rozdział 16

355 14 2
                                    

30 listopada

Wypisali mnie z szpitala trochę wcześniej. Przez tamten czas przychodził do mnie ciągle Patryk i zdarzało się ,że zasypiał obok mojego łóżka. Bartek przynosił mi codziennie czerwoną różę i siedział przy łóżku. Hania przychodziła ,pytała jak się czuje, zostawała przy mnie długo. Faustyna, chociaż jej za bardzo nie znam, przychodziła czasem z Hanią.

( Dla nie ogarniających, czas np jak wcześniej był grudzień było tylko w głowie bohaterki, teraz od 10 listopada czyli dzień wypadku [wątpię że ktoś pamięta] plus te 2 tygodnie i 3 dni i te dni w szpitalu, może komuś to pomogło zrozumieć xD)

Byłam już w swoim przytulnym,miłym domu. Brakuje mi jakiejś ważnej osoby w moim życiu. A raczej kogoś.

- we fell in love in october...-śpiewałam jedną z moich ulubionych piosenek, gdy rozległo się po całym mieszkaniu pukanie do drzwi.

Podchodząc do nich i otwierając je, powitał mnie wielkim ciepłym przytulasem Bartek.

- Cześć, jak się czujesz?-zapytał.

- dobrze,napewno lepiej.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-przyniosłem ci coś do jedzenia, musisz mieć teraz siły- serdecznie się uśmiechnął.

- naprawdę nie trzeba było, zamówiłabym se coś.-w tym samym czasie otwierając torbę z sałatką z kurczakiem.

- mam nadzieję,że będzie smakować. Latałem do sklepu po składniki z 3 razy,bo za każdym zapominałem co mam wziąść.-zaśmiał się po czym ja wzięłam widelec i zjadłam ją w 5 min.

-mega smakowało, może więcej razy postanowisz se tak o przyjechać i zrobić mi sałateczkę?

-dla ciebie zawszę księżniczko. A tak poza tym, zgodzisz się abym cię zabrał na 5 minut do domu GenZie?

- myślę ,że tak.- po czym dając znak ,że idę do garderoby się ubrać, udałam się do szafy.

Przymierzyłam  jedną sukienkę którą nałożyłam. Niewiem czemu się stroję, poprostu taką miałam ochotę. Wzięłam torebkę,telefon i kluczę.

- Przebrałaś się? Musimy już jechać!

- już idę!- wychodziłam z pokoju i akurat jeden jebany schodek przez który akurat się wywaliłam na bruneta.

- nic ci nie jest?- spytał przestraszony Bartek.

-nie nic nic, no może nie licząc faktu ,że jeszcze po gipsie troszkę boli mnie noga.

- wiesz co?

- no?

- jesteś poprostu piękna.- uśmiechnął się po czym ja też.

A chuj raz się żyje. Złapałam go za szyję, on mnie za ramiona, a nasze języki dotknęły się w głębokim,namiętnym pocałunku który stawał się coraz bardziej namiętny...

Po bardzo,bardzo długiej chwili, rzuciłam lekko Bartka na kanapę. Nasze usta ponownie się złączyły. Teraz nasze ubrania latały po całym salonie, a ja czułam się najlepiej na świecie...

~~~

Myślę ,że wleciał mocny rozdział, ale planuje jeszcze dzisiaj jakieś lub jakiś więc kto czyta około  dwunastej w nocy (23.11.23) to może się jeszcze spodziewać rozdziału.

Pozdrawiam ❤️

Majeczka_1999

GaciePateca

Ahaokispoko

Wersowka09

You Are In My Dreams.//Bartek KubickiWhere stories live. Discover now