26.Wszyscy do salonu

458 18 2
                                    

Od kolacji z Charlesem i Adrienem minął już miesiąc. Przez ten czas nic się jeszcze nadzwyczajnego nie stało. No właśnie jeszcze. Dzisiaj ma się to zmienić, gdyż właśnie w ten dzień Lindsay się ujawni. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, bo jak nie to nie wytrzymam. Ale teraz wejdę do rzeczywistości. Rano wstałam o 5:00 i poszłam się ogarnąć. Ubrałam dzisiaj to:

I gotowa zeszłam na dół, gdzie zrobiłam sobie śniadanie, a potem poszłam do salonu, gdzie pracowałam do momentu aż nie usłyszałam krzyku Vincenta

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I gotowa zeszłam na dół, gdzie zrobiłam sobie śniadanie, a potem poszłam do salonu, gdzie pracowałam do momentu aż nie usłyszałam krzyku Vincenta.
- WSZYSCY DO SALONU!!!!!! - Po jego krzyku wszyscy w 10 sekund znaleźli się w salonie włącznie z Vincentem.
- Co jest dziadku Vince? - Zapytał Dylan, a Vincent zbladł. Mama. Na 100% chodzi o nią.
- Pewna osoba powróciła. - Powiedział patrząc na nas.
- Dokładniej. - Powiedział William.
- Nie będę przedłużał. Mama żyje. - Powiedział, a reszta Monetów miała łzy w oczach i może by się popłakali, gdyby nie dzwonek do drzwi, na który się podniosłam i ruszyłam otworzyć. Za drzwiami okazała się stać Lindsay, którą zaprosiłam do środka.
- Dobrze się spisałaś. - Powiedziała mama, a ja się uśmiechnęłam.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam i weszłyśmy do salonu obie uśmiechnięte. - Vincent, Will, Dylan, Shane i Tony. Ltoś do was. - Powiedziłam, a Moneci się odwrócili i teraz łzy leciały im strumieniami.
- M-mama? - Zapytał William.
- A kto? Clarissa. - Zapytała, a ja miałam ochotę się śmiać, bo była sytuacja, gdy ta debilka chciała mnie zabić, ale jej uciekłam. Najlepsze jest jednak to, że Moneci się o tym nie dowiedzieli. Ale wracając. Jako pierwszy podszedł Vincent, a potem reszta. Wszyscy płakali, a ja odsunęłam się w cień i poszłam do swojego samochodu, bo skoro Moneci zajęli się mamą to ja mogłam wreszcie się wyprowadzić z tej rezydencji. Jak byłam w swoim pokoju to wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować, co zajęło mi około 5 godzin, a potem zaczęłam pisać liścik, który zpstawiłam im na moim dawnym łóżku i wezwałam helikopter, który pojawił się po 5 minutach, więc wyszłam na balkon i trzymając walizkę wspięłam się po drabince.
- NARA MONECI!!! - Krzyknęłam, a chłopaki wyszli i zaczęli się drzeć, abym wracał, albo co kolewiek w tym stylu. Jedyną Lindsay mi pomachała i się uśmiechnęła. Po tym jakże pięknym pożegnaniu weszłam na pokład i lecieliśmy w stronę willi Santana, gdzie dolecieliśmy po 10 minutach. Adrien oczywiście nie wiedział, że przylecę, więc zrobię mu niespodziankę. Oczywiście upewniłam się najpierw, że nie ma Egberta, bo byłby przypał, ale wracając ludzie Adriena mi pomogli z walizką i zanieśli do jego pokoju, a ja skierowałam się do jego gabinetu i weszłam bez pukania. On za to przyłożył rękę do pistoletu, który miał włożony w pasek.
- A myślałam, że się przyjaźnimy. - Powiedziałam i się odwróciłam gotowa do wyjścia.
- HAILIE!!! - Krzykną, a ja się odwróciłam i uśmiechnęłam, a on nie zwracając uwagi na nic podbiegł i podnosząc obrócił wokół własnej osi, a następnie przytulił. - Co ty tu robisz? - Zapytał mnie do ucha, a ja mocniej go przytuliłam.
- Uciekłam. - Odszepnęłam, a on od niechcenia postawił mnie na podłodze i wyszliśmy razem z jego gabinetu i skierowaliśmy się do samochodu. Ogólnie to jeszcze zanim Gabriela zginęła to umówiłam się z Adrienem, że jeżeli zostanę szefową i Moneci mnie wezmą po śmierci szefowej to po tym gdy Lindsay powie prawdę światu ja się do niego przeprowadzę i już razem pojedziemy zrobić moją metamorfozę. Mój plan był taki, aby przefarbować włosy, więc pierwsze miejsce, do którego się wybraliśmy to fryzjer.

Hailie Monet - Szefowa OrganizacjiWhere stories live. Discover now