Rozdział 43

2.6K 279 117
                                    

Przez całą noc nie mogłam spać i kiedy w końcu wybiła ósma, wyszłam z sypialni w poszukiwaniu Amesa. Oczywiście nigdzie go nie znalazłam, więc musiałam sięgnąć po nietradycyjne metody.

– Ames? – zawołałam.

Natychmiast poczułam za sobą ciepło i odwróciłam się. Wyglądał zachwycająco jak zawsze. Biała, haftowana złotą nicią marynarka pasowała do spodni oraz wysokich butów. Ręce schował do kieszeni i patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.

Nie dałam sobie czasu na myślenie.

– Zabierz mnie do Voray.

Uniósł brew, ale bez wahania wyciągnął do mnie rękę. Złapałam go, a on splótł nasze palce. Ścisnęło mnie w piersi, lecz nadal nie pozwalałam sobie na wrócenie do wspomnień z poprzedniej nocy.

Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je otworzyłam, znajdowaliśmy się domu Mistrzyni Mądrości. Jej spojrzenie od razu spoczęło na mnie.

– Czekałam na ciebie.

Serce zbiło mi dwa razy szybciej. Jeżeli się mnie spodziewała, to musiała też wiedzieć o moim planie.

Odwróciłam się do Amesa i zorientowałam się, że nadal trzymaliśmy się za ręce. Kiedy patrzyłam na nasze splecione dłonie, wiedziałam, że to co postanowiłam, było słuszne. Nie miałam pojęcia, czy mój pomysł wypali, ale musiałam spróbować.

Wyciągnęłam rękę z jego uścisku i powiedziałam:

– Jeśli poczujesz zmianę w moich emocjach, nie przychodź, dopóki cię nie wezwę.

Jego puste oczy na moment rozświetliło zdziwienie, lecz z kolejnym mrugnięciem zniknęło. Podobnie jak on.

Zostałam sam na sam z Mistrzynią Mądrości.

– Wszystko się komplikuje, nieprawdaż?

W końcu zdobyłam się w sobie, żeby na nią spojrzeć. Nalewała właśnie wina do kieliszka. Uniosła pusty i zapytała:

– Życzysz sobie?

Zaprzeczyłam ruchem głowy.

– Nie widzę śmierci twojego brata – oznajmiła, podchodząc do mnie.

Prawie zachwiałam się z wrażenia. Czułam ulgę, ale zarazem tak głęboki smutek, że w gardle pojawiła mi się klucha.

– Słyszałam, że w ciągu kilku dni Ames chce zwrócić was na Powierzchnię.

– Czy w związku z moją śmiercią coś się zmieniło?

– Nie.

To nie było zaskoczeniem, lecz gdy zadawałam pytanie, pojawiła się we mnie iskra nadziei. Nienawidziłam tego, że tak szybko zgasła.

– Chociaż widzę coś niezrozumiałego – powiedziała. – Jesteś zaskakująca, przywoływaczko zielonego płomienia.

Serce zabiło mi dziko i nadzieja rozpaliła się we mnie ponownie. Może jednak coś mogło się zmienić? Może istniała dla mnie szansa na przyszłość?

– Nadal nie rozumiem, jaki masz dar – wyznałam. – Wiesz, że umrę. Nie widzisz również śmierci mojego brata. Dlaczego więc nie wiesz, czy Ames da radę wygrać z mrokiem?

– Nie mam wpływu na zapiski, które widzę. Jeśli wszechświat chce coś przede mną ukryć, nie ma z tym problemu. Nikt nie jest w stanie zrozumieć jego woli, nawet ja.

– Więc twój dar nie jest zbyt przydatny – stwierdziłam.

Mistrzyni uśmiechnęła się lekko.

– Na samym początku myślałam, że jesteś jego zgubą.

Serce w OgniuWhere stories live. Discover now