30.Spotkanie

440 28 15
                                    

Obudziłam się o godzinie 5:00, więc postanowiłam wstać i się ubrać. Wybrałam to:

 Wybrałam to:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

A jak byłam ubrana to wyszłam z sypialni, w której jeszcze spał Adrien i po zjedzeniu śniadania zaczęłam odpisywać na maile

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

A jak byłam ubrana to wyszłam z sypialni, w której jeszcze spał Adrien i po zjedzeniu śniadania zaczęłam odpisywać na maile.

- Dzień dobry kochanie. - Powiedział mój narzeczony.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam i na niego spojrzałam, a on mnie pocałował, a potem zaczął jeść śniadanie, które sobie zrobił.
- Jak ci się spało? - Zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Dobrze. W dodatku przemyślałam sobie trochę spraw, gdy ty jeszcze spałeś.
- Jakich spraw? - Znowu zapytał.
- Odnośnie Monetów. - Powiedziałam i na niego spojrzałam.
- Dokładniej mi tu mów. Dopiero co wstałem. - Odparł, a ja się uśmiechnęłam, ale zaczełam mu tłumaczyć.
- Doszłam do wniosku, że naprawdę mi na nich zależy i mimo, że tego nie okazuje, to rodzina jest mi potrzebna. Nie ważne kto ma nią zostać. Menele czy najbogatsi ludzie. Ważne po prostu, aby ta rodzina była i cię wspierała. Dlatego postanowiłam, że muszę z nimi porozmawiać. Jak siostra z braćmi. Kocham ich i nie pozwolę, żeby jakaś laska im życie zrujnowała. Wystarczy, że Camden to zrobił. - Powiedziałam, a Adrien się uśmiechnął.
- Zgadzam się z tobą. Jesteś jednak pewna, że chcesz im o sobie powiedzieć? - Zapytał.
- Tak jestem pewna. Napiszę do Vincenta i umówię się z nim na spotkanie.
- No dobrze, kiedy masz zamiar się z nim spotkać? - Zapytał, a dla mnie odpowiedź była oczywista.
- Jeszcze dzisiaj. - Powiedziałam, a on kiwnął głową. Ja za to wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do mojego brata.

Chat Lily Wilson i Vincenta.

- Witaj Vincencie. Piszę do ciebie z potrzebą spotkania. Proszę, abyś zjawił się z twoją matką o godzinie 12:00 w restauracji na ulicy *******.
- Witaj Lily. Informuję, że zjawię się na spotkaniu z moją mamą. Dozobaczenia.
- Dozobaczenia Vincencie.

Koniec chatu Lily Wilson i Vincenta.

Jak napisałam ostatnią wiadomość, to była godzina 10:00, więc do 11:30 pracowałam, a potem pojechałam pod wskazany przez siebie adres.
- Dzień dobry panno Lily. - Powiedział Vincent, gdy podeszłam do stolika.
- Witaj Vincencie i Lindsay. - Powiedziałam, a mama się do mnie uśmiechnęła.
- Usiądźmy. - Powiedział Vincent, a ja zajęłam miejsce obok mamy i naprzeciwko brata.
- Więc dlaczego zostaliśmy wezwani? - Zapytał Vincent.
- Musimy porozmawiać. - Powiedziłam, a do naszej rozmowy dołączyła Lindsay.
- Nareszcie. Ile można czekać? - Powiedziała, a ja na nią spojrzałam z mordem w oczach.
- Mamo. Przepraszam za nią. - Powiedział mój brat.
- Nie masz co przepraszać. Moja mama była podobna z charakteru. - Odparłam broniąc Lindsay.
- Rozumiem. A teraz o czym musimy porozmawiać? - Zapytał, a mama przwruciła oczami.
- O nas. - Odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Co to znaczy „O nas”? - Zapytał już naprawdę zdziwiony.
- Adrien Santan mi mówił o twojej „siostrze”, która uciekła. - Powiedziałam, a jemu się oczy zaświeciły na wspomnienie o słynnej Hailie Monet. - Znalazłam ją. - Powiedziałam, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- N-naprawdę? - Zapytał, a ja pokiwałam głową potwierdzająco. - Gdzie ona jest? - Znowu zapytał.
- Za niedługo powinna tu być. - Odparłam. - Słyszałam też o Amber. Znalazła się? - Zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- Moi bracia uznali ją za pocichę. Ja jednak uważam, że to Hailie należy do naszej rodziny. Może chłopaki tego nie wiedzą, ale Amber nie żyje. - Powiedział bez wzruszenia, a ja się w duchu ucieszyłam. - Więc kiedy będzie tu Hailie? - Zapytał, a ja spojrzałam na mamę. W końcu Lindsay postanowiła się odezwać.
- Vincent. Ona tu jest. - Powiedziała, a on zaczął się rozglądać. Ja za to spojrzałam na mamę, która zaczęła się śmiać. Vincent spojrzał na nią z niezrozumieniem, a Lissy wskazała głową na mnie. On przez chwilę nie zrozumiał o co chodzi, ale w końcu na mnie spojrzał.
- Mamo nie rób sobie ze mnie żartów. - Powiedział, a ja westchnęłam.
- Vincencie. Twoja matka nie robi sobie z ciebie żartów. W takich sytuacjach jest poważna i ty to doskonale wiesz. - Odparłam znowu broniąc mamę, a on nie wytrzymał i łzy mu zaczeły lecieć z oczu.
- H-hailie? - Zapytał, a ja wstałam i wystawiłam ręce, aby się we mnie wtulił, co uczynił prawie od razu.
- Będzie dobrze. - Zaczęłam do niego mówić tak, aby tylko on to słyszał. - Na razie nic nie mów chłopakom. A teraz się uspokój, bo nie chce patrzeć jak mój najstarszy brat płacze. - Dodałam, a on na mnie spojrzał już chyba z setny raz i się uspokoił. - A teraz jedźcie do domu i nic im nie mówcie. Dozobaczenia. - Powiedziałam i wyszłam kierując się prosto do domu.

Hailie Monet - Szefowa OrganizacjiOn viuen les histories. Descobreix ara