10.Zakazany korytarz

463 13 3
                                    

- Możesz to zrobić , malutka ? - spytał Will .
- Dobrze , pójdę jutro na ten bankiet , zadowolony ? - spytałam sfrustrowana . Ani mi się nie śniło , iść na jakiś bal z ważniakami z Organizacji , gdzie znowu będę musiała się sztucznie uśmiechać i grać idealną ,, Perełkę Monetów " . Jednak Will ( albo raczej Vincent , którego mój ulubiony brat był wysłannikiem ) , się na to uparł i robił już kilka podejść by nagiąć mnie do swojej woli .
- Dziękuje , że się zgodziłaś - uśmiechnął się i przytulił mnie krótko zanim zniknął w ,, zakazanym korytarzu " . Westchnęłam głośno i wróciłam do swojego pokoju . Padłam na wielkie łóżko , pozwalając swoim myślą latać gdzie tylko chciały . Mimo to one wybrały temat Organizacji , domu , mojej rodziny i całego tego syfu , który się ostatnio wykształcił .
Z Hiszpanii przyleciałam do USA , równo tydzień temu . Pozornie było wszystko dobrze , tak jak powinno . Jednak coś nie grało . Wszyscy zachowywali się normalnie , ale jednak wyczuwałam w ich zachowaniu delikatną anomalię .
Vince cały czas chodził zły i spięty.
Willa denerwowało chociażby najmniejsze odstępstwo od normy.
Dylan tryliard razy dziennie sprawdzał czy wszystko ze mną okej i denerwował się , jeżeli na jego tysięczną wiadomość nie odpowiedziałam dłużej niż 10 minut po wysłaniu .
Shane i Tony , cały czas rzucali mi uważne spojrzenia spod ukosa .
A Cam cały czas się martwił czy na pewno nic mi się nie stało . Chciał znać moją lokalizację i moje samopoczucie 24/7 , zmuszając mnie do regularnych raportów.

Poza tym pierwsza trójka i ojciec bardzo często gdzieś jeździli i częściej ich w domu nie było niż byli. Za to bliźniacy nadrabiali , cały czas wymyślając nam nowe zajęcia . Cieszyłam się , bo przynajmniej nie było nudno . Chwilę po spacerze z ojcem postanowiłam  , że na labę dam sobie jeszcze 3 maksymalnie 4 tygodnie . Za trzy dni ja i bliźniacy mieliśmy zaplanowany 2-dniowy wypad do Las Vegas , który traktowałam jak miniaturową nagrodę za zakończenie studiów . Już dawno chciałam odwiedzić to miejsce i przekonać się czy jest on taki jak przedstawia go film ,, Kac Vegas " który w większości był właśnie tam kręcony. Zanim to jednak miałam odbyć strasznie nudny bankiet . A może nawet nie taki nudny ? Do myślenia , że może nie będzie aż tak źle skłaniały mnie 2 czynniki :
1) Będzie to bal zaręczynowy , a patrzenie na zakochane pary ( nawet jeżeli jest to ustawione małżeństwo , które nie miało nic wspólnego z miłością ) było słodkie .
2 ) Na balu miała pojawić się Maya . W końcu żeniła się w sumie jej kuzynka . Z tego co wiedziałam , nie miała z nią kontaktu od prawie dekady , ale jednak to nadal była jej dosyć bliska rodzina . A obecność mojej cioci , oznaczała ploteczki i oznaczało dawkę zrozumienia , której teraz potrzebowałam . Dlatego gdy Will wrócił z suknią dla mnie już nie rozpaczałam aż tak bardzo jak jeszcze 30 minut temu , gdy się na to zgadzałam.

Hejka ! Wiem znowu publikuje o powalonej godzinie , ale już się rozpisałam i nie mogę przestać . A więc bal i kolejna akcja , bo już mam pomysł na to co może się tu dziać !
Jeżeli doczytałxś do tego momentu to napisz w komentarzu ,, Pizza " !!!!
Bajo !
Autorka

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now