46. Będzie zły , a może nie ?

270 16 14
                                    

- Mój Boże - zakryłam usta dłonią.
Nie , nie , nie , ja mam przewidzenia , to nie może być prawda.
Oczy zaszły mi łzami ,a ja upadłam z łoskotem na podłogę.
Nie , to musi być koszmar.
Nawet uszczypnęłam się w ramię , by zobaczyć czy nie śnię , ale nie.
Święty Jezu byłam w ciąży.
Ale nagle się kurwa religijna zrobiłam co nie ?
Wiem , że to nie moment na żarty , ale w tym momencie dokładnie ta myśl przyszła mi do głowy. Wyrzuciłam ją z niej i szybko zastąpiłam tą bardziej pesymistyczną.
- Hailie ? - usłyszałam głos Daviana i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Jak ja mu niby mam powiedzieć ?
Łkałam coraz głośniej , gdy mój narzeczony stawał się coraz bardziej niecierpliwy.
- Hailie ? - powtórzył , a mnie przeszedł dreszcz. - Mogę wejść ? - spytał , waląc w drzwi pięścią. Kiwam głową , ale po chwili przypominam sobie , że tego przecież nie widzi , więc cicho potaknęłam.
- Hej , hej co się dzieje ?- pyta od razu , kucając przy mnie. Wcześniej zdążyłam położyć test za swoimi plecami, tak by go nie widział.
Będzie zły ?
A może nie ?
- Spokojnie lisiczko , wszystko jest dobrze - dotknął palcami mojego podbródka , delikatnie go podnosząc. - No już maleńka oddychaj - moje ciało wbrew mojej woli ,  go usłuchało , przez co zaczęłam miarowo oddychać.
Bo to mój Davian. Należałam cała do niego i słuchałam się go bez zająknięcia.
- Bardzo dobrze. Zuch dziewczyna -pochwalił mnie.  Nadal siedziałam na podłodze , opierając się o ścianę. Melton trzymał kciuki na moich policzkach , patrząc mi głęboko w oczy. Wyglądał jak by próbował mnie rozwikłać niczym trudną zagadkę.
- Co się stało ? - pyta głosem wymuszającym posłuszeństwo. Spuszczam głowę , ale mi na to nie pozwala , przytrzymując mój podbródek.
- Cichutko , no już nie płacz - głaszcze mnie po mokrym i zaczerwienionym policzku. - Powiedz mi, dlaczego płaczesz ?
- Bo ... bo ja ... - nie mam odwagi powiedzieć tego na głos. Podałam mu test i odwróciłam wzrok.
- Hailie , proszę spójrz na mnie - mówi dotykając mojego ramienia. - Wszystko dobrze , tak ? No już , nie musisz płakać.
- Ale ... ale tego nie planowaliśmy , tyle się dzieje ... - jąkałam się.
- Poznania ciebie też nie planowałam , a była to najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała - gdyby nie te okoliczności to pewnie bym się uśmiechnęła. 
- Nie jesteś zły ? - pytam , bo byłam przekonana , że będzie wściekły , a wszystko wskazuje na to , że jest odwrotnie.
- Nigdy w życiu - przytulam się do niego , a on od razu oddaje uścisk. -  Maleńka jeżeli tylko tego chcesz. To twoja decyzja , rozumiesz ? - pyta , a ja kiwam głową.
Nie jest zły.
Jej , mamy sukces !
- A ty co byś wolał ? - pytam , po chwili ciszy.
Nie odpowiada.
- Davian ? - domagam się odpowiedzi.
- Nie chcę wpływać na twoją decyzje swoim zdaniem - odpowiada , nadal trzymając mnie blisko siebie i głaszcząc po głowie.
- Ale jak bym znała twoje zdanie to byłoby mi prościej podjąć decyzję - szepczę cichutko i czuję jak czerwienią mi się policzki.
- Lisiczko, kochanie ta decyzja wpłynie na twoją przyszłość. Nie chcę byś sugerowała się moją opinią - tłumaczy niczym małemu dziecku.
- Yhm - przymykam oczy , zmęczona jeszcze bardziej niż wcześniej.

Hejka serduszka ! Zgodnie z waszą wolą Hailie jest w ciąży !
A jeżeli doczytałxś do tego momentu napisz w komentarzu ,, Pizza " a zrobi mi się mega miło.
Bajo !
Autorka.

Maraton 6/7

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now