13. Prawda i kłamstwa

2.2K 165 25
                                    


Miała wrażenie, jakby dryfowała na granicy jawy i snu, bólu i słodkiej przyjemności, spokoju i niepokoju. Była pośrodku, trochę rozerwana między dwoma światami, ale sama nie wiedziała, po której stronie wolałaby znaleźć się bardziej. Było jej dobrze, ale jednocześnie odczuwała pewien brak. Niedosyt, który chciała wypełnić.

Uchyliła powieki, pozwalając, by jasne promienie zimowego słońca na chwilę ją oślepiły. Wpadały do pomieszczenia, rozświetlając je przyjemnie, jednak dla nieprzyzwyczajonych oczu był to na początku bolesny cios. Zaraz jednak Hermiona podziękowała za nie w duchu, bo poczuła się po prostu lepiej. Od razu. Leżała na brzuchu z podłożonymi pod policzek dłońmi, lekka jak mgła kołdra okrywała jej nagie plecy, a ona czuła się jakoś tak... spokojniej. Wiedziała, że to działanie eliksiru, a raczej jego ostatnie momenty, ale nie dbała o to. Potem zażyje kolejny, ale nie tak ogłupiający jak ten, którym faszerowali ją co wieczór od przeszło pięciu dni. Miała wrażenie, jakby powoli uzależniała się od niego, chociaż doskonale wiedziała, że tu w szpitalu jest pod dobrą opieką i nikt nie pozwoliłby na coś takiego. Prawdopodobnie woleliby, by jęczała z bólu, niż żeby za bardzo przywiązała się do jakiegokolwiek eliksiru.

Hermiona westchnęła cicho i wysunęła powoli rękę spod policzka, przesuwając ją w stronę białej komódki stojącej obok łóżka. Oprócz smakołyków, jakie dostała od przyjaciół oraz kwiatów od Wiktora – zarówno w geście przeprosin, jak i życzeń szybkiego powrotu do zdrowia – znajdował się tam mały guziczek, który zaraz wcisnęła. Z koniuszka jej palca wysunęła się wtem srebrzysta mgiełka przypominająca nieuformowanego jeszcze patronusa i wnet w płynnym ruchu fali wymknęła się z pokoju, przenikając przez drzwi. Minęło może pięć minut, gdy w pomieszczeniu pojawiła się młodziutka pielęgniarka – pulchna, uśmiechnięta i wiecznie zadowolona. W ostatnich dniach skrzętnie pilnowała, by poprawiać humor pacjentom, a już w szczególności Hermionie, która wyjątkowo przypadła jej do gustu. Jej starania jednak nie zawsze bywały w pełni doceniane.

– Jak się spało, pani Granger?

– Wyśmienicie – wymamrotała zapytana w odpowiedzi, ale dźwięk od razu zanikł przez napotkaną na swojej drodze poduszkę.

– Tak też myślałam! – Zaśmiała się kobieta i jednym zaklęciem odsłoniła zasłony na całą szerokość, a następnie otworzyła nieco okno, by do pomieszczenia wpadło świeże, choć mroźne powietrze. – Mam dla pani dobrą wiadomość. Właściwie to nawet dwie. Proszę zgadywać.

Tak, zagadki to kolejna typowa dla Mary Ann rzecz. Za każdym razem, gdy do niej przychodziła, zadawała jakieś pytanie i – naturalnie – oczekiwała inteligentnej, rozwiniętej odpowiedzi. W ostatnich dniach Hermiona nie miała jednak ani humoru, ani siły na intelektualne pogaduszki, a już w szczególności zaraz po przebudzeniu.

– No dalej, jestem pewna, że bez problemu pani zgadnie, pani Granger. Pierwsza jest związana z pewnym eliksirem... – podpowiedziała pielęgniarka, splatając ze sobą palce.

– Przyniosła mi pani eliksir przeciwbólowy?

– Ojej, oczywiście, jak mogłam zapomnieć? Już podaję! – Zarumieniła się i nie minęła minuta, kiedy działanie leczniczej mikstury przyniosło Hermionie wyraźną ulgę. Kobieta odetchnęła, jej głos od razu zmienił się na pogodniejszy, a i twarz również rozświetlił lekki uśmiech. – To jednak nie ten eliksir miałam na myśli. Na dzisiaj zaplanowana jest przesyłka z Hogwartu. – Zaklaskała w dłonie, prawie przy tym podśpiewując, a Hermionie przyszło na myśl wspomnienie przedszkolanek z mugolskich filmów, które zachęcały swoich wychowanków do zabawy na świeżym powietrzu. Mimo to jednak w oczach kobiety zatlił się płomyczek nadziei, że już dzisiaj, a najpóźniej jutro uda się odwrócić działanie czarnomagicznego zaklęcia.

Na powrót GrangerOnde histórias criam vida. Descubra agora