Rozdział 27

3.1K 258 87
                                    

Świetnie.

Po prostu świetnie.

– Ignatia? – Bibiana ściągnęła brwi. – Po co jej te księgi?

– Nikt nie informuje nas, dlaczego wypożycza dane książki – odpowiedziała Taura.

– To zaczyna robić się tak samo trudne jak odnalezienie zaklęcia na blokadę twojego umysłu – mruknęła Bibi.

– Zaproponowałabym wam coś innego, ale niestety nie posiadamy zbyt wiele pozycji o ludziach – powiedziała bibliotekarka przepraszającym tonem.

– Nic nie szkodzi – zapewniłam.

Taura pokiwała głową i uśmiechając się lekko, odeszła. Westchnęłam i oparłam się o regał. Czy Ignatia zabrała te księgi, ponieważ miało to coś wspólnego z zaplanowanym przez nią porwaniem mnie? Jak niby miałam od niej wyciągnąć jakiekolwiek informacje?

– Przynajmniej mamy jedną – pocieszyła mnie Bibi.

– Tak – mruknęłam. – Przynajmniej mamy jedną.

– Możesz poprosić Amesa, żeby zdobył dla ciebie księgi z innych królestw.

Od Sapphiry lub Phyllona? Po moim trupie. Nie chciałam od nich niczego, poza tym, polowali na mnie i na Dasha. Byłoby podejrzane, że chcemy od nich księgi i na pewno by ich nam nie dali, co więcej, pewnie jeszcze wykorzystaliby to przeciwko nam.

Istniała jeszcze kwestia Królestwa Ziemi, ale nie wiedziałam, jakie relacje posiada z nimi Ames. I nie wiedziałam, czy chciałam pomocy od nieznanych władców. Zakładałam, że chcieliby coś w zamian, a ja nie byłam pewna czy to, czego by sobie zażyczyli, byłoby warte ksiąg. Jeszcze miałam czas na znalezienie innego rozwiązania. Jeszcze nie musiałam skłaniać się do ostatecznych metod.

– Nie – powiedziałam stanowczo. – Najpierw przeczytam tę księgę, a najwyżej później będę o tym myśleć, jeśli nic nie znajdę. Poza tym, sama mówiłaś, żebym nie nastawiała się na cud.

Bibi pokiwała głową.

– Zamówię księgi z innych bibliotek z królestwa – oznajmiła. – Powinni mieć jakieś egzemplarze.

Zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjścia.

– Jak mój brat to znosi? Treningi i pobyt tutaj?

Bibi spojrzała na mnie niepewnie.

– Treningi idą mu dobrze. Dzięki nim pozbywa się złości i nie czuje się bezbronny, ale kiedy już wyładuje całą złość, zawsze pozostaje strach.

Przełknęłam z trudem ślinę. Dobrze wiedziałam, jak się czuje. Gdyby tylko ze mną porozmawiał, zrozumiałby, że przeszłam przez to samo. A nawet przeżyłam kilka prób zabicia, z czym on nie musiał się zmagać. Duszenie przez Amesa było niczym w porównaniu z utknięciem w Królestwie Wody, czy topieniem się w jeziorze. Sama też byłam duszona, złamano mi żebra, a dwa jaszczury prawie mnie wypatroszyły.

Naprawdę chciałam mu wyjaśnić, że wcale nie tak łatwo przyszło mi zaufanie im i że nie każdy z nich jest dobry, ale on był zaślepiony przez nienawiść i furię. Przestał mi ufać i nie wiedziałam, jak to naprawić.

Nie wiedziałam, czy w ogóle uda mi się to naprawić.

Naszą drogę przecięła pomarańczowa kula ognia. Gdyby Bibiana mnie nie zatrzymała, na pewno spaliłabym sobie brwi i rzęsy.

– Nie wolno zaginać stron! – krzyknął bibliotekarz za uciekającym przed nim chłopakiem. – Od zaznaczania są zakładki!

Kolejna kula ognia przeleciała koło nas i trafiła w plecy chłopaka. Usłyszałam skwierczenie skóry, lecz chłopak biegł dalej, jakby się za nim paliło. W sumie tak było, ponieważ bibliotekarz rzucił ogniem po raz kolejny, ale chłopakowi udało się uciec.

Serce w OgniuOnde as histórias ganham vida. Descobre agora