★ Laito x Reader: Kłopotliwa Relacja [Diabolik Lovers]

6.4K 382 78
                                    

- Bitch-chaaan, ile mooożna~? - rozległ się melodyjny, ale nieco zirytowany głos chłopaka próbującego dobić się do łazienki. Tyle, że prysznic działał bez przerwy już od prawie godziny i raczej nic nie zapowiadało na to, by korzystająca z niego dziewczyna chciała się z nim szybko pożegnać.

Dziewczyną tą byłaś ty. Siedziałaś na dnie wanny, spłukując gorącym strumieniem wściekłość nagromadzoną w tobie w ciągu dnia. 

Prychnęłaś, rzucając z frustracją mydłem. Mydło przeleciało całą łazienkę i rozbiło na kawałki lustro nad umywalką. Wszystko przez brak cholernej zasłonki. Jęknęłaś nad swoim pechem, ale na tyle cicho, by chłopak tego nie usłyszał. Choć z pewnością usłyszał odgłos pękającego szkła.

- Bitch-chan? Wszystko w porządku...?

- Nie mów jakby cię to obchodziło - warknęłaś, obejmując kolana ramionami. 

Minęło jeszcze paręnaście minut, zanim wyszłaś spod prysznica. Stanęłaś na zamoczonej podłodze (przypominam, brak zasłonki ma konsekwencje) i zanim zdążyłaś wykonać krok do przodu, poślizgnęłaś się. Cudem udało ci się podtrzymać umywalki, pech jednak chciał że skaleczyłaś się kawałkiem zalegającego w niej szkła. Wydałaś z siebie zirytowane burknięcie i sięgnęłaś po ręcznik. Owinęłaś się nim starannie, starając się nie ubrudzić go krwią i założyłaś kapcie, by nie pokaleczyć stóp okruchami.

- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? - rozległ się zirytowany głos za drzwiami. - Czuję twoją krew, więc...

- Spie*dalaj - mruknęłaś, skrycie mając nadzieję, że tego nie usłyszał. Odkręciłaś kran z zamiarem przemycia rany, a w tym momencie zamek w drzwiach zazgrzytał i pożegnał się ze światem. Laito wszedł do środka i stanął przed tobą, ujmując twój nadgarstek i nie pozwalając ci go opatrzyć.

- [f/n] - odezwał się po chwili. - Powiedz szczerze, co o mnie myślisz?

Zmrużyłaś oczy, pokonując obawę. 

Bo co miałaś myśleć? Całe szczęście, że nie mogłaś się zobaczyć w lustrze, które się potłukło. Wiedziałaś, że jesteś blada, masz cienie pod oczami, a twój dekolt zdobią świeże blizny. Co mogłaś myśleć o kimś, kto za to wszystko odpowiadał? Kimś, kto traktował cię jak prywatny bank krwi?

- Nienawidzę cię - syknęłaś, patrząc na niego zdecydowanie. Nie próbowałaś się wyrwać, bo wiedziałaś że i tak ci się nie uda przed nim uciec, a nie chciałaś dawać mu tej satysfakcji. Twoje ciało zaczynało jednak drżeć.

Laito uśmiechnął się do ciebie pobłażliwie.

- To przykre - stwierdził, choć jego głos zaprzeczał jakoby twoje wyznanie w jakikolwiek sposób zabolało jego biedne, wrażliwe serduszko... - Naprawdę się o ciebie martwię. Staram się o ciebie troszczyć i wbrew pozorom nie chcę, by stała ci się jakaś krzywda - powiedział dziwnie szczerze, składając na wierzchu twojej dłoni delikatny pocałunek. - W końcu... - obrócił twoją dłoń i musnął ustami zgromadzoną na niej krew - ...muszę dbać o swoją zwierzynę.

  ★  

𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐥𝐚𝐧𝐝 || 𝐎𝐧𝐞𝐒𝐡𝐨𝐭𝐲Where stories live. Discover now