45. Zmieniam się w Vincenta

272 13 14
                                    

Pov Hailie Monet :
2 tygodnie później :

Westchnęłam cicho. Byłam zmęczona. Bardzo zmęczona.  Skończyłam pracę na dziś , teraz został mi tylko odpoczynek. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić , więc tylko przebrałam się w dres i związałam włosy. Dzisiaj miałam już ochotę tylko na jakiś dobry serial , lampkę wina i towarzystwo mojego narzeczonego , który na moją prośbę ( a bardziej luźno rzuconą propozycję) został na późny wieczór w domu.

Było tylko jedno ,, ale " a tym ,, ale " był okres , a raczej jego brak. Właściwie powinnam go dostać już w dzień po randce z Davianem. Nie żebym się za bardzo przejmowała. Ostatnio przez brak czasu nie jadałam regularnie przez co dosyć mocno schudłam. Obstawiałam , że to jest tego przyczyną , zwłaszcza , że moje miesiączki ostatnio żyły własnym życiem. Raz były , raz nie raz się spóźniały , jeszcze innym razem śpieszyły. Nic zaskakującego. Mimo to zrobiłam test ciążowy. Byłam w końcu wychowana przez kobietę , która popełniła ten błąd i od kiedy byłam małym brzdącem powtarzała mi , by zawsze sprawdzić się gdy okres mi się spóźniał.

Zostawiłam test w łazience , bo trzeba było odczekać 20 minut przed otrzymaniem wyniku. Zeszłam na dół i dałam po sobie poznać , że cokolwiek się stało , bo przecież się nie stało prawda ? Co z tego , że cały czas męczyły mnie dziwne wyrzuty sumienia i obawy.

Przy Meltonie się uśmiechnęłam. Działał na mnie uspokajająco. Siedzieliśmy na kanapie , piliśmy czerwone deserowe wino , z włączoną w tle klasyczną muzyką. Czasami rozmawialiśmy , czasami milczeliśmy. Czasami smyrał mnie po plecach , czasami głaskał po włosach. Raz czy dwa razy pocałował mnie w czoło. Mimo to wierciłam się niespokojnie, nie będąc w stanie siedzieć spokojnie z nerwów , mimo , że cały czas powtarzałam sobie , że moje obawy są bezsensowne. 

Bo były co nie ?

- Coś cię trapi moja lisiczko ? - spytał , opiekuńczo zakładając pasemko mojej grzywki za ucho. Siedziałam mu bokiem na kolanach , popijając czerwone niczym krew wino.
- Nic - odpowiedziałam nienaturalnie szybko.
- Na pewno ? - dopytał , chwytając moją dłoń.
- Yhm - potaknęłam. Pociągnęłam mały łyk z kieliszka. Był to mój drugi kieliszek , ale dopiero pierwszy w nim łyk. Uśmiechnęłam się nieśmiało , ale zsunęłam się z kolan partnera.
- Za chwilę wracam - uspokoiłam go , gdy obdarzył mnie spojrzeniem spod ściągniętych brwi. Truchtem przebyłam drogę do łazienki. Wzięłam głęboki wdech , poklepałam się po policzkach.

Nie może być źle.
Dlaczego sobie wmawiam , że będzie źle ?
Nie było szans , że jestem w ciąży.

Myślałam , stojąc nadal na środku łazienki. Jakimś cudem nie byłam w stanie się ruszyć. Po jakiś 3 minutach dopiero zrobiłam nieśmiały krok do przodu. Ręce mi się trzęsły gdy sięgałam po test.
- Hailie , kurwa ogarnij się - warknęłam.
Słownictwo.
- Jezu ja zmieniam się w Vincenta - kręcę głową z dezaprobatą. - Za chwilę oszaleję - mruknęłam i odwróciłam test na drugą stronę.

Hejka serduszka ! To jest miejsce dla wszystkich tych z klubu hejterów Meltona ( wiem , że tu jesteście ) : to jest ten moment gdy dostajecie zawału w komentarzach.
Wiem , wiem kochacie mnie , a teraz pytanko : Hailie ma być w ciąży czy nie ?
Jeżeli doczytałxś do tego momentu to napisz w komentarzu ,,Pizza " a zrobi mi się bardzo miło !
Bajo !
Autorka !

Maraton 5/7

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now