rozdział 10

383 14 2
                                    

- może pójdziemy i popatrzymy na pijanego Patryka który ledwo chodzi, i jeszcze dodatkowo bawi się w butelkę?- zapytałam bruneta.
- akurat chciałem zapytać hah.-śmialiśmy się obydwoje. Zeszliśmy do salonu i napotkaliśmy Patryka wywalającego się po tym gdy Hania dała mu wyzwanie by zrobił 5 pajacyków.

- no to nieźle się bawicie widzę.-zarzuciłam do Patryka.- muszę już jechać do domu.
- a kto cię niby zawiezie?- zapytał Patryk.
-zamówię ub--.-nie skończyłam do kończyć zdania.
- ja ją zawiozę.- powiedział Bartek. Akurat na tej imprezie Bartek nie tknął alkoholu, co nie zmienia faktu ,że nie chce nikogo z imprezy wyrywać.
- sama pojadę, ty siedź na dupie. Papapa.- Weszłam do przedpokoju, nałożyłam kurtkę i wyszłam na dwór.

Sięgając po telefon ,żeby zadzwonić po ubera, stanął koło mnie chłopak.

- No chyba cię bóg opuścił ,że myślisz ,że będziesz tu sama stać.
- no będę.- po czym ruszyłam w drogę do najbliższego przystanku ciągle się potykając o jakiś kamień, patyk lub co innego stojącego mi na drodze. Brunet złapał mnie za ręke.
- słuchaj, jesteś pijana a jest tu teraz niebezpiecznie.
- już wy się mną tak nie przejmujcie bo dobrze wiem ,że macie mnie tak czy siak w dupie.- po czym Bartek spojrzał się na mnie i puścił moją rękę.
- pamiętasz jak byłaś w szpitalu? Odwiedzałem cię codziennie, bo czuję do tej pory winę ,że nie wyszedłem z tobą. Gdybym tylko wyszedł, nic by się nie stało, bo kurwa mi tak bardzo na tobie zależy.- stałam zdziwiona wpatrzona się w bruneta, po czym poszedł do domu.
- Bartek!-krzyknęłam do niego, a on się nawet nie odwrócił, pobiegłam na ostatnich siłach i wiem ,że to pewnie był błąd przytuliłam go z całej siły z tyłu.
- przepraszam, wiem ,że cię to mogło zranić...
- już nie przepraszaj, nie musisz.- po czym odwrócił się do mnie, położył swoje ręce na moich biodrach, a nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku.

Niczego nie żałuje. Trwał on jeszcze z 5 sekund. Nigdy nie czułam takiej bliskości. Ja go naprawdę kocham...

Bartek?- krzyknęła kaja zza rogu która chciała zobaczyć gdzie jest brunet. Odrazu oderwałam się od niego i pokonywałam dalszą drogę do przystanku.

Pov: Bartek Kubicki

Popatrzyłem się na kaję. Ona odrazu podeszła gdy już zobaczyła ,że Iza siedzi na przystanku.

- naprawdę?- zapytała z zirytowaniem.
- ale o co ci chodzi?- odpowiadałem.
- całowaliście się a ty jej nawet nie znasz.
- co ty gadasz? Niczego nie robiliśmy jedynie pokazywałem jej na telefonie jak-- a wsumie to co cię to obchodzi co robiliśmy.
- bo jestem twoją przyjaciółką i troszczę się o twoje dobro.
- nie musisz poza tym jesteś pijana.
- żebyś później nie miał wyrzutów sumienia.- po czym odeszła, a ja oparłem się o ścianę, wyciągnąłem e-peta i usiadłem.

Pov: Iza

Właśnie se dopiero zdałam sprawę co zrobiłam. Przecież ja nie jestem na to gotowa. On mnie prawie nie zna, a ja go. Jeszcze ta jego zadufana w sobie przyjaciółeczka.

-kurwa.-powiedziałam gdy na chodnik spadł mi e-pet. Podniosłam go i akurat przyjechał mi Uber.

You Are In My Dreams.//Bartek KubickiHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin