31.Serio Vince ?

339 18 6
                                    

- Vince chce z tobą porozmawiać.
Cztery słowa , a przyprawiają mnie o zawał serca. Dylan gapił się na mnie osądzającym spojrzeniem , bo to właśnie on przyniósł mi tą wieść. Bliźniacy za mną za to drą się jak opętani , ledwo wytrzymując i wskazując mnie palcami.
- No spowiadaj się . Co narobiłaś ? - spytał Shane.
- Najgorsze jest to , że sama nie wiem - mruczę cicho i biorę łyk wody. - Przecież ja nic nie zrobiłam. Grzecznie sobie pracuję , czasami wyjdę z znajomymi i tyle. Nie zrobiłam nic.
No może oprócz spędzenia nocy z Davianem Meltonem , ale o tym nie muszą wiedzieć.
Myślę kwaśno i odstawiam szklankę na blat. Jeżeli Vincent jakiś cudem się o tym dowiedział , to mogę już sobie kopać grób , bo w takim wypadku nie przeżyje.
Dresscode na pogrzeb to na różowo jak coś. Beka będzie
Od razu udałam się do gabinetu Vincenta , bo nie było sensu przekładać tego. I tak mnie dopadnie i tak.
Czym prędzej to zrobię , tym prędzej się to skończy.
Zapukałam do masywnych drzwi i za chwilę usłyszałam stłumione ,, proszę ". Weszłam do pomieszczenia , starając się wyglądać pewnie i nie pokazywać strachu , bo dobrze wiedziałam , że to może mi pomóc w konfrontacji z Vincem .
- Wołałeś mnie - powiedziałam , krzyżując ręce pod  piersiami.
- Usiądź - polecił , a ja to zrobiłam. Idąc tu miałam nikłą nadzieję , że może będzie tu tata. On by na pewno pomógł.
Ale oczywiście nie, bo po co biednej Hailie ułatwić życie ?
- Gdzie byłaś wczoraj ? - spytał Vincent , a mnie przeszły ciarki.
Kurwa jego jebana mać. O lepsze rzeczy nie możesz pytać , niż o randkę z Davianem ? Serio Vince?
- W pracy - odpowiadam pewnie , bez chwili zastanowienia. Mój brat to chodzący wykrywacz kłamstw , ale to nie oznacza , że nie da się go obejść. W końcu przez większość dnia w pracy byłam , a na kolację wymknęłam się tylko na jakieś 2 godzinki.
- A po pracy ? - spytał , a ja miałam ochotę puknąć się w czoło.
Nie no , błagam tylko nie to.
- W domu - westchnęłam , mając dość.
- Nie przyjechałaś od razu do domu. Kamery pokazują , że byłaś w domu , prawie 3 godziny po zamknięciu szpitala - powiedział , a ja musiałam się powstrzymać od wywrócenia oczami.
Czy on musi być wrzechwiedzący ?
- Zasiedziałam się nad dokumentacją medyczną - skłamałam , ale jak już wspomniałam Vincent ma z tyłu głowy wielką czerwoną lampę , która zaczyna mrugać i piszczeć , gdy ktokolwiek skłamał.
- Kłamiesz - Vince odchylił się na fotelu i spojrzał na mnie poważnie. Przygryzłam wargę. - Wiem z kim spędziłaś wczorajszy wieczór , więc droga Hailie dlaczego kłamiesz ?
Może dlatego byś nie urwał Meltonowi głowy , a potem nie zamiesił ją przed naszymi drzwiami jako przestrogę dla innych ?
Chciałam tak powiedzieć , ale się nie ośmieliłam. Spuściłam za to głowę w dół.
- Hailie - mówił dalej , ale ja nie chciałam na niego spojrzeć. - Nie ukryłabyś przede mną relacji z synem członka Organizacji , nie ważne jak byś się starała. 
- Skąd wiesz ? - spytałam cicho , machając nogami w powietrzu.
- Melton sam poprosił mnie o zgodę na to - odpowiedział , a ja spojrzałam na niego z zaciekawieniem. - Jeszcze przed rozpoczęciem tej relacji - ostatnie słowo zaakcentował. - W przeciwieństwie do ciebie wiedział , że ukrywanie tego przede mną jest idiotycznym pomysłem - nie powiedziałam nic na te słowa , bo się zamyśliłam. Davian jeszcze przed naszym pierwszym ,, wolnym " spotkaniem , w tej kawiarni pofatygował się do Vincenta , przetrwał rozmowę z nim , tylko i wyłącznie dla mnie , nie wiedząc, czy będę chciała z nim w ogóle rozmawiać.
Zrobił to dla mnie. Zrobił. A co ja dla niego zrobiłam ? Nic.
Pomyślałam gorzko.
- Jak cię on cię traktuje ?- spytał mój najstarszy brat , wyrywając mnie z zamyślenia. - Jeżeli jest nachalny , lub w jakikolwiek inny sposób się tobie narzuca to powiedź mi to.
- Traktuje mnie ... - zamyśliłam się , bo nie do końca mogłam powiedzieć to co chciałam. - Traktuje mnie naprawdę dobrze. Gdy chce mnie dotknąć , pyta się mnie o zgodę. Gdy nie chcę rozmawiać na jakiś temat to nie naciska. To relacja czysto przyjacielska Vince. Naprawdę go polubiłam - wyznałam cicho.
- To dobrze - powiedział , a ja się zdziwiłam. Był zaskakująco spokojny i mało zły , jak na to o czym rozmawiamy. - Pamiętaj jednak Hailie , że to nadal jest osoba , która na początku chciała ciebie pozyskać tylko i wyłącznie dla zysków. To następca członka Organizacji , od dziecka jest uczony jak manipulować ludźmi i ukrywać swoje emocje. Więc jeżeli zrobi cokolwiek co cię zaniepokoi lub zaproponuje ci związek , od razu przyjdź do mnie , rozumiesz ? - wskazał na mnie palcem , a ja pokiwałam głową. - Prosiłbym cię byś użyła słów Hailie.
- Rozumiem - odparłam. - To dlaczego się zgodziłeś , jeżeli mu nie ufasz ? - spytałam.
- Bo to twoje życie Hailie. Może nam ciężko to przeboleć , ale nie jesteś już nastolatką , którą trzeba kontrolować , tylko samodzielną i dorosłą kobietą , która sama powinna wybierać sobie znajomych czy przyjaciół - zabrzmiał zaskakująco szczerze  a ja na chwilę otworzyłam usta.
Czy ja właśnie zyskałam w tej rodzinie należny mi status osoby dorosłej ?
- A ... kto o tym w ogóle wie ? - przydałoby się to wiedzieć , by odpowiednio się zachować przy danych osobach. Vincent westchnął.
- Nikt Hailie nie wie. Jak wspomniałem to twoje życie , więc zdecydujesz sama czy i kiedy powiesz o tej relacji - pokiwałam głową.
- Dzięki Vince - uśmiechnęłam się promiennie , zadowolona z przebiegu tej rozmowy.
Uwaga panie i panowie przeżyłam. Jednak nie trzeba mi grobu kopać. Mamy sukces !\

Hejka serduszka ! Co myślicie o nowym rozdziale ? Mi się szczerze podoba. Jeżeli chcesz to możesz napisać co o nim myślisz lub jakiś pomysł co mogłoby być w następnych rozdziałach.
A jak nie , to jeżeli doczytałxś do tego momentu to napisz w komentarzu ,, Pizza". Motywuje mnie to do szybszego pisania!
Bajo !
Autorka


Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now