robiłaś? - posadziła mnie na klubowej kanapie.

- Nie teraz, jestem pijana i wykończona. Zamów mi taksówkę. - odparłam zmieszana chowając twarze w dłonie.

- Nie Crystal, chce wiedzieć co się z tobą dzieje. Astrid ma długi język za co jej dziękuję, bo do tej pory nic bym nie wiedziała.

- Liwia.. - załkałam przez ścisk w gardle. Kierowały mną używki i nie potrafiłam powiedzieć nic sensownego. Chciałam tylko wrócić w spokoju do domu i po raz kolejny zamknąć w sobie te cholerne znienawidzone emocje.

- Martwię się okej? Nie chcę, żeby coś ci się stało. - ujęła moją twarz w dłonie zmuszając przy tym, bym na nią spojrzała. - Wrócimy do domu i o wszystkim mi powiesz, a ja spróbuję zaradzić, jasne? Bez wiedzy mogę zrobić tyle co nic.

Skinęłam głową nie mając wyjścia. Wiedziałam, że ta rozmowa kiedyś się odbędzie, ale nie byłam jeszcze na nią gotowa. Wstając z kanapy rzuciłam ostatnie spojrzenie w stronę tarasu. Zauważyłam Liberty z nieznaną mi kobietą, na co mimowolnie westchnęłam.

W samochodzie panowała cisza, a atmosfera była napięta mimo wesołej muzyki lecącej w radiu. Zastanawiała się nad tym co i jak powiedzieć Liwii. Bałam się że nadmiar emocji który nazbierał się przez ostatni czas skumuluje się, a ja wybuchnę dziecięcym płaczem czego bardzo bym nie chciała.

- Wiem, że to sprawka Liberty i jeśli coś odjebała.. - zaczęła starsza wiążąc włosy w koka.

- Nie mów tak, to nie jej wina. - odparłam nie mogąc winić za wszystko kobiety. Też miałam w tym swoje trzy grosze.

- Coś zrobić musiała i chce wiedzieć co. Opuszczałaś jej lekcję i nie wierzę, że nie było innego powodu niż sama ona.

- To już nie ma znaczenia. - rzuciłam odwracając wzrok. - Pocałowałyśmy się i..

- Co? - rozszerzyła oczy prawdopodobnie nie spodziewając się takiej odpowiedzi.

- Byłam wykończona w szkole i stwierdziła, że odwiezie mnie do domu, a ja zasnęłam w jej aucie i.. obudziłam się w jej domu. Potem wszystko samo się potoczyło. - wyjaśniłam przypominając sobie każdy najmniejszy szczegół. Jej oczy w blasku księżyca i jej usta na moich. - Potem coś się złamało, odwiozła mnie do domu, a następnego dnia dowiedziałam się, że wzięła urlop. Jak wróciła znów rozmawiałyśmy, powiedziała, że to nic nie znaczyło i po prostu mnie to zabolało.

- Dziś też o tym rozmawiałyście? - pokręciłam od razu głową.

- Przed świętami wpadłyśmy na siebie w galerii. Wszystko wyglądało tak jakby nic nigdy się nie stało. Była u mnie na wigilii.. - dodałam wprowadzając rudowłosą w większy szok. - To też wyszło samo z siebie. Ustaliłyśmy, że nie chcemy się unikać przez kolejne lata i wszystko poszło w zapomnienie, chociaż mam wrażenie, że wcale nie.

- Chcesz mi powiedzieć, że całowałaś się z własną nauczycielką, ona stchórzyła, ty twierdzisz, że to nie jej wina i ja dowiaduje się dopiero po fakcie?

- Moje słowa w dużym skrócie. - przyznałam przyciągając kolana pod brodę.

- Nie powinnam dalej cię na to nakręcać, ale musisz odpuścić, albo z nią o tym pogadać. Jeśli ten pocałunek by nic nie znaczył to by się tak zachowywała. - wzruszyłam na to ramionami.

Nie panowałam nad tym i nie była pewna czy rozmowa cokolwiek by tu dała. Mogłam próbować, ale to bezsensowne. Liberty wciąż była nauczycielką, a nie zwykłą kobietą poznaną na imprezie czy koleżanką.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - przyznałam zgodnie z własną głową. Serce nie miało tu nic do gadania.

- Kochasz ją? - spytała wprowadzając mnie w zmieszanie. Stwierdzenie "kochać" było zbyt duże.

- To nie ma znaczenia Liwia, jestem zauroczona, a ona po prostu lituje się nad swoją uczennicą. - rudowłosa pokręciła na to głową.

- Kocha się w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami. - zacytowała. - Może mówić ci, że nic nie znaczysz, ale jak wytłumaczysz to, że kiedy coś się dzieje, to jest przy tobie?

Nie odpowiedziałam bo miała rację, a ja nie chciałam rozdrapywać zaszywanych ran i doprowadzać się do większego szaleństwa.

Night Under Star(s)Where stories live. Discover now